W duńskim Fjelsted odbyły się pierwsze zawody w sezonie 2020
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po długiej, zdecydowanie zbyt długiej przerwie żużel powrócił również na terytorium Danii. Wczoraj w duńskim Fjelsted, w ramach rozgrywek pierwszoligowych odbył się czwórmecz, w którym zwyciężył zespół z Slangerup. W zawodach udział wzięli między innymi Peter Kildemand oraz Mikkel Bech. Na trybunach zasiadło około 400 widzów, choć chętnych i stęsknionych było zdecydowanie więcej.

Zawody w Fjelsted oglądał również, znany z długiego toru Kenneth Kruse, który postanowił zarazić pasją do Speedway’a swoich synów. W trakcie trwania meczu zajmował się dziećmi i tłumaczył im tajniki czarnego sportu.

Kenneth Kruse ze swoim synem

Sądząc po wypowiedziach zawodników, którzy wzięli udział w rozgrywkach, nie tylko w Polsce tęskniliśmy za warkotem motocykli. Poniżej część z nich.

– Po długaśnej przerwie, w końcu mogłem znów poczuć smak prawdziwego ścigania na żużlu. Aż miałem motyle w brzuchu na myśl, że w końcu wyjedziemy na tor. Super było również zobaczyć publiczność na trybunach, ponieważ jazda bez nich to nie to samo. Teraz z utęsknieniem czekam na starty w lidze polskiej. Moim celem na ten rok jest przede wszystkim jazda na równym i stabilnym poziomie – skomentował po zawodach Peter Kildemand, były uczestnik cyklu Grand Prix.

– Już nie mogę się doczekać ligowego ścigania, fajnie było pościgać się z chłopakami. Mam ogromne ambicje, związane z moją karierą i stawiam sobie bardzo wysokie cele. Tylko w ten sposób mogę w tym sporcie osiągnąć wiele – dodał Mikkel Bech.

Zespół z Fjelsted na własnym torze być może nie zabłysnął, ponieważ w pokonanym polu zostawiła ich ekipa z Slangerup. Dobrego humoru i pozytywnego nastawienia po zawodach nie brakowało jednak Benjaminowi Basso, reprezentantowi miejscowych – przegraliśmy na własnym torze więc sukcesu nie odnieśliśmy. Widać jednak było u każdego z chłopaków, w tym u mnie, niesamowity wręcz głód ścigania. Każdy z nas potrzebuje nieco więcej treningu oraz presji, wówczas będzie dobrze – przekonuje Duńczyk.

Jak wiemy, w Polsce pandemia koronawirusa spowodowała cięcia kontraktów dla wszystkich zawodników, a co za tym idzie mniejsze zarobki, ale niekoniecznie mniejsze wydatki. O sytuację finansową po pandemii zapytany został Michael Harpsøe – szef zespołu z Fjelsted.
– W Danii również żużel ucierpiał na pandemii, a zawodnicy dostali mocno w kość. Wiem, że ponieśli oni ogromne koszty związane z przygotowaniem do sezonu. Na ten moment zarobki są minimalne, tak naprawdę jedziemy tylko po to, aby ta dyscyplina przetrwała. Jesteśmy wdzięczni, że na udział w zawodach w Fjelsted zgodzili się tacy zawodnicy jak Peter Kildemand. Zdaję sobie sprawę, że jazda prawie za darmo nie jest czymś komfortowym dla żużlowców, ale musimy jakoś podtrzymać żużel w Danii. Oczywiście naszym celem jest powrót do normalności, a więc do sytuacji, kiedy kluby stać jest na to, aby zawodników utrzymać, a także przyciągnąć sponsorów – ocenił sytuację sternik Fjelsted.

Korespondencja SANDRY SALMAN