Waldemar Sadowski z żoną Wiolettą.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Firma Holz Tusche to od wielu lat mecenas sportu żużlowego. Jej właściciel – Waldemar Sadowski – to również obecny wiceprezes gorzowskiej Stali. O tym, skąd zamiłowanie do żużla i czy reklama przez ten sport jest słuszna, w poniższej rozmowie.

 

Panie Waldemarze, proszę powiedzieć – skąd sympatia do „czarnego sportu”?

Kibicem żużla byłem tak naprawdę od dziecka. W momencie, kiedy rozwój mojej firmy mi na to pozwolił, zacząłem pomagać młodym zawodnikom gorzowskiej Stali. Tak to się w moim przypadku zaczęło. Parę lat temu żona zwróciła mi uwagę, że Gorzów to żużel i niejako „namówiła” do szerszego wejścia w ten sport.  Ze względu, że ta dyscyplina to moja druga miłość – po żonie – tak też uczyniłem. Od pięciu lat mocniej pomagam Stali. Byłem sponsorem, później nabyłem lożę, a następnie tak to się potoczyło, że obecnie jestem osobą mającą wpływ na działalność klubu. 

Kto był pierwszym zawodnikiem, którego Pan sponsorował?

Tym pierwszym był Paweł Zmarzlik, a po nim Krzysiek Kasprzak. Trochę tych zawodników się nazbierało, ale nazwiska wolę zachować dla siebie. Jeśli mówimy o pierwszych, to tak jak wspomniałem – Paweł Zmarzlik, a później Kasprzak. 

Jak został Pan „zaszczepiony” żużlem ?

Mnie „zaszczepił” mój świętej pamięci tato, który zabierał mnie na żużel w Gorzowie. Później w młodości wielokrotnie już jeździłem sam na zawody żużlowe. Jak doskonale Pan wie, sprawdza się doskonale teoria, że „szczepienie” odbywa się u każdego raz. Jest skuteczne albo też nie. W moim przypadku okazało się bardzo skuteczne. Bywało, że „uciekało” się z domu na żużel. Powiem szczerze, ja z kolei „zaszczepiłem” skutecznie swojego brata oraz jego dzieci, także w rodzinie miłość do żużla trwa (śmiech).

Waldemar Sadowski z żoną Wiolettą

Proszę powiedzieć, sponsorowanie żużla przekłada się na rozpoznawalność Pana firmy?

Powiem tak. Po zbilansowaniu kosztów udziału mojej firmy w eventach, targach czy innych nie-sportowych aktywnościach, okazało się, że absolutnie tak. Na pewno „pokazywanie” się przy żużlu ma wpływ na popularność marki. W przypadku mojej firmy jej rozpoznawalność  wzrosła niewspółmiernie i na pewno wpływ na to ma również fakt, że przecież tak naprawdę całe Lubuskie żużlem żyje. 

Jak ocenia Pan dotychczasowe wyniki Stali Gorzów i o co walczycie w tym sezonie?

Wie Pan, to jest tylko sport, w którym wszystko jest możliwe. Na pewno naszym atutem jest bardzo dobra atmosfera w drużynie, a to też ma wpływ na osiągane wyniki. Póki co naszym celem jest wywalczenie awansu do fazy play-off, a później tak naprawdę wszystko zaczyna się od początku.

Dziękuje za rozmowę.

Dziękuje również. Pozdrawiam wszystkich kibiców czarnego sportu.