fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niedawno co wróciłem z siedziby PKN Orlen, gdzie prezentowali się nasi olimpijczycy i paraolimpijczycy. Mocna ekipa! Nie chcę powiedzieć, że dają gwarancję, ale na pewno olbrzymie szanse na „Mazurki Dąbrowskiego” i medale w Tokio na IO i paraolimpiadzie. Wśród Biało-Czerwonych byli też przedstawiciele siatkarzy, którzy przyjechali prosto z Okęcia, po powrocie z Ligi Narodów we Włoszech: Mateusz Bieniek, Karol Kłos, Norbert Huber. W imieniu naszych srebrnych medalistów LN głos zabrał środkowy  bloku – Bieniek, podkreślając, że najważniejszy turniej dopiero przed nimi. Słusznie!

 

O piłkarzach nie chce mi się pisać. Oni z kolei zagwarantowali nam, że na szóstym na siedem turniejów w XXI wieku, typu mistrzostwa Europy czy Mundial polscy kibice od fazy grupowej mogą się emocjonować tylko meczami innych.

W Holandii palono polskie sklepy, a politycy holenderscy wypowiadali się w sposób skandaliczny o Polakach, którzy mieszkają w Królestwie Niderlandów i ciężko pracują na rozwój tego kraju. Co więcej, również holenderscy politycy, tyle że inni, jechali „po bandzie”, gdy chodzi o – „od czapy” zresztą – krytykę  naszego kraju. Karma wraca. Nie tylko Polski, ale też i Holandii nie ma już na Euro 2020. Nie ma też Francuzów, którzy, delikatnie mówiąc, nie uchodzą za wzór skromności i pokory, ale arogancji – owszem, tak.

Zwykle kibice sportowi, nie tylko piłkarscy, jeżeli nie gra ich reprezentacja, a z jakichś powodów nie gra również  ich inny ulubiony zespół, dopingują tych, którzy nie są faworytami, a więc piłkarskich Dawidów – a nie Goliatów. W spotkaniach Holandia – Czechy i Francja Szwajcaria tymi Dawidami byli nasi południowi sąsiedzi i Helweci. Stało się, jak w Biblii: wygrał Dawid. I to nawet dzień po dniu.

Swoją drogą, jest jakaś „sprawiedliwość dziejowa” w sporcie. Ta sama Szwajcaria, też na Euro, tyle że w 2016 roku przegrała walkę o ćwierćfinał i też karnymi. Z kim? Z Polską!  Później w walce o półfinał to z kolei my przegraliśmy jednym karnym, z późniejszym mistrzem Europy, Portugalią. Byliśmy tak blisko pierwszej „czwórki”, a może finału. Po pięciu latach nastąpił zdecydowany regres.

A w siatkówce? Pięć lat temu biliśmy się w ćwierćfinale IO w Brazylii. Teraz apetyty są o wiele większe…