Kibice Motoru Lublin na Stadionie Olimpijskim. fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kibice Speed Car Motoru Lublin zachwycili żużlowe środowisko w sezonie 2019. Sympatycy Koziołków na każdym spotkaniu szczelnie wypełniali obiekt przy Alejach Zygmuntowskich, a także licznie udawali się na odległe wyjazdy. Godna podziwu była również kultura dopingu lublinian.

Osoby związane z czarnym sportem nie mogą nachwalić się postawy kibiców. Lublinianie odbierają teraz nagrody za zachowanie swoich fanów na niemal każdej gali żużlowej. – Myślę, że każdy kto przyjeżdżał komentować mecze Motoru, szczególnie do Lublina, nie potrzebował kawy. To było takie podwójne espresso. Strzał adrenaliny i pozytywnych emocji. To, co generowały trybuny w Lublinie, i jestem przekonany, że dalej będą to robić, wymykało się wszelkim ocenom. Nikt tego nie rozumiał, wszyscy się tym zachwycali i wiedzieli, że jest to coś unikalnego i pięknego. Wytłumaczyć było to ciężko. To jest cudowne, że trybuny mogą być niewytłumaczalne. To jest kwintesencja rywalizacji sportowej i czegoś takiego czym jest żużel – mówił Tomasz Dryła, komentator nsport+ i nasz felietonista w rozmowie z telewizją klubową.

Kolejną postawą, którą fani Speed Car Motoru zaskarbili sobie uznanie obserwatorów żużla jest ich stosunek do rywali. Sympatycy Koziołków nawet po przegranych spotkaniach oklaskiwali przeciwników swoich ulubieńców. – Byłem w szoku, że nawet jak przegraliśmy mecz, to były oklaski dla przeciwnej drużyny. Kibice nie zachowywali się tak, że na przykład rzucali butelkami. Oklaskiwali ich i się cieszyli. Na pewno dlatego są wybierani najlepszymi kibicami w Polsce – powiedział Wiktor Trofimow.

– Atmosfera jest wspaniała. Największą pasją tych ludzi jest żużel. Nie spotkałem nigdy nikogo z taką pasją do żużla. Miałem przed tym sezonem swoje oczekiwania, ale nie spodziewałem się, że ci kibice będą tak niesamowici. Oni sprawili, że bardzo szybko poczułem się tutaj jak w domu. Ich miłość i wsparcie sprawiły, że jestem w Lublinie szczęśliwy i dziękuję im za to – podkreślił Mikkel Michelsen.

Jednym z ulubieńców lubelskich kibiców był Andreas Jonsson. Szwed zdecydował się na zakończenie kariery, ale będzie miło wspominał czas spędzony w Lublinie. – Ostatnie dwa lata były dla mnie niesamowite. Nieważne było czy wygrywamy czy przegrywamy, i tak zawsze mieliśmy wsparcie. Nie wiem, czy potrafię im za to wystarczająco podziękować. To było wspaniałe doświadczenie jeździć tutaj, dla takich fanów – zaznaczył wicemistrz świata z 2011 roku.

BARTOSZ RABENDA