Zdaniem niektórych talent miał porównywalny do Tony’ego Rickardssona. Inaczej jednak pochodził do żużla. Dla niego ten sport był dodatkiem do życia, a nie na odwrót. Mowa oczywiście o Szwedzie – Henriku „Hence” Gustafssonie.
Czterokrotnie wystąpił w finałach IMŚ. Najwyżej uplasował się w 1993 roku w finale w Pocking, kiedy zajął czwarte miejsce. W cyklu Grand Prix nie wygrał ani jednego turnieju z czterdziestu jeden, w których startował. W Polsce uwielbiany był przede wszystkim w Polonii Bydgoszcz, ale startował również w klubach z Torunia, Wrocławia, Zielonej Góry, Gdańska, Warszawy, Łodzi i Ostrowa. Podczas startów w DMP wywalczył siedem medali. Cztery złote (1993, 1997, 1998, 2000), a także trzy brązowe (1992, 1995, 2001). Dziś przypominamy Henkę Gustafssona na zdjęciach.
Bohumil Brhel kolejny. Plisss.
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!
Żużel. Huckenbeckowi spodobało się w Grand Prix. „Chcę zostać na dłużej!”