Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

 W niedzielę Bedmet OK Kolejarz Opole pokonał na własnym torze drużynę SpecHouse PSŻ-u Poznań 46.44. Nie wystarczyło to jednak do wywalczenia upragnionego awansu do eWinner 1. Ligi. Po finale na sterników opolskiego klubu spadła fala krytyki ze strony kibiców. O minionym sezonie i przyszłości rozmawiamy z prezesem Kolejarza Opole, Zygmuntem Dziembą.

 

Panie prezesie, zapytam wprost. Doszedł już Pan do siebie po niedzielnym finale?

Ja również odpowiem wprost, gdyż tak najlepiej. Oczywiście jeden dzień to za mało, aby w pełni dojść do siebie w sensie mentalnym. Jest jakiś żal, na pewno jednak przeważa w tym wszystkim smutek, że po raz drugi z rzędu nie wygrywamy finału. Rok temu na przeszkodzie stanęło Landshut, teraz Poznań. Tamtejszym działaczom gratuluję awansu i życzę powodzenia w pierwszej lidze. 

Po przegranym finale zmagacie się z falą krytyki ze strony opolskich kibiców. Pojawiają się zarzuty, że klubowi nie zależało na awansie. Wiceprezes Adrian Korol na łamach Przeglądu Sportowego stwierdził nawet, że istnieje scenariusz, iż za rok żużla w Opolu może nie być.

Czytałem ten wywiad i powiem Panu szczerze, jestem tezami w nim zawartymi nieco zaskoczony. Od razu uspokoję opolskich kibiców, że taki najczarniejszy scenariusz, mówiący o tym, że żużla w Opolu nie będzie, nie jest w ogóle brany pod uwagę. Myślę, że dziennikarz w pewien sposób wykorzystał emocje, które nami w zarządzie targają po dopiero co zakończonym finale. Wtedy padają różne słowa. Wszyscy włożyliśmy w ten opolski żużel ostatnio wiele pracy i po raz kolejny wróciliśmy z finałowej podróży, niestety, na tarczy. Stąd pewnie nasze emocje. Ja powiem tak. Staramy się jak najszybciej – niczym sportowiec wymazuje swój zły występ – wymazać z pamięci przegrany finał. Nad opolskim żużlem nie ma żadnych czarnych chmur, jak sugerują dziennikarze. Powiem więcej – widać słońce. Rozmawiamy już nad koncepcjami dotyczącymi sezonu 2023 i tu się zgadza, różne z nich są brane pod uwagę, jeśli chodzi o skład zespołu. Na pewno Kolejarz Opole wystartuje i na pewno w każdym meczu będzie walczył o jak najlepszy wynik. Ja rozgoryczenie kibiców rozumiem i tych, którzy czują się zawiedzeni, że po raz drugi nie wygraliśmy finału ligi-  a takich jest wielu – serdecznie przepraszam w swoim imieniu. Proszę ich jednak, aby pamiętali, iż dwukrotnie byliśmy w ostatnich dwóch sezonach w finale i to też nie jest taki zły wynik. Jakoś nikt od tej strony na to nie patrzy. Są inne zespoły w drugiej lidze, które też miały określone cele, a mimo starań nie udało im się ich osiągnąć.

Ile kosztował Wasz zespół tegoroczny sezon ligowy?

Nie jestem w stanie Panu w tej chwili podać dokładnych liczb. Wedle mojej oceny jest to kwota zbliżona do granic trzech milionów złotych.

Jak ocenia Pan postawę zawodników w spotkaniu finałowym?  Kibice mają pretensje głównie o postawę Jacoba Thorsella

Wierzę w to, że każdy zawodnik dawał z siebie wszystko. Pamiętajmy, że to jest żużel, nikogo na określoną liczbę punktów zaprogramować się po prostu nie da. 

Nie brakuje również zarzutów pod adresem klubu, że w spotkaniach finałowych nie wystartował Bartłomiej Kowalski. 

W imieniu swoim oraz zarządu powiem tylem że do ostatniego momentu robiliśmy wszystko, co możliwe, aby Bartek u nas wystartował. Niestety, nie udało się. Został zrobiony pewien błąd, którego nie chciałbym publicznie roztrząsać, ale ich nie robi ten, kto nic nie robi.

Rozmawiacie już z zawodnikami, którzy reprezentowali Wasze barwy w minionym sezonie na temat przyszłorocznych startów w Kolejarzu Opole?

Tak. Takie rozmowy są prowadzone czy w najbliższych dniach będą. Po nich będziemy wiedzieli jakie zawodnicy mają oczekiwania finansowe i czy widzą się w naszym zespole w sezonie 2023. Wtedy podejmiemy definitywne decyzje czy będziemy budowali skład, aby znów być w gronie faworytów ligi czy może zbudujemy skład nieco inaczej, ale tak aby również przynajmniej na papierze wyglądał solidnie. 

Rynek zawodników jest jednak już dość ubogi.

To prawda. Jednak nie wygląda to tak, wbrew opiniom, że wszyscy zawodnicy z Opola uciekają. Są też oferty spływające do nas od zawodników innych klubów. 

Moje zdanie jest takie, że być może klucz do szczęścia leży gdzie indziej. Nie jest tak, że klub powinien być nieco inaczej poukładany organizacyjnie?

Czy tam leży klucz do szczęścia, to tego ani ja, ani Pan nie wie. Żużel jest sportem takim, a nie innym. Nie organizacja bowiem do końca  decyduje, jak na końcu pojadą zawodnicy. Niemniej na pewno należy dokonać pewnych, poważnych zmian na płaszczyźnie organizacyjnej klubu. Jest sporo do poprawy w wielu kwestach, choćby marketingowej  i tu też zapewniam opolskich kibiców, że pod względem organizacji w klubie będzie niebawem widoczna poprawa. Pewne zmiany, o których nie chciałbym teraz jeszcze mówić, są dla opolskiego żużla po prostu w tym momencie nieodzowne. 

Zapytam na koniec – Zygmunt Dziemba nie ma dosyć prezesury po fali krytyki ze strony kibiców?

Ja mówiłem już na ten temat wielokrotnie. My od czterech lat prowadzimy ten klub społecznie i jesteśmy zdania, że wiele elementów w jego funkcjonowaniu czy choćby aspektach finansowych, dzięki naszemu zaangażowaniu uległo poprawie. Widzą to również władze miasta oraz władze województwa, które deklarują dalsze wsparcie dla klubu. To też nie jest tak, o czym proszę pamiętać, że wszelkie niezbędne rzeczy można poprawić w krótkim odcinku czasu, jak się być może wielu osobom wydaje. Wszystko wymaga czasu. Uważam, że przez cztery lata włożyliśmy – ja oraz inne osoby – wiele serca i pracy w to, aby opolski żużel się rozwijał i ja mam zamiar tę pracę kontynuować dla dobra opolskiego żużla. Mnie drugi przegrany finał z rzędu nie załamał, a pokazał, że do szczęścia jeszcze trochę brakuje i te braki trzeba zniwelować jak najszybciej. Mam nadzieję, że do trzech razy sztuka i kolejny finał zakończy się powodzeniem.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA