Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kontynuujemy nasz cykl, w którym zawodnicy przybliżają nam swoje umiejętności, nie za kierownicą motocykli, a samochodów. Dziś o motoryzacji w swoim życiu opowiada uczestnik cyklu Grand Prix,  Anders Thomsen.

 

– Prawo jazdy w Danii miałem parę miesięcy przed 18. rokiem życia. Czy przedtem siedziałem za kierownicą samochodu? Tak. Mieliśmy takie miejsce, które nazywaliśmy „field race” i na tym polu można powiedzieć „trenowaliśmy”, jako kierowcy. To tam siedziałem po raz pierwszy za kółkiem. Obecnie jeżdżę Mercedesem GL 53 i nie ukrywam, że cenię sobie ten model samochodu. W zupełności spełnia moje oczekiwania – mówi Anders Thomsen. 

Zawodnik Stali Gorzów nie ukrywa, że jeszcze parę lat temu lubił mocniej nacisnąć pedał gazu. Z wiekiem, jak przyznaje, robi to coraz rzadziej. 

– Jak byłem młodszy i zaczynałem przygodę za kierownicą, to przyznaję, że byłem jak szalony. Jeździłem bardzo szybko. Na tyle, że w pewnym momencie za przekraczanie prędkości „pozbyłem” się na jakiś czas dokumentu uprawniającego do jazdy samochodem. Z wiekiem muszę przyznać, że patrzę na to zupełnie inaczej. Obecnie cenię sobie jazdę przepisową i spokojną. Dziś na pewno nie powiem o sobie, że szaleję za kierownicą. Przestrzegam przepisów i jeżdżę regulaminowo – kontynuuje zawodnik gorzowskiej Stali. 

Z odpowiedzią na pytanie, co jest niezbędne w samochodzie, kiedy Anders Thomsen jest za kierownicą i jaki jest jego wymarzony samochód, zawodnik nie ma najmniejszych problemów.

– Jak ja jestem za kierownicą, nie ma opcji, aby nie było w aucie telefonu, ładowarki i dobrej muzyki. Bez tego nie odpalam silnika (śmiech).  Mój wymarzony samochód to bez dwóch zdań Corvette C2 Sting Ray – podsumowuje Duńczyk.