Foto: Tomasz Przybylski // GESS.PL
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Stal Gorzów przed sezonem 2021 wybrała się na Teneryfę i z wielu względów – nie tylko marketingowych – był to pamiętny wyjazd. Teraz inny zespół – brytyjskie Poole Pirates – poleci jeszcze dalej, ponieważ zagości w samym centrum hazardu – amerykańskim Las Vegas. 

 

Wyjazd ma być nagrodą za tegoroczne wyniki. Przypomnijmy, że Piraci wygrali między innymi rywalizację na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii.

– Nasze sukcesy póki co świętowaliśmy lampką szampana, ale to z pewnością nie koniec. Promotor Poole, Matt Ford, obiecał w czasie sezonu, że jeżeli wygramy ligę, to lecimy na wakacje do Las Vegas. Matt to człowiek ceniący dane słowo i może tylko ewentualnie liczyć na to, że plany pokrzyżuje pandemia – mówi ze śmiechem menager zespołu Piratów, Gary Havelock.

Były indywidualny mistrz świata z 1992 roku doskonale odnajduje się w roli menadżera drużyny, choć sam nie ukrywa, że jego potencjał można wykorzystać również na innym polu.

– Cały czas jestem bardzo blisko żużla. Oczywiście życie też nie było dla mnie najłatwiejsze, ale od 2019 zaczyna się układać. Śledzę tak naprawdę wszystko, co dzieje się w żużlu. Najbardziej dziwi mnie fakt, że sztab mechaników czy innych osób, nie może zawodnikowi skutecznie pomóc w sensie odpowiedniego dopasowania do toru podczas zawodów. Nie rozumiem tego. Choćby w tej kwestii, nawet tym najlepszym zawodnikom byłbym w stanie wiele jeszcze dobrego doradzić. Przychodzą zawody o stawkę, a zawodnicy są sfrustrowani, bo nie mogą „połapać” się z torem – podsumowuje Gary Havelock. 

Nieskromności Anglikowi zarzucić nie można. Podczas swojej kariery niezmiernie często rotował w parkingu swoimi motocyklami i to on najlepiej dopasował się do mokrej nawierzchni w finale rozegranym we Wrocławiu w 1992 roku.