fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W Łodzi było tak blisko… Prawdę mówiąc, jestem wściekły i pewnie wielu kibiców Polsce również – nie tylko siatkówki. Chodzi o przegrany ćwierćfinał siatkarskich mistrzostw. Polski grały z mistrzyniami globu – Serbią: dziewczyny prowadziły 13-12 w tie-breaku i przegrały 14-16. Porażka z legendarną Serbią, której w grupie Polki uległy 0-3, nie tylko. nie jest wstydem, ale wynik jest wręcz honorowy.

 

Biało-Czerwone ostatni raz z Serbkami – które w ostatnich dwóch mistrzostwach Europy zdobyły złoto i srebro- wygrały na I Igrzyskach Europejskich w Baku (bylem tam!). Ten mecz w Azerbejdżanie w półfinale EIO miał miejsce… siedem lat temu ! Zwycięstwo było tak blisko. Czy zabrakło dwóch skończonych piłek w ataku? Tak! A jednocześnie nie… Nie, bo wcale nie musieliśmy wpaść w ¼ finału na Serbki. Gdyby Polska w ostatnim meczu grupowym wygrała z Niemcami 3-1, a nie po tie-breaku, to gralibyśmy nie z Serbią, ale co prawda z mistrzyniami olimpijskimi – Amerykankami, ale przecież je pokonaliśmy na tych MŚ rozgrywanych w naszym kraju i Królestwie Niderlandów i to jak – aż 3-0!

Uważam, że z USA łatwiej byłoby wygrać niż z Serbią. Zabrakło pogubionych punktów, nie tylko w meczu z Niemkami, ale choćby spotkania z zerowym dla nas dorobkiem punktowym – z Dominikaną, z którą Magdalena Stysiak i koleżanki przegrały 1-3. Dlaczego zabrakło? Bo ta drużyna dojrzewała z meczu na mecz. Początkowo chyba nie do końca wierzyła chyba we własne możliwości. Przełom nastąpił w meczu ze złotymi medalistkami IO w Tokio, wygranym ku osłupieniu ekspertów i samych Amerykanek 3-0.

Wtedy Zuzanna Górecka, Klaudia Alagierska i reszta uwierzyły, że nie ma dla nich „Mission: Impossible”. Bo nie ma! Jeżeli z Serbią przegrywamy piąty set na przewagi, a to obrończynie tytułu, jeżeli nokautujemy mistrzynie IO, to nasze dziewczyny mogą naprawdę walczyć nie tylko o medale ME, ale także MŚ i Igrzysk w Paryżu Anno Domini 2024.

Na naszych oczach w Holandii, Gdańsku i Łodzi, bo tam Biało-Czerwone rozgrywały mecze, powstała drużyna o tak silnym mentalu, że nie bojąca się grać o najwyższe cele, o podium najważniejszych imprez.

Za rok mistrzostwa Europy. Ten zespół ma szanse zdobyć medal mistrzostw Starego Kontynentu – po raz pierwszy dla żeńskiej siatkówki w Polsce od 14 lat. A rok po ME będą igrzyska we Francji. I tam naprawdę możemy powalczyć o pierwszy medal polskiej kobiecej siatkówki na IO od, mój Boże, wtedy będzie już 56 lat! I tak calkiem serio nie.wiadomo czy nie zdobędziemy tam w „siatce” 2 medali: męskiego i kobiecego!

RYSZARD CZARNECKI