Żużel. Wilkiem podpatrzone: KSM jedynym ratunkiem. Szczury uciekają z tonącego okrętu (FELIETON)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

– Bardzo zmartwiło mnie zachowanie niektórych żużlowców, którzy już opuścili klub. Stwierdzili oni, że mieli za mało treningów – porażające. Ja więc pytam: dlaczego mieli za mało treningów, skoro były one organizowane, a szanowni żużlowcy się na nich nie pojawiali? Coś tu jest nie tak. Jak to się mówi: szczury uciekają z tonącego okrętu. Takie słowa na koniec sezonu są dla mnie dużym zaskoczeniem – pisze w swoim felietonie Janusz Steliga, były prezes krośnieńskiego KSMu.

 

Wilki Krosno pochwaliły się pozyskaniem Norberta Krakowiaka. Moim zdaniem to dobry ruch. Myślę, że zmiana środowiska wyzwala w zawodnikach pozytywne bodźce. Mam nadzieję, że krośnieński tor nie będzie stanowił problemu dla Norberta, bo zazwyczaj dobrze sobie na nim radził. Wierzę, że resztę klocków sobie poukłada i będzie przywoził dla Wilków cenne punkty.

Z racji przedłużenia kontraktu z Vaclavem Milikiem, w drużynie pozostają do obsadzenia dwie pozycje seniorskie. Jest cała gama zawodników, w której można wybierać. Chodzą słuchy, że do klubu ma przyjść Rohan Tungate i to byłby strzał w dziesiątkę. To zawodnik, który kocha takie tory jak ten w Krośnie. Ponadto skłaniałbym się ku zakontraktowaniu Patryka Wojdyło, czyli żużlowca z przeszłością u nas, a także z pobliskiego środowiska, bo z Rzeszowa. To też przyciągnęłoby dodatkowych kibiców na trybuny.

O juniorów nie trzeba się martwić, bo w tym sezonie robili naprawdę świetne wyniki, a z tym w Krośnie zawsze był problem. Uważam, że klub bardzo dobrze działa jeżeli chodzi o szkolenie. Organizowanych jest wiele treningów, a w zespole jest naprawdę gro młodych chłopaków z dużym potencjałem. Idzie to w bardzo dobrą stronę i w przyszłości na pewno zaowocuje.

Czy Wilki błyskawicznie wrócą do elity? Znam Janusza Słabika (właściciela firmy Cellfast) i wiem, że jest to człowiek lubiący osiągać sukcesy. Stąd uważam, że pobyt Wilków w 1. Lidze będzie jedynie chwilowy. Mam jednak nadzieję, że działacze już bardzo dokładnie przemyślą strategię kontraktowania zawodników jeśli nie zmienią się przepisy.

Swoją drogą uważam to za bardzo słaby punkt regulaminu, że Ekstraliga kończy sezon najwcześniej. Jeśli cała procedura kontraktowania zawodników się nie zmieni, to w zasadzie każdy beniaminek jest skazany na pożarcie. Wielu specjalistów już się wypowiadało na temat zmian i ja się pod tym podpisuję. Według mnie jedynym ratunkiem na to jest wprowadzenie KSM-u (Kalkulowanej Średniej Meczowej). Jeśli tego nie będzie, to takie sytuacje będą się powtarzać co roku i kluby będą skazywane na odpady. A przy dzisiejszej technologii decydują naprawdę detale i składy drużyn muszą być starannie dobierane, a nie lepione z tego co zostało. KSM wymusza na klubach większe ryzyko i więcej myślenia przy ustalaniu składu. Dla mnie to jedyne wyjście.

Wilki próbowały wszystkiego, by się utrzymać. Na ich spadek złożyło się wiele czynników, ale wyróżnię dwa główne. Remont stadionu dla Krosna był skokiem milowym, jednak odbił się on dla klubu czkawką. Dla kibiców z pewnością było to coś wielkiego, natomiast ani trochę nie pomogło to całej organizacji. Z torem od początku był problem, ze względu na to, że przeprowadzono sporo modyfikacji budowlanych. Na nawierzchni pojawiło się dużo ciężkiego sprzętu i to w takich porach, które były bardzo niekorzystne. Po takich pracach tor potrzebuje czasu, by dojrzeć. Wierzę, że po drobnych poprawkach klub dojdzie z tym do ładu. Druga sprawa – zabrakło bardziej dojrzałych zawodników w zespole. Bardzo zmartwiło mnie zachowanie niektórych żużlowców, którzy już opuścili klub. Stwierdzili oni, że mieli za mało treningów – porażające. Ja więc pytam: dlaczego mieli za mało treningów, skoro były one organizowane, a szanowni żużlowcy się na nich nie pojawiali? Coś tu jest nie tak. Jak to się mówi: szczury uciekają z tonącego okrętu. Takie słowa na koniec sezonu są dla mnie dużym zaskoczeniem.

Wielką porażką dla Krosna jest również to, co działo się podczas rundy IMP, która ostatecznie nie doszła do skutku. Wizerunek runął i jeszcze długo będzie się to ciągnęło za klubem. Ja nie chcę już nikogo obwiniać, bo jak widać winnego nadal brakuje. Dopóki jednak jasno nie będzie powiedziane, kto odpowiada za CAŁĄ organizację turnieju i nie będzie się to rozmywało na trzy podmioty, to z tego nic nigdy nie będzie, ani w Krośnie, ani nigdzie indziej. Bo dzisiaj problemem jest tor, jutro będzie prąd, a pojutrze znowu coś innego. Ktoś po prostu musi za całość wziąć odpowiedzialność. W tej chwili cała ta sprawa jest tak złożona, że nikt nie chce ruszać tego, co śmierdzi. Najlepiej żeby przeschło i na tym się zakończyło. Krosno w tym momencie zostało potraktowane z buta, bo niewielu kibiców wie, jak skomplikowana jest ta sytuacja, a wszystko się przylepiło do tego klubu i nad tym ubolewam.