Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Aktualni mistrzowie Polski udowadniają, że bolesna porażka w Grudziądzu była wypadkiem przy pracy. Faworyt PGE Ekstraligi pewnie pokonał w piątek Fogo Unię Leszno 52:38. Mimo wszystko, blado wypadł na tle kolegów z drużyny Fredrik Lindgren. Szkoleniowiec Platinum Motoru powiedział nam, że prawdopodobnie problemem Szweda ponownie są wysokie temperatury.

 

Platinum Motor Lublin zwyciężył 52:38 w ostatnim wyjazdowym meczu z Fogo Unią Leszno. Aktualni mistrzowie kraju ponownie pokazali swoją moc, lecz wynik byłby z pewnością wyższy, gdyby szkoleniowiec wystawił najsilniejszych zawodników w wyścigach nominowanych.

– Zawsze mogło być lepiej. Jeśli byśmy pojechali mecz do końca i wystawili w nominowanych seniorów, to wynik byłby pewnie wyższy. Ja nie widziałem takiej potrzeby, bo była możliwość wypróbowania młodych zawodników i daliśmy im szansę. My pojechaliśmy swoje. Staraliśmy się, aby każdy pojechał kilka biegów. Tak się złożyło, że wszyscy mieli cztery starty, tylko Bańbor dwa razy wyjechał. Aczkolwiek ten drugi jego wyścig, to była wisienka na torcie – powiedział nam po spotkaniu Jacek Ziółkowski.

Leszczynianie w dalszym ciągu musieli radzić sobie bez kontuzjowanych zawodników. Sztab szkoleniowy Fogo Unii nie może korzystać chociażby z Holdera, Zengoty i Kołodzieja, który pewnie przywieźliby kilka punktów więcej, niż zastępujący ich juniorzy.

– Ja mogę tylko współczuć Piotrowi Baronowi, że ma taką sytuację, jaką ma. Życzę, żeby kontuzjowani zawodnicy jak najszybciej wrócili na te bardzo ważne mecze dla Unii. Mieliśmy przewagę praktycznie od początku i ją utrzymywaliśmy. Piotr stosował wszystkie możliwe manewry taktyczne, jednak co miał zrobić, gdy nie ma do dyspozycji armat – tłumaczył.

Menedżer mistrzów Polski optymistycznie spogląda także w kierunku młodzieży, która jak już wspomnieliśmy dostała swoją dodatkową szansę w biegach nominowanych. Wychodzi na to, że na Lubelszczyźnie na poważnie wzięli sobie szkolenie młodych zawodników, którzy w przyszłości mają się coraz częściej pojawiać. – Ta dodatkowa szansa startów będzie procentowała na następne spotkania, ale i na kolejne lata. To jest przyszłość. Jest nadzieja na to, że kolejne lata w Lublinie będą bogatsze w tych juniorów – przekazał.

Z pewnością kibice zauważyli zjazd formy u Fredrika Lindgrena. Szwed praktycznie co roku wykazuje się bardzo dobrą dyspozycją na początku sezonu, a także na końcu. Wówczas wtedy panują najniższe temperatury, które odpowiadają brązowemu medaliście IMŚ. Teraz, gdy na stadionie jest coraz cieplej, to „Fast Freddie” jest znowu coraz wolniejszy, co obrazują jego wyniki.

– Fredrik musi coś w tych swoich motocyklach odnaleźć. One nie są już tak szybkie, jak wtedy, kiedy były niskie temperatury. Uzyskał sześć punktów z bonusem, ale to nie jest ten szybki „Fredka”, który mijał zawodników po trasie. Jest jeszcze szansa na poszukiwania, bo mamy teraz dwa tygodnie przerwy – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE