Rzeczy nadprzyrodzone wydarzyły się w sobotę w Ostrowie Wielkopolskim. Starcie Dawida z Goliatem zwiastowało absolutny brak emocji, jak to zwykle bywa, gdy udział w meczu bierze drużyna z Torunia. Nic bardziej mylnego, ponieważ za sprawą genialnego Duńczyka Jonasa Jeppesena gospodarze wyrwali zwycięstwo, pokonując torunian 46:44.
Bohater? Może być tylko jeden, a to słowo i tak nie oddaje tego, co do spotkania wniósł 22-letni Duńczyk Jonas Jeppesen. Wypożyczony z Zielonej Góry (jak widać zupełnie niepotrzebnie Falubaz go oddawał) swój udział w sobotnim pojedynku rozpoczął w wyścigu dziesiątym, a zakończył w wyścigu piętnastym, wygrywając po drodze wszystko, co było możliwe. Ostatecznie duńska rakieta na swoim koncie zapisała komplet 15 punktów, stając się bohaterem miejscowych, a jednocześnie katem niepokonanej dotąd ekipy z Torunia. Dla Duńczyka nie liczył się start z błotnistego pola, mógł go przegrać, aby chwilę później mijać rywali jak pachołki stojące przy drodze.
– Jestem naturalnie zadowolony z występu, Znalazłem coś „specjalnego” w swoim sprzęcie, a jechałem na silniku, w którym startowałem w tym tygodniu w Szwecji – przyznał Jeppesen w pomeczowym wywiadzie dla nSport+. Duńczyk zdobył w Bauhaus-Ligan komplet osiemnastu punktów, ale jego Indianerna Kumla przegrała 44:46. Teraz było inaczej, choć zaraz po starcie piętnastego biegu bliżej sukcesu byli torunianie, bo objęli podwójne prowadzenie.
– Wiedziałem przed biegiem piętnastym, że będzie trudno, ale udało się wygrać. Dziękuję mojemu tunerowi Peterowi Johnsowi za jednostkę, to był mój klucz do sukcesu. Dziękuję mechanikom i mojemu teamowi, którzy wykonali świetną pracę – dodał.
Skąd taka forma, skąd taka prędkość? Jeppesen nauki pobiera w firmie Moldow, gdzie pracuje jako uczeń, a zatem środowisko ma sprzyjające do rozwoju. Swoją drogą… Ciekawe, co myślą sobie teraz w Zielonej Górze, gdzie zakontraktowano dwóch „gości”, a oddano taki diamencik, który szlifuje się sam. A przypomnijmy, że w odwodzie pozostaje jeszcze inny z zawodników Falubazu, którzy nie dostali jeszcze szansy – Jan Kvech.
Ale żurnalisto, zapomniałeś że nie mniejszym bohaterem jest też sędzia! Wykluczony Holder po podcięciu przedniego koła na pierwszym wirażu, start Klindta z najazdu bo to już nawet lotny nie był i kuriozalny werdykt w 15 – Klindt wykluczony za nic a powinien być Jeppesen.
A co do Jeppesena to mam nadzieję że zagości w polskim żużlu na stałe. W przeciwieństwie do sędziego.
Co do ostatniego to sie z toba nie zgodze….jeppesen sie skladal w łuk jak reszta…powtorka w czterech
Żużel. Wraca żużlowe El Classico! Ma w pamięci szczególne derby
Żużel. Michelsen zdołowany po remisie. Nie zasłania się torem
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)