Stal Gorzów przed sezonem 2021 wybrała się na Teneryfę i z wielu względów – nie tylko marketingowych – był to pamiętny wyjazd. Teraz inny zespół – brytyjskie Poole Pirates – poleci jeszcze dalej, ponieważ zagości w samym centrum hazardu – amerykańskim Las Vegas.
Wyjazd ma być nagrodą za tegoroczne wyniki. Przypomnijmy, że Piraci wygrali między innymi rywalizację na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii.
– Nasze sukcesy póki co świętowaliśmy lampką szampana, ale to z pewnością nie koniec. Promotor Poole, Matt Ford, obiecał w czasie sezonu, że jeżeli wygramy ligę, to lecimy na wakacje do Las Vegas. Matt to człowiek ceniący dane słowo i może tylko ewentualnie liczyć na to, że plany pokrzyżuje pandemia – mówi ze śmiechem menager zespołu Piratów, Gary Havelock.
Były indywidualny mistrz świata z 1992 roku doskonale odnajduje się w roli menadżera drużyny, choć sam nie ukrywa, że jego potencjał można wykorzystać również na innym polu.
– Cały czas jestem bardzo blisko żużla. Oczywiście życie też nie było dla mnie najłatwiejsze, ale od 2019 zaczyna się układać. Śledzę tak naprawdę wszystko, co dzieje się w żużlu. Najbardziej dziwi mnie fakt, że sztab mechaników czy innych osób, nie może zawodnikowi skutecznie pomóc w sensie odpowiedniego dopasowania do toru podczas zawodów. Nie rozumiem tego. Choćby w tej kwestii, nawet tym najlepszym zawodnikom byłbym w stanie wiele jeszcze dobrego doradzić. Przychodzą zawody o stawkę, a zawodnicy są sfrustrowani, bo nie mogą „połapać” się z torem – podsumowuje Gary Havelock.
Nieskromności Anglikowi zarzucić nie można. Podczas swojej kariery niezmiernie często rotował w parkingu swoimi motocyklami i to on najlepiej dopasował się do mokrej nawierzchni w finale rozegranym we Wrocławiu w 1992 roku.
Żużel. Badania potwierdziły uraz. Fatalne wieści dla Byków!
Żużel. Wrocławianie pogrążeni w Toruniu! Odrodzony Przedpełski (RELACJA)
Żużel. GKM gromi Unię! Ogromny pech Kołodzieja (RELACJA)
Żużel. Groźny upadek w Grudziądzu! Kontuzja Kołodzieja?
Żużel. Udzielił kolegom wskazówek i podziałało. „Dziękuję, że mnie posłuchali”
Żużel. Protasiewicz szczerze przed derbami: Nie jesteśmy faworytem