W nadchodzącym sezonie ostatnia, finałowa runda mistrzostw świata na długim torze odbędzie się w Rzeszowie. Zdaniem niemieckiego zawodnika, Martina Smolinskiego, nie jest to najlepszy wybór.
– Ta sprawa w moim odczuciu ma dwie strony medalu – mówi Smolinski. – Oczywiście że FIM-owi na pewno nie jest łatwo znaleźć organizatorów imprez, którzy wezmą na siebie ryzyko finansowe i skutecznie będą w stanie przeprowadzić zawody. Z drugiej strony, to jest jasne, że tor w Rzeszowie nie ma nic wspólnego z długim torem. Na tej samej zasadzie można robić mistrzostwa na torze w Olching – dodaje.
Niemecki zawodnik ma również pewne obawy jeśli chodzi o frekwencję. – Nie wierzę, że stadion w Rzeszowie zapełni się kibicami, ponieważ wyścigi na długim torze nie są w Polsce tak popularne jak klasyczny żużel. Biorąc pod uwagę jednak wszystkie aspekty i tak muszę przyznać, że wyścigi na długim torze zrobiły krok do przodu w ostatnich latach, jeśli chodzi o rozwój tej dyscypliny – podsumowuje Smolinski na łamach „Speedweek”.
Tor w Rzeszowie ma długość 398 metrów, a niewiele krótszy jest choćby ten w Tarnowie (392 metry).
ZOBACZ TAKŻE:
Żużel. Nowa ciekawa książka dla sympatyków żużla już dostępna! W niej historia pojedynków leszczyńsko-wrocławskich
Żużel. Odrodzenie Walaska w Łodzi. „Teraz wiek nie odgrywa już takiej roli”
Żużel. Lider Wybrzeża po porażce: Ten mecz nie powinien się w ogóle rozpocząć
Żużel. Wraca czołowa liga świata! Multum Polaków pojedzie w Szwecji
Żużel. Stal wbija szpilkę Falubazowi! Policzyli im dni bez wygranej w derbach!
Żużel. Czekali na niego ponad 3500 dni. Wielki powrót Bombera!