Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nasz niemiecki felietonista, Egon Muller, nie przebiera w słowach. Na profilu społecznościowym dał upust swojej złości wynikającej z faktu, że o starych mistrzach żużla w Niemczech mało kto pamięta. Sukcesy, chwile chwały, jego zdaniem, nie zasługują na przypomnienie. Ważniejszy dla niemieckich mediów branżowych jest pieniądz. 

– Powoli moja przyjemność z obcowania z żużlem zanika i zbliża się do cyfry zero. Mija 36 lat od zdobycia przeze mnie tytułu indywidualnego mistrza świata, za tydzień będę obchodził 65. urodziny i zero jakiegokolwiek zainteresowania ze strony mediów. Jeśli sam do mediów nie idę, nie dzieje się kompletnie nic. Z sentymentem wspominam czasy, kiedy żużel miał w Niemczech swoje godne miejsce, jeśli chodzi o zainteresowanie. Jedyna branżowa gazeta „Bahnsport Aktuell”, zamiast wspominać stare czasy i prezentować byłych zawodników, woli skupiać się na tym, aby sprzedać jak najwięcej ogłoszeń. Czytelnicy, którzy kupowali tę gazetę przez lata, nie zasługują, aby teraz przeczytać o tych, którzy byli kiedyś ich bohaterami i dla nich kiedyś kupowali gazetę? Dlaczego nikt nie zrobi serii materiałów o byłych żużlowcach jak choćby Karl Maier? Na całym świecie byli idole są szanowani i pamiętani, tylko nie w Niemczech. Tu króluje zazdrość i ciągłe niezadowolenie. Powoli zamierzam się z tego środowiska wycofywać. To wszystko mnie zniesmacza – pisze rozżalony Egon Muller, który jako jedyny wywalczył dla Niemiec tytuł indywidualnego mistrza świata na klasycznym torze.