Fakt, że sport żużlowy potrzebuje promocji, nie ulega wątpliwości. Od lat żużlowi działacze próbują robić wszystko, aby wyglądał on coraz bardziej profesjonalnie. Jednym z elementów jest organizowanie różnego rodzaju gal czy bali, wzorem choćby tych piłkarskich.
Doczekaliśmy się w ostatnich latach uroczystego podsumowania sezonu Ekstraligi. Nominacje do kadry są z kolei przyznawane na styczniowym balu Tygodnika Żużlowego, a w miniony piątek, 1 marca, swoje podsumowanie sezonu 2018 miała podczas targów motoryzacyjnych w Nadarzynie – Nice 1. Liga Żużlowa.
Jak to w życiu, każdą herbatę można posłodzić, ale i przesłodzić.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że tak spora liczba imprez i konieczność uczestnictwa w nich nie wszystkim zawodnikom się podoba. Często komplikuje po prostu ich osobiste plany. Tym bardziej, że różnie i o różnym czasie o planowanych imprezach się dowiadują.
Na podsumowaniu Nice 1. Ligi Żużlowej zabrakło choćby Sebastiana Ułamka i ponoć kogoś tam jeszcze. Z tego, co mi wiadomo, zaproszenie do tego utytułowanego zawodnika trafiło do klubu z Opola, gdzie zawodnik ostatnio startował. Jakie stosunki panują między klubem a zawodnikiem, mniej więcej wiemy. Ja bym raczej wysyłał do domu, Ułamek fizycznie na marsie bynajmniej nie mieszka. Sebastianowi groziła, jakżeby inaczej, kara za nieobecność, więc całe szczęście, że… był w tym terminie akurat chory.
Mam takie oficjalne pytanie do GKSŻ-u – na ile dni przed piątkowymi uroczystościami do udziału w nich zaproszono wszystkich zawodników? Z tego, co mi wiadomo, był to na tyle krótki okres czasu, że każdy normalny człowiek może już mieć zaplanowany kalendarz osobisty i zawodowy. Takie imprezy się planuje i informuje o nich tych, którzy obecnością mają je uświetnić, dwa, trzy miesiące przed, a nie… i tu spuśćmy zasłonę milczenia.
Jeden z zawodników żartobliwie powiedział mi ostatnio: Gale, bale, ja to walę.
Pytam – dlaczego? Odpowiedź była słuszna i logiczna.
– Żużel w Polsce jest jeden. Chyba lepiej zrobić jedną fajną imprezę, np. w grudniu. Podsumować miniony sezon w każdej lidze, tej drugiej też. Ona od macochy nie jest. Wręczyć uroczyście nominacje na kolejny sezon, a później bawić się do rana. Ile to oszczędności finansowych i czasowych dla każdego. Frekwencja też pewnie byłaby lepsza i nikt specjalnie by nie chorował. Wystarczy tylko chcieć się dogadać i po prostu myśleć. Problemem jest niestety fakt, że niektórzy mają mikre pojęcie, jak pewne rzeczy można ułatwiać i robić lepiej – przekonuje zawodnik.
Nic dodać, nic ująć. Bo chyba lepiej, aby trzy podmioty się dogadały. Zrobiły w dogodnym terminie jedną wspólną imprezę, jakiej w żużlu jeszcze nie było. A tak mamy kwiatek. U progu nowego sezonu podsumowuje się miniony, który zakończył się niemal pół roku wcześniej. Nieobecności – no bo zdaniem organizatorów gali do sezonu jeszcze ho ho ho – niemile widziane, wręcz zakazane pod rygorem kary finansowej. Panowie, to po prostu jest chore. Więcej profesjonalizmu i pomyślunku. To naprawdę nie boli. Wystarczy chcieć.
ŁUKASZ MALAKA
Żużel. Za nim pierwszy pełny sezon. Wierzą w jego rozwój
Żużel. Piotr Baron nie martwi się o atmosferę. Trener Apatora o transferach na sezon 2025
Żużel. Zawiesił szaliki Motoru w Tanzanii, Kongo i Angoli! Tak celebruje złota Koziołków! (WYWIAD)
Żużel. Fatalne wieści. Dilger ze złamanym kręgosłupem!
Żużel. Glasgow chce ugościć najlepszych. Poczynią wielką inwestycje!
Żużel. Będzie renegocjacja kontraktów w Tarnowie? Unia walczy o przystąpienie do ligi