Swoistego rekordu, jednak nie na torze żużlowym, dokonał Australiczyk Sam Masters. Zawodnik powrócił do swojego domu po prawie… dwóch latach nieobecności.
Po zakończeniu ubiegłorocznego sezonu na przeszkodzie w powrocie do domu stanęły obostrzenia pandemiczne. W tym roku było już zdecydowanie łatwiej.
– Wylecieliśmy do Australii na trzy miesiące. W regionie, do którego przylecieliśmy nie jest wymagana kwarantanna, zakończyło się na testach. Oczywiście, że po tak długiej nieobecności stęskniłem się za rodziną i słoneczna pogodą – mówi Masters dla Speedway Star.
Pomimo faktu, że w Australii zawodnik dysponuje sprzętem nie jest wcale pewne, że podczas trzech kolejnych miesięcy będzie okazja do poważnego ścigania. – Sprzęt mam i to nie jest problem. Nie wiadomo czy i jakie imprezy dojdą ostatecznie o skutku. Być może skończy się tak, że pościgam się ponownie dopiero w Anglii – podsumowuje zawodnik Kolejarza Rawicz.
Żużel. Groźna kraksa na Wyspach! Musielak w karetce, Milik się wycofał!
Żużel. Zaliczył fatalną kraksę w Rybniku. Ile potrwa przerwa juniora Rekinów?
Żużel. Wilki chcą błyskawicznie wrócić do Ekstraligi! “Potem jest trudniej”
Żużel. Żużlowa kolekcja na sprzedaż. Jest warta… ponad milion! (ZDJĘCIA)
Żużel. Zmaga się z urazem, ale potrafi przywieźć czysty komplet! „Zbieramy punkty”
Żużel. Mistrz potwierdzi dominację? Znane składy na hit w Częstochowie