Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pojutrze w Toruniu poznamy indywidualnego mistrza świata sezonu 2024. Po długiej przerwie, za sprawą drugiego w klasyfikacji generalnej Fredrika Lindgrena, Szwecja ma realne szanse na to, aby to właśnie ich reprezentant wywalczył złoty medal. Ostatnim szwedzkim globalnym czempionem był Tony Rickardsson, który swój ostatni tytuł wywalczył w roku 2005.

 

Przed decydującym turniejem Lindgren traci do Bartosza Zmarzlika sześć punktów. Według jednej z najwybitniejszych postaci w historii światowego żużla, zawodnik Platinum Motoru Lublin nie jest pozbawiony szans na wywalczenie złota

– Z mojego punktu widzenia Fredrik nie ma już absolutnie nic do stracenia. On może tylko wygrać w Toruniu to, na co pracuje przez cała swoją karierę. Czasami takie podejście i taka sytuacja są dobre w momencie, kiedy trzeba się zmagać z zawodnikiem takiej klasy jak Zmarzlik. Oczywiście faworytem jest Polak, ale ostatnie wydarzenia z Vojens sprawiły, że tytuł niespodziewanie stał się sprawą otwartą. Zmarzlik będzie musiał się z tym zmierzyć. To daje dodatkowe emocje zamiast tego, czego się spodziewaliśmy. Turniej w Toruniu miał być tylko „odebraniem” złota. Jestem pewien, że Fredrik w sobotę da z siebie wszystko co najlepsze. To jest dla niego szansa na którą czekał bardzo długo – mówi Rickardsson dla Speedway Star.

Zdaniem Szweda zdobycie złotego medalu przez 38-latka byłoby idealne nie tylko dla rozwoju żużla w jego kraju, ale także dla całe dyscypliny.

– Ja nie mam wątpliwości, że im więcej mamy różnych mistrzów świata, tym jest lepiej dla danej dyscypliny. Rotacja i zmiany mogą tylko napędzać zainteresowanie oraz poszerzać popularność sportu. Jeśli chodzi o żużel szwedzki, to złoto Fredrika byłoby czymś, co jest nam desperacko potrzebne, aby tę dyscyplinę odbudowywać. Gdyby faktycznie to się wydarzyło, to jestem przekonany, że Lindgren byłby doskonałym ambasadorem szwedzkiego żużla – dodaje sześciokrotny triumfator indywidualnych mistrzostw świata.

Jeśli Lindgren polegnie w starciu z Polakiem, to zakończy sezon ze srebrnym medalem. Rickardsson swoje pierwsze srebro wywalczył w 1991 roku na stadionie w Goeteborgu. Musiał wtedy uznać wyższość Jana Osvalda Pedersena. Jak sam przyznaje, parę lat wcześniej polecano mu jak najszybsze sprzedanie wszystkich swoich motocykli.

– W 1988 lub 1989 roku byłem ze swoim szwedzkim zespołem w Anglii, aby pokazać się z dobrej strony na Wyspach, gdyż tylko tamtędy wiodła droga na żużlowy szczyt. Pamiętam też, że był moment, iż tydzień czy dwa spałem ze swoją dziewczyną w samochodzie i startowałem w zawodach, aby się pokazać i dostać kontrakt. Nic wtedy z tego nie wyszło. Wróciłem do Szwecji z niczym, a mój trener powiedział mi wtedy, że lepiej będzie jak zajmę się hokejem, a motocykle sprzedam, gdyż do żużla się nie nadaje. Byłem zły na to, co usłyszałem, ale później napędzało mnie to przez wiele lat do tego, aby pokazać, że się jednak nadaje i mogę być w tym co robię najlepszy – podsumowuje legenda światowego żużla, która w sobotę kciuki będzie trzymała oczywiście za swojego rodaka.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Fatalne wieści z Czech. Kolejne wielkie osłabienie ROW-u w finale?! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Transfer Miśkowiaka do Stali może się nie udać? Prezes zaprzecza! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)