Od tegorocznej giełdy transferowej obowiązuje nowy regulamin finansowy. Władze polskiego żużla zdecydowały się znieść kontrowersyjny przepis o limicie na wynagrodzenia i prezesi oficjalnie mogą już płacić zawodnikom dowolne kwoty. Z takiego rozwiązania cieszy się Witold Skrzydlewski, który liczy, że dzięki temu finanse klubów będą bardziej przejrzyste.
Tegoroczny okres transferowy z pewnością można uznać za najciekawszy od lat. Na ciekawe ruchy zdecydowali się nie tylko ekstraligowcy, ale także przedstawiciele klubów z niższych lig. Wzmocnienia wymagały jednak obiecania zawodnikom wysokich kontraktów. Część z nich mocno zdziwiła właściciela łódzkiego klubu.
– Wydaje mi się, że wszyscy na rynku poszaleli. Nie wiem jakie dokładnie są kontrakty, ale jeśli w pierwszej lidze niektórzy prezesi płacili 500 tysięcy za podpis, to gratuluję. Cieszę się z jednego powodu. Nie ma limitów, to zawodnicy nie muszą już się godzić na żadne podpisy ze sponsorami. Jak zawodnik ma kontrakt z klubem, to liczy się to do licencji i klub musi to zapłacić. Chyba, że zawodnik jest ograniczony i wybrał inne rozwiązanie – komentuje Witold Skrzydlewski.
Szef Orła znany jest z tego, że nie lubi przepłacać zawodników. Z tego powodu zrezygnował z kontynuowania rozmów z częścią żużlowców, którzy mogliby wzmocnić jego drużynę. Ostatecznie w formacji seniorskiej postawił na Nielsa Kristiana Iversena, Jakuba Jamróga, Tomasza Gapińskiego, Timo Lahtiego, Mateusza Tondera i Toma Brennana.
– Część zawodników, których ja chciałem postawiła takie a nie inne warunki. Nie byłem w stanie ich spełnić, a niedługo później widziałem, że są w innych klubach. Tam raczej za czapkę gruszek nie pojadą. Uważam, że prezesów zgubiło to, że część z nich sobie dopisuje te siedem milionów za awans do PGE Ekstraligi – stwierdza nasz rozmówca.
W ostatnim czasie ze środowiska słychać coraz więcej głosów, że prezesi mogą mieć problem z wywiązaniem się z obietnic. Pojawił się nawet pomysł cięcia stawek. Właściciel klubu z Łodzi stanowczo zaznacza jednak, że w czymś takim nie zamierza brać udziału.
– Mam nadzieję, że prezesi, którzy zaoferowali konkretne pieniądze wiedzą, że te pieniądze muszą mieć. My w Łodzi nie mamy zamiaru brać udziału w cięciu stawek. Tak się dogadaliśmy i musimy się z tego wywiązać. Zawsze się wywiązywaliśmy ze wszystkiego. Cieszę się, że teraz wszystko będzie przejrzyście, legalnie i na konto – podsumowuje Witold Skrzydlewski.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Dlaczego eliminacje IMP w Gdańsku się nie odbyły? „Było miejsce niedopilnowane”
Żużel. Komplet Woryny, wygrane Hampela i Pawlickiego, awans Czugunowa! Tak przebiegły eliminacje IMP
Żużel. Szansa na kontrakt dla kilku zawodników? Znamy składy na Mecz Narodów w Łodzi
Żużel. Dokonali tego jako pierwsi! Braterski duet zapisał się na kartach historii Grand Prix!
Żużel. Niepowtarzalny motocykl. Wyciął go… z drewna!
Żużel. Unia ma zastępstwo za Bellego! Jaskółki zdecydowały się na transfer