Fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

ROW Rybnik po sezonie 2021 przeszedł rewolucję kadrową. W klubie wymieniono niemal całą formację seniorską. Jedynym doświadczonym zawodnikiem, który pozostał w drużynie jest Siergiej Łogaczow. Rosjanin to jednak ulubieniec Krzysztofa Mrozka i trudno było się spodziewać, że prezes będzie starał się go zastąpić kimś innym.

 

27-latek szybko znalazł uznanie w oczach charyzmatycznego prezesa Rekinów. Już jako młody zawodnik, Łogaczow zaimponował Mrozkowi tym, że w przeciwieństwie do gwiazd nie przestraszył się jazdy w trudnych warunkach.

– To był bodaj rok 2016. Wtedy jeszcze jeździł u nas Grigorij Łaguta. Akurat mieliśmy zajęcia na torze po zimowej przerwie. Wiadomo, jak to jest z torem po zimie. Nie zawsze jest idealny. Akurat wtedy nasi najlepsi riderzy marudzili. Mówili, że nie wyjadą, bo na tym nie da się jechać. I wtedy podszedł Siergiej i powiedział, że on pojedzie – wspomina Mrozek na łamie klubowych mediów.

– Kiedy powiedział, że chętnie pojedzie na trudnym torze, to odruchowo zapytałem o książeczkę. Kiedy okazało się, że jej nie ma, to powiedziałem mu: jak mi pokażesz podbitą przez lekarza, to pojedziesz. Wyszedł ze stadionu, a po godzinie wrócił ze stemplem, że jest zdrowy, że zrobił badania. Wsiadł na motocykl, pojechał, a ja mogłem powiedzieć tym, co kręcili nosami: a widzicie, jednak się da – dodaje.

Rosjanin należy do bardzo walecznych zawodników, którzy potrafią atakować. Tę żużlową umiejętność najbardziej ceni u niego Mrozek. – Jeśli chodzi o jazdę na trasie, to wszystko jest perfekt. Nad startami musi troszkę popracować. Najważniejsze, że on czyni stałe i dosyć duże postępy. Idzie do przodu niesamowicie. Poza tym to jest dobry duch drużyny – stwierdza szef rybnickiego klubu.

Co ciekawe, Łogaczow zapunktował u Mrozka jeszcze innym nietypowym zachowaniem. Zawodnik zdecydowanie sprzeciwił się prezesowi gdy ten zakomunikował mu, że pojedzie w wyścigu, do którego wcześniej nie był przewidziany.

– A ja go cenię szczególnie za to, że kiedyś mi się postawił i przy wszystkich się na mnie wydarł. Był taki mecz, co Lech Kędziora robił niekonwencjonalne zmiany i po jednym biegu zmienił Siergieja. Po dziesiątym mieliśmy naradę i poprosiłem szkoleniowca, żeby teraz dał Siergiejowi szansę. Potem podchodzę do zawodnika i mówię: teraz jedziesz. Jak on na mnie wyskoczył. Jak on ma jechać, skoro nie wie, jakie przełożenia dobrać, bo ostatnio był na torze osiem wyścigów wstecz. Powiedziałem: uspokój się Siergiej, popytaj kumpli o ustawienia, wygraj bieg i nie ma sprawy. I on ten wyścig wygrał – przypomina prezes 12-krotnych mistrzów Polski.

W ubiegłorocznych rozgrywkach również miała miejsce sytuacja, która mogła się nie spodobać Rosjaninowi. Żużlowiec został odstawiony od składu na starcie z ostrowianami, pomimo niezłej postawy na treningach. Prezes zapewnia, że podobny błąd klubowi się nie przytrafi.