Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Robert Lewandowski ma już mistrzostwo Hiszpanii – tytuł mistrza już trzeciego kraju po Polsce i Niemczech – a do tego strzelając w ostatnich kolejkach gol po golu pewnie zmierza do tytułu króla strzelców. „Lewy” jest coraz częstszym gościem Księgi Rekordów Guinnessa. Skądinąd może warto, aby powołać taką czysto futbolową, oficjalną księgę rekordów.

 

No, właśnie , co do rekordów, to jeśli Polak zdobędzie strzelecką koronę w La Liga, to będzie pierwszym piłkarzem w historii – przynajmniej, gdy chodzi o najważniejsze i najtrudniejsze ligi – który zostanie królem strzelców  po raz szósty z rzędu. Wcześniej w latach 2018-2022 tytuł ten pięć razy zdobywał w niemieckiej Bundeslidze, teraz dołoży zapewne szósty w Hiszpanii, w ten sposób bijąc dotychczasowy rekord, którego był współautorem, czyli pięć tytułów króla strzelców pod rząd. Obok niego zdobyli je Jean-Pierre Papin w latach 1988-92 oraz Lionel Messi w latach 2017-21.

Dodajmy, że ten tytuł, który jest tuż- tuż, bo Barcelonie zostały raptem dwa mecze, a przewaga Roberta Lewandowskiego nad Karimem Benzemą wynosi aż sześć goli – smakować powinien szczególnie, ponieważ nasza reprezentacyjna „dziewiątka”, specjalista od rzutów karnych ani jednej ze swoich 21 bramek w barwach Barcelony nie strzelił z „jedenastki”! Mówiąc ściślej: raz tylko strzelał, nie strzelił i więcej nie miał okazji. Natomiast w Niemczech strzelał gole z karnych niczym maszyna.

Sezon w Hiszpanii dla „Lewego” skończy się 4 czerwca, a potem zobaczymy go w tych najważniejszych, bo Biało-Czerwonych barwach: najpierw pożegnanie Kuby Błaszczykowskiego na Stadionie Narodowym, a następnie piekielnie ważny, być może kluczowy dla awansu z pierwszego miejsca na EURO 2024 mecz na trudnym terenie w Kiszyniowie z Mołdawią, gdzie Czechy (które z nami wygrały) straciły dwa punkty. Zatem już za niespełna 10 dni Biało-Czerwona bomba w górę!

RYSZARD CZARNECKI