Żużel. W Marcu jak w garncu (13): Moje Bermudy Stal Gorzów i kanapka z masłem. Triumf rozsądku pod taśmą

Bartosz Zmarzlik z Szymonem Woźniakiem. Foto: Radek Kalina, Stal Gorzów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przygotowania do sezonu 2021 w PGE Ekstralidze i niższych ligach są bardzo trudne, bo koronawirus czyha w zasadzie za każdym krzakiem. Moje Bermudy Stal Gorzów ma kolejne problemy i dlatego ich batalia o bycie w formie na starcie elitarnych rozgrywek stała się drogą przez mękę. A z pozytywów – w ważnych kwestiach zwyciężył rozsądek. Zazwyczaj narzekam, to teraz się będę cieszył. Bardzo.

Do Wielkanocy coraz bliżej. Świat żużlowy obserwuje przygotowania z zapartym tchem. Naturalnie z domu, bo przecież środki ostrożności zabraniają nam wycieczki na stadion. Oczywiście są tacy, którzy znaleźli sposób. Pomagają bliskie relacje z żużlowcami, można wtedy posmakować ukochanego zapachu i zobaczyć pierwsze kółka 2021 roku z bliska. Cóż, nie każdy ma taką możliwość, ale życie generalnie nie jest zbytnio sprawiedliwe. Przejdźmy subtelnie jednak do samego presezonu. Koronawirus Artioma Łaguty i Patryka Dudka to niezbyt dobre wieści dla klubów. Niektórzy piszą, że dobrze, że teraz, a nie w trakcie sezonu. I tak i nie. Nie ma żadnej gwarancji, że później nie zachorują, czego oczywiście nikomu nie życzę. Na razie jest to problem dla trenerów. Pozostaję wierzyć w inaugurację w pełnych składach.

Swoje problemy ma zespół Moje Bermudy Stali Gorzów. Najpierw rozdmuchana, rozebrana na wszystkie możliwe czynniki akcja „Teneryfa gate”, która musiała mieć wpływ na całą ekipę. Może powiem w kilku zdaniach co o niej sądzę. Jeżeli ważne osobistości odwalały tam „Kac Vegas” to jest to wstyd i trudno z tym polemizować. Niemniej jednak uważam, że pisanie o tym 157 artykułów świadczy bardzo źle o tegorocznym presezonie. A może w ogóle o środowisku? Żeby być precyzyjnym – nie uważam, że temat powinien być przemilczany, ale robienie z tego mięsa armatniego w prywatnej rozgrywce? Rzygać mi się chciało gdy codziennie było to odgrzewane, mielone i jeszcze raz odgrzewane w mikrofali. Pozostaje mieć nadzieję, że zbliżający się sezon przywróci niektórych na ciekawsze tory.

Zamykając ten temat, naszła mnie jeszcze jedna refleksja. Przy okazji „Kac Vegas Teneryfa” powstało mnóstwo teorii spiskowych o treści „ten jest przez tego opłacony”, a jeszcze ten „realizuje czyjeś interesy”. Może to się komuś podobać lub nie, ale takie jest środowisko żużlowe. Nie od dziś, nie od wczoraj. Czasami walutą są pieniądze od sponsora, czasami po prostu odbieranie telefonu przed innymi portalami. Uczestniczą w tym dziennikarze, prezesi, niekiedy zawodnicy. Przykładów nie będę tu przywoływać, ale wystarczy regularna lektura branżowych stron żeby wiedzieć, kto z kim dobrze żyje. Udawania, że jest inaczej nikomu zabronić nie można, ale to zwyczajne zakłamywanie rzeczywistości.

Wróćmy jeszcze do gorzowian, ale już skupmy się na „polskich” wątkach. Zatrzymanie ważnego żużlowca i kłopoty z licencją toru powodują, że w drużynie musi wrzeć. Stanisławowi Chomskiemu i jego drużynie ewidentnie kanapka spada masłem w dół. Pikanterii dodaje fakt, iż w pierwszej kolejce wicemistrz jedzie do mistrza. Katharsis w postaci wygranej mile widziane, ale zadanie wygląda jak wyprawa na K2 zimą.

Dobra, dość jojczenia. Zbliża się radosny czas Wielkanocy i nawet COVID-19 nam tego nie zabierze. Oby. 17 marca 2021 roku ogłoszono nowe zasady procedury startowej. Zastanawiałem się czy brać urlop na żądanie i otwierać szampana. Naprawdę ogarnęła mnie radość. Oto zdrowy rozsądek wygrał z próba udziwniania prostych rzeczy. Post wygrał z karnawałem, czy karnawał z postem – tego nie wiem. Nie wiem też czy to zasługa Wojciecha Koerbera, Marcina Kuźbickiego, moja czy też niezadowolonych kibiców, a może jeszcze tego, że panowie możni poszli po rozum do głowy. Nie będzie wykluczania za wpuszczenie w „maliny”, mikroruchy idą do piekła. – Nie będzie ostrzeżeń za ruchy 1-2 cm i za ruchy podczas przyjmowania pozycji startowej zaraz po włączeniu zielonego światła – mówił Leszek Demski w rozmowie z oficjalnym serwisem GKSŻ.

Oczywiście to nie rozwiązuje problemów, bo pewnie zaraz zaczną się dyskusje czy to był ruch 1,99 cm czy już 2,01, ale nadal jest to krok w dobrą stronę. Wierzę w takich arbitrów jak Krzysztof Meyze, którzy będą potrafili to dobrze ocenić. Jedyna łóżka dziegciu w beczce miodu to zapowiedzi Demskiego w sprawie karania za prowokacje. – Ta propozycja nie została odrzucona. Nie mówimy nie i nie wyrzucamy jej do kosza, ale musimy poczekać na moment, kiedy sędziowie otrzymają odpowiednie wsparcie techniczne, które pozwoli w sposób bezsporny orzec, że zaistniało takie zachowanie – wyjaśnił Leszek Demski.

A jakby tak panie szefie po prostu ją odrzucić? Jakby podziękować uprzejmie pomysłodawcom i powiedzieć im, że żużel na tym nie polega? Pomysły mają to do siebie, że dzielą się na znakomite, dobre, średnie, słabe i bardzo słabe. Jakby tak ten odrzucić to świat mógłby wyglądać tak:

Świat żużlowy bez cyrków z procedurą startową, koloryzowane

A już niebawem będę sobie pisał felietony, skupione przede wszystkim na sporcie. Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo na to czekam. Znów będzie można się narazić kibicom i sternikom klubów, którzy będą uważać, że porażka 30:60 ich drużyny wcale nie daje powodów do krytyki. Wspaniałe kilka miesięcy. Nawet jeśli lwia część będzie przed telewizorem to przy pysznych napojach da się to lubić.

KONRAD MARZEC