zdjęcie ilustracyjne, fot. Thomas Klemm
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Czy szkolenie w Polsce się opłaca? Czy kluby na tym zyskują? Obecne przepisy są chyba niestety przeciw szkoleniu żużlowców. Dlaczego tak uważam? Zaraz wyjaśnię.

 

Kluby żużlowe szkolą przyszłych adeptów od najmłodszych lat. Młodzi chłopcy w wieku 8-10 lat zapisują się do szkółki. Niektórzy maja dar Boży i w wieku 12-13 lat przewyższają rówieśników na zawodach, a klub zaciera ręce, że ma „perełkę”. Kibice się cieszą, że wkrótce będzie nowy chłopak w drużynie, „swój” – co da im dużo radości. Jednak pewnego dnia do drzwi domu, gdzie mieszka ta „perełka” puka prezes innego klubu proponując pieniądze, żeby ten zawodnik zmienił klub.

Klub szkolący zawodnika nic o tym nie wie, cieszy się dalej, że ma super chłopaka i nagle prezes klubu – otwierając portale internetowe – dowiaduje się, że zawodnik zmienia barwy. Kilka lat pracy trenera, kilka lat opłacania karetek i dodatkowych kosztów idzie na marne.

Takich przykładów w ostatnich latach było sporo, ale granica wieku z 15-16 lat przesunęła się na 12-13 lat. Nazwiska żużlowców szkolonych w innych klubach i zdających licencje w innym krańcu Polski? Proszę bardzo:

Dudek,
Karczewski,
Ludwiczak,
Kowolik,
Kupiec,
Zieliński,
Łobodziński.

A to tylko część nazwisk.

Jaki jest wiec sens szkolenia? Po co kluby maja szkolić, skoro największe diamenciki są zabierane do innych i tam udają, że wyszkolili tych zawodników? Na tym ma polegać szkolenie w Polsce? Krzyczymy, że obcokrajowiec junior „zabije” szkolenie? Czyżby?

Obecne przepisy wprowadzone przez władze polskiego żużla same doprowadzą do zamykania szkółek, bo jaki jest sens szkolić i nic z tego nie mieć, jak trafi się naprawdę ciekawy zawodnik? Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie, bo coś trzeba zmienić w przepisach, żeby kluby miały korzyści w szkoleniu, a nie szkoliły młodych zawodników w miniżużlu dla kogoś innego, kto w ogóle tego nie robi i tylko czeka na okazję, żeby przypisać sobie zasługi innych.

Zacznijmy chronić przepisami rozwój żużla w Polsce, bo za kilka lat nie będzie miejsc, gdzie będzie można zapisać dzieci do szkółek.

MICHAŁ MISIAK