fot. Facebook/F1 materiały prasowe
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po długich miesiącach oczekiwania bolidy Formuły 1 nareszcie wróciły na tor podczas testów przedsezonowych w Bahrajnie. Brak sporych rewolucji technicznych sprawia, że już na tym etapie Red Bull plasuje się na pozycji zdecydowanego faworyta w walce o trzeci tytuł z rzędu dla Maxa Verstappena.

 

Zespoły przed pierwszym weekendem poczynią jeszcze ostatnie zmiany w swoich samochodach. Jednak na ten moment, mimo braku większych zmian w regulaminie, znaczna część teamów poradziła sobie z największym zeszłorocznym problemem jakim było dobijanie samochodu do podłoża. Największe kłopoty mają w tej kwestii drużyny napędzane silnikami Ferrari oraz Alpine. Mimo to, zyskują przewagę w innych aspektach.

Williams po zajęciu ostatniego miejsca w klasyfikacji zamierza wspiąć się w tabeli. Ma w tym pomóc tegoroczny debiutant z USA – Logan Sargeant. Jednak zadanie to nie będzie łatwe. Mimo wielu wyjeżdżonych okrążeń, osiągi samochodów nie były najlepsze. Dlatego zarówno Sargeant jak i Alexander Albon będą najprawdopodobniej zmuszeni walczyć o każdy punkcik.

Mimo wygórowanych zeszłorocznych oczekiwań siostrzany zespół Red Bulla, jakim jest Alpha Tauri, ukończył zmagania na dziewiątym miejscu. Nyck de Vries po swoim znakomitym Grand Prix Włoch w zeszłym sezonie dostał szansę pojechania pierwszego w karierze całego sezonu w F1. Wsparcie ma zapewnić również Orlen, który po ogłoszeniu przez Roberta Kubicę zakończenia kariery przeniósł się z Saubera do włoskiego zespołu. Tempo de Vriesa i Yukiego Tsunody było jednym z gorszych na torze Shakir. Wprawdzie zespół pokonał najwięcej okrążeń więc nie wykluczone, że mocno maskowali swoje osiągi, jednak wiele wskazuje na to, że czeka ich sezon walki o przetrwanie.

Najmłodszy zespół w stawce po odbiciu się od dna w nadchodzących zmaganiach liczy na jeszcze więcej i włączenie się do walki o „Best of the Rest”, czyli czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Haas zatrudnił w miejsce syna 7- krotnego mistrza świata (Micka Schumachera) wracającego do F1 Nico Hulkenberga. Wszystko wskazuje na to, że zażegnali oni dawny spór z Kevinem Magnussenem. Potrafili też zaskoczyć dobrymi czasami.

Aston Martin po tragicznym początku zeszłego sezonu zaliczył zdecydowany postęp. Zastąpili przechodzącego na emeryturę Sebastiana Vettela kolejnym weteranem i legendą Królowej Motosportu, czyli Fernando Alonso. Mimo problemów na początku testów i koniecznością zastąpienia kontuzjowanego Lance Strolla, zespół pokazał niesamowite wyniki. Jeśli wszystko ułoży się po ich myśli, mogą pokusić się w którymś z wyścigów o miejsce na podium.

Ostatni rok współpracy Saubera z Alfą Romeo zaczyna się po myśli szwajcarskiego zespołu. Po przejściu szefa teamu do Ferrari, do byłej drużyny Roberta Kubicy przechodzi Andreas Seidel z McLarena. Skład kierowców pozostaje bez zmian. W Bahrajnie mimo ciągłych problemów z dobijaniem zaprezentowali tempo godne czołówki. Przyzwoita liczba okrążeń wskazuje na ich dobrą dyspozycję i gotowość to walki o wysokie miejsce w środku stawki.

Do McLarena wróciły zeszłoroczne demony. Problemy na testach i niestabilny bolid nie rokują dobrze na debiutancki sezon Oscara Piastriego. Zespół pokonał w trakcie testów najmniej okrążeń. Zarówno Australijczyk, jak i Lando Norris nie osiągali świetnych wyników w tabeli z czasami. Będą musieli ponownie liczyć na poprawę samochodu w trakcie sezonu by móc włączyć się do walki w środku stawki.

Francuski zespół z francuskimi kierowcami. Alpine rok temu nie zdołało się włączyć do walki w czołówce. Niewiele okrążeń i najgorsze czasy w połączeniu z dosyć stabilnym samochodem wskazują na maskowanie prawdziwych osiągów zespołu. Dlatego mimo wszystko w tym sezonie będą kandydatem do obrony P4 przed Aston Martinem. Jednak bolid Pierre’a Gaslyego i Estebana Ocona wciąż ma problem z dobijaniem, dlatego to Brytyjczycy przed sezonem są faworytami w tej walce.

Srebrne strzały po zeszłorocznej detronizacji dokonanej przez Red Bulla planują wrócić na zwycięską ścieżkę. Piękny czarny bolid, a także niezmieniona kadra jak zwykle szykuje się do walki o mistrzostwo. Stajnia z Brackley znana jest z wypuszczania „zasłony dymnej” podczas testów. Jednak nienajlepsze tempo, awarie i rzucający bolid mogą wskazywać na rzeczywiste problemy niemieckiej marki. Dosyć nierówne wyniki w Shakirze sugerują, że na początku sezonu, tak jak rok temu, będą odstawać w walce tytuł.

Scuderia Ferrari, legenda Formuły 1, jednak od 15 lat nie zdobyła mistrzostwa. W zeszłym roku, mimo potencjału na walkę o najważniejsze trofeum, sami się z niej wyeliminowali swoimi błędami. Przed tym sezonem, jak i w każdym poprzednim w Maranello wchodzi w grę tylko walka o zwycięstwo. Urząd szefa zespołu po Mattii Binotto objął Frederick Vasseur. Włosi nie zachwycali podczas jazd testowych. Nie zwykli oni zbyt mocno kryć się z osiągami. W tym roku dzięki poprawie niezawodności mieli osiągnąć większą moc. Jednak na testach ich bolid w prowadzeniu i w tempie odstawał od Byków. Nie przejechali najwięcej okrążeń. Jeśli to, co zaprezentowali jest bliskie faktycznemu stanowi to mogą mieć oni problemy by walczyć o najwyższy stopień podium.

Mimo wewnątrzzespołowych tarć pod koniec zeszłego sezonu w Red Bullu wszystko idzie zgodnie z planem. Tempo na miarę mistrzów świata, podobnie jak zachowanie bolidu i całego zespołu. Max Verstappen ma przed sobą pustą drogę w walce o trzeci tytuł z rzędu. Jeśli to, co zaprezentowali zarówno oni jak i inne zespoły się potwierdzi może nas czekać podobna dominacja do tej zeszłorocznej.

Przed rozpoczęciem sezonu Red Bull zdaje się mieć sporą przewagę w walce z Ferrari i Mercedesem o mistrzowski tytuł. Jednak były to dopiero testy. Dane zostały zebrane i wnioski wyciągnięte. Co się jeszcze da zostanie poprawione przed rozpoczęciem sezonu, a prawdziwe pierwsze karty zostaną odsłonięte już w weekend, w Bahrajnie, podczas pierwszego wyścigu w 2023 roku.