Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Spotkanie 7. rundy PGE Ekstraligi pomiędzy Mr Gardem GKM-em Grudziądz i Moje Bermudy Stalą Gorzów przejdzie do historii jako festiwal upadków. W jednym z nich brał udział Anders Thomsen, który próbował zmieścić się pod bandą, aby wyprzedzić Nickiego Pedersena. Ta sztuka nie udała się i niestety zakończyła się groźnym upadkiem zawodnika Stali Gorzów. Duńczyk przyznaje, że jest mocno poobijany i czeka na wyniki badań w szpitalu.

Deszcz, dziury, niebezpieczna nawierzchnia i kontrowersyjne decyzje arbitra, a to wszystko w jednym spotkaniu, w dodatku przerwanym po 9. wyścigu przy stanie 29:25 dla gospodarzy. Groźnych „dzwonów” było kilka, jednak najbardziej ucierpiał zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów – Anders Thomsen, który przy pełnej prędkości zapoznał się z nawierzchnią grudziądzkiego toru. Duńczyk skomentował swoje samopoczucie, a także warunki, w jakim przyszło żużlowcom startować w Grudziądzu.

– Ja tak naprawdę odjechałem tylko jeden bieg na początku zawodów. Wówczas tor był w porządku, nikt nie miał zastrzeżeń co do jego stanu. Jednak później, oglądając kolegów na torze wyraźnie było widać, że zachowuje się on dziwnie. Ja niestety zaliczyłem dość bolesny upadek, w tej chwili czekam na wszystkie wyniki badań, całe ciało jest poobijane i obolałe, ale jak wiecie, my nie gramy w piłkę tylko ścigamy się na żużlu (śmiech) – skomentował Anders Thomsen.