Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ostatnim czasie głośno zrobiło się o rzekomym „dopingu technologicznym” polegającym na używaniu przez zawodników cewek oraz tyrystorów pozbawionych limiterów, które odpowiadają za zmniejszenie obrotów silnika. Głos w tej sprawie zabrał szef sędziów, Leszek Demski.

 

Temat został poruszony w programie „Kolegium Żużlowe” na kanale YouTube stacji Canal+ Sport. Rzekomo jeden z klubów drugoligowych miał zarzucać innemu, że jego zawodnicy mają cewki oraz tyrystory pozbawione limiterów. Według Tomasza Bajerskiego problem polega na tym, że tak naprawdę trudno jest to zweryfikować.

– W ostatnim czasie zadałem pytanie w moim byłym już klubie w Poznaniu, co możemy zrobić, żeby to sprawdzić. Okazuje się, że nic nie możemy zrobić. Nie ma obecnie takiej możliwości, by sprawdzić, czy faktycznie mają one limitery i czy w ogóle działają. Jeżdżąc po meczach w 1. Lidze nie jestem do końca przekonany, że wszyscy te limitery mają, bo doskonale je słychać np. przy próbnych startach. By to jednak sprawdzić, trzeba by było podłączyć kable i mając motocykl na stojaku wkręcić gaz i zobaczyć, czy przy 13,5 tysiąca obrotów limiter odcina. Tylko kto się na to zgodzi? Silnik przecież może wybuchnąć – powiedział był już trener PSŻ-u.

Do całej sprawy odniósł się Leszek Demski. – Jeden z klubów podesłał nam nawet filmik mający być dowodem na rzekome oszustwo. Padło przy okazji stwierdzenie, że w tyrystorach można ustawić wartość większą niż 13,5 tysiąca obrotów. Problem w tym, że na tym filmie widać, że tam jest wartość mniejsza niż 13,5 tysiąca. Kolejna sprawa, to fakt, iż w przypadku nowych tyrystorów górna wartość, jaką można zaprogramować, to 13489. W starych tego ograniczania nie ma, ale łatwo da się sprawdzić, jaka wartość została w nich zaprogramowana, gdyż zapis pamięci sięga kilkunastu biegów wstecz – wyjaśnia szef sędziów Leszek Demski w rozmowie z polskizuzel.pl

Mogę jednak zapewnić, że nasi komisarze techniczni będą sprawdzać tyrsytory. Mamy już urządzenia, dzięki którym można to zrobić.  A jeśli zdarzy się tak, że na danym meczu nie będzie komisarza, to zawodnik, który będzie poddawany kontroli, będzie musiał udostępnić odczyt z wynikiem swojego tyrystora. Jeśli tego nie zrobi lub nie udostępni tyrystora do kontroli, to będzie to równoznaczne z przyznaniem się do winy i korzystania z nieprawidłowego tyrystora, a to skutkuje już sankcjami regulaminowymi – dodał Demski.

I o ile tyrystor faktycznie można pod tym kątem sprawdzić, to zdaniem Bajerskiego cewki już się nie da. – Można odczytać wartość z tyrystora, ale jeśli chodzi o cewkę, to do niej nie da się już podpiąć – powiedział.

Przypomnijmy, że limitery zostały wprowadzone przed sezonem 2020. W założeniu mają one wydłużać żywotność jednostek napędowych. Do tamtej pory silnik mógł osiągnąć na starcie 15 500 obrotów, natomiast w tym momencie maksymalnie 13 500. Fachowcy przekonują, że zmianę odczuwają ci, którzy startują z dużego gazu, to znaczy do oporu wkręcają go pod taśmą startową. Ci, którzy wkręcają gaz delikatniej, nie powinni dostrzegać problemu.