Jednym z cichych bohaterów wczorajszego spotkania częstochowian ze Stelmet Falubazem Zielona Góra (51:39) był Adrian Miedziński. Wychowanek toruńskich Aniołów po serii słabszych występów w Ekstralidze wreszcie się przełamał i zdobył dla swojego zespołu 8 punktów.
To był bardzo ważny mecz tak dla pogrążonych w kryzysie gospodarzy jak i czyhających na przynajmniej punkt bonusowy zielonogórzan. Punkty każdego z zawodników były więc na wagę złota. Szczególne zaimponowali krajowi zawodnicy Lwów. Junior Jakub Miśkowiak zdobył 6 oczek, a pomijany w ostatnio w składzie Paweł Przedpełski aż 9 i bonus. Niewiele gorszy był Adrian Miedziński, zdobywca 8 punktów. „Miedziak” podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami po wczorajszym spotkaniu:
– Każde spotkanie w tej lidze jest ciężkie i każdy bieg jest wymagający. W zasadzie każdy może wygrać z każdym, więc wiadomo było, że walka o bonus będzie dziś do samego końca. Bardzo nam na nim zależało, wiedzieliśmy, że w ostatnim wyścigu potrzebujemy minimum 4:2 i zrobiliśmy wszystko, żeby tak było. Co do mojego występu, to ważne jest zwycięstwo drużyny, można zrobić 8 punktów, można zrobić 12 i można przegrać spotkanie, najważniejsze, że wygraliśmy. Pewnie, że chciałbym robić komplety, chyba każdy by chciał. Jedzie się ciężko. Nie ma chyba takich zawodników, albo jest ich bardzo mało, którzy jadą cały czas równo. Każdy przeplata lepsze występy gorszymi. Nie myślimy jeszcze o następnym meczu we Wrocławiu, bo mamy do niego dwa tygodnie, a ja w międzyczasie mam mecz w Szwecji.
MATEUSZ ŚLĘCZKA
Żużel. Dlaczego PSŻ nie stawia na Jepsena Jensena? Prezes odpowiada
Żużel. Pechowy test na PGE Narodowym dla zawodnika Lwów. Pojechał do szpitala
Żużel. Thomsen wrogiem numer jeden w Zielonej Górze! „Zawsze będziesz je****”
Żużel. Kowalski z problemami na wyjazdach. „Muszę znaleźć przyczynę”
Żużel. Zmarzlik i spółka wysłali kibiców… do domów. Rospiggarna bez punktów w inauguracji
Żużel. W kevlarze na pokład samolotu?! Tak podróżował lider Wilków