Per Jonsson, ikona toruńskiego Apatora. Szwed, znany jako „Długi Per”, przez cztery sezony w pomorskich barwach zdołał na tyle rozkochać w sobie polskich kibiców, że nawet rada miasta doceniła ten fakt i spektakularne dokonania Skandynawa. W 2010 roku jedną z ulic nazwała ulicą Pera Jonssona.
Jonsson, podobnie jak wielu innych byłych żużlowców, porusza się na wózku inwalidzkim. To skutek fatalnego w skutkach upadku podczas derbów Pomorza Bydgoszczy (26 czerwca 1994 roku). Szwed wygrał wówczas trzy wyścigi, w tym dwukrotnie pokonując po trasie miejscowego asa Tomasza Golloba, co było nie lada osiągnięciem. W czwartym starcie ustawił się spod płotu. Po lewej, od krawężnika Rutecki, Kuczwalski i Cieślewicz. Per rzadko uciekał rywalom spod taśmy, punkty wypracowywał raczej na dystansie. Tu było podobnie. Równy start i klasyczne żużlowe domino. Rutecki trąca na wejściu „Kuczwala”, ten Cieślewicza, a bydgoszczanin zwiera się ze Szwedem, po czy ten ostatni, z impetem, jak wystrzelony z procy uderza w bandę, wtedy jeszcze bez dmuchawców. Kolizja jakich wiele, lecz skutki opłakane. Do dziś Jonsson porusza się na specjalistycznym wózku, mając władzę jedynie w dłoniach, by sterować nowoczesnym urządzeniem.
Jak trafił do Torunia? Jak sam wspominał, czasy były niepewne i wiele gwiazd z nieufnością podchodziło do perspektywy startów w Polsce. Przełomu dokonał Hans Nielsen, w sezonie 1990 reprezentując klub z Lublina. W kolejnym zgłosili się działacze z Torunia i Per postanowił spróbować. Nie bez wpływu na tę decyzję była znajomość toru z wcześniejszych startów. Nie ukrywał przy tym, że finanse także miały swoje znaczenie. W Polsce można było zarobić nawet dwa razy więcej niż w Anglii czy Szwecji, ale jego zaskoczyli kibice. Na wyspach żużel oglądało około dwóch tysięcy ludzi, w Szwecji trzy, a u nas 15 nawet 20 tysięcy kibiców na meczu. To robiło wrażenie.
Per Jonsson na żużlowym firmamencie po raz pierwszy zaświecił w sezonie 1985, kiedy wygrał mistrzostwo świata juniorów. Turniej w Abensbergu przyniósł Szwedowi komplet 15 oczek i pewne zwycięstwo, przed rodakiem Jimmy Nilsenem i Ole Hansenem z Danii. Reprezentanci Trzech Koron zdominowali tamte zawody. Dość powiedzieć, że w pierwszej czwórce było ich trzech. W dorosłym żużlu pierwszą wiktorię zanotował w wieku zaledwie 24 lat. Na torze w angielskim Bradford nie było łatwo. Per musiał stoczyć wyścig barażowy o tytuł championa z Shawnem Moranem (USA). Wygrał, a jak się później okazało, we wcześniejszym półfinale rywal startował na dopingu, więc ostatecznie wymazano z tabel srebrny medal, nikomu go nie przyznając. Brązowy w finale Todd Wiltshire oraz czwarty w klasyfikacji Hans Nielsen musieli więc obejść się smakiem i nie awansowali o pięterko, co jest akurat dość powszechną praktyką, choćby w ruchu olimpijskim.
„Długi Per” zdobywał medale indywidualnie, drużynowo i parami, ale złota dorobił się indywidualnie wśród juniorów i seniorów oraz w historycznym, ostatnim na razie finale MŚP. 1 sierpnia 1993 roku w Vojens mieli wygrać Duńczycy. Gospodarze w składzie Nielsen, Knudsen i Karger byli faworytami, jednak zdołali wywalczyć tylko brąz. Lepsi okazali się Amerykanie Correy i Ermolenko z, ciekawostka, rezerwowym Hancockiem, który nie wyjechał na tor oraz Szwedzi. Jonsson nie był liderem ekipy w tych zawodach. Pierwsze skrzypce zagrał Tony Rickardsson, a po trzy dobre wyścigi dorzucili solidarnie Henka Gustafsson i Per, co razem dało 26 oczek i tytuł. Historyczny, bo dotąd ostatni w tej formule.
Potem derby i dramat. Wielu by się załamało, ale nie on. Długo walczył o powrót do „jako takiej” sprawności, pozwalającej w bardzo ograniczonym zakresie, ale jednak egzystować. Nie odsunął się od sportu, który zrobił mu krzywdę. Z radością przyjął ofertę objęcia posady trenera Rosspigarny w rodzinnej Szwecji. Toruń uhonorował swego idola także w 1995 roku, przyznając Medal Za Zasługi dla Miasta Torunia. Do Grodu Kopernika, swego drugiego domu, Szwed zawsze wraca chętnie i z rozrzewnieniem. Wielkim wsparciem było fantastyczne przyjęcie przez tłumy kibiców w 2010 roku, podczas otwarcia ulicy jego imienia, a tam dodający otuchy baner w rodzimym języku zawodnika. Zimny Per wzruszył się wówczas jak dziecko. To musiała być piękna i ważna chwila dla Jonssona. Oby miał takich jak najwięcej.
PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI
Żużel. Dramat Stali na koniec sezonu! Poważny wypadek lidera
Żużel. Lider Apatora z dwuletnią umową! „Jestem bardzo podekscytowany”
Żużel. Oni dostaną dzikie karty? Znów ma być wiele krajów
Żużel. Został dziś ogłoszony, a… prowadzi rozmowy z innymi klubami! Saga z Sadurskim jeszcze potrwa
Żużel. Do trzech razy sztuka. Apator w końcu pokona Stal na Motoarenie?
Żużel. Wilki odkrywają karty! To on poprowadzi krośnian