Piotr Pawlicki / fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niesamowicie ekscytujące było spotkanie Betard Sparty Wrocław z NovyHotel Falubazem Zielona Góra. Niespodziewanie goście bardzo mocno postawili się naszpikowanej gwiazdami drużynie gospodarzy i losy spotkania ważyły się do ostatniego wyścigu. W meczu nie zabrakło również kontrowersji. 

 

Aż cztery wykluczenia zanotowaliśmy przy nazwiskach braci Pawlickich (każdy z nich miał po dwa). Najpierw w wyścigu 5. zdaniem sędziego winny upadku był Przemysław Pawlicki, dla którego zabrakło miejsca w pierwszym łuku. Następnie po kontakcie z motocyklem Artioma Łaguty na torze znalazł się Piotr Pawlicki. Zdaniem Piotra Lisa zawodnik Falubazu mógł się utrzymać na motocyklu, więc został wykluczony z powtórki.

„Piter” zapisał na swoim koncie drugą z rzędu literkę „W” po zakończeniu biegu 13. 29-latkowi tuż po starcie posłuszenia odmówił motocykl. Żużlowiec zdołał go jednak odpalić, natomiast arbiter najprawdopodobniej uznał, że motocykl zawodnika zdefektował jeszcze przed startem wyścigu. W pierwszym z biegów nominowanych znów upadł z kolei Przemysław Pawlicki. Również i w tej sytuacji sędzia był bezwzględny i wykluczył żużlowca gości. Tym sposobem Falubaz pogubił sporo punktów, które w końcowym rozrachunku mogły dać im sensacyjne zwycięstwo.

Piotr Pawlicki w pomeczowej Mix Zonie na antenie Eleven Sports nie przebierał w słowach. – Uważam, że co najmniej punkt został nam zabrany – stwierdził wyraźnie rozgoryczony. – Przegraliśmy, tak że zadowoleni nie możemy być. Plan minimum jednak wykonaliśmy, bo chcieliśmy tu zdobyć te 40 punktów – dodał.

Dodajmy, że w pełnym emocji meczu wrocławianie zwyciężyli nietypowym wynikiem – 47:41. Zielonogórzanie w drugiej kolejce będą mieli okazję zdobyć pierwsze w sezonie punkty. Zmierzą się bowiem u siebie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz.