Spotkanie 7. rundy PGE Ekstraligi pomiędzy Mr Gardem GKM-em Grudziądz i Moje Bermudy Stalą Gorzów przejdzie do historii jako festiwal upadków. W jednym z nich brał udział Anders Thomsen, który próbował zmieścić się pod bandą, aby wyprzedzić Nickiego Pedersena. Ta sztuka nie udała się i niestety zakończyła się groźnym upadkiem zawodnika Stali Gorzów. Duńczyk przyznaje, że jest mocno poobijany i czeka na wyniki badań w szpitalu.
Deszcz, dziury, niebezpieczna nawierzchnia i kontrowersyjne decyzje arbitra, a to wszystko w jednym spotkaniu, w dodatku przerwanym po 9. wyścigu przy stanie 29:25 dla gospodarzy. Groźnych „dzwonów” było kilka, jednak najbardziej ucierpiał zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów – Anders Thomsen, który przy pełnej prędkości zapoznał się z nawierzchnią grudziądzkiego toru. Duńczyk skomentował swoje samopoczucie, a także warunki, w jakim przyszło żużlowcom startować w Grudziądzu.
– Ja tak naprawdę odjechałem tylko jeden bieg na początku zawodów. Wówczas tor był w porządku, nikt nie miał zastrzeżeń co do jego stanu. Jednak później, oglądając kolegów na torze wyraźnie było widać, że zachowuje się on dziwnie. Ja niestety zaliczyłem dość bolesny upadek, w tej chwili czekam na wszystkie wyniki badań, całe ciało jest poobijane i obolałe, ale jak wiecie, my nie gramy w piłkę tylko ścigamy się na żużlu (śmiech) – skomentował Anders Thomsen.
Żużel. Michelsen zdołowany po remisie. Nie zasłania się torem
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach