Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sobotę na torze w Gorzowie zostanie rozegrana kolejna runda cyklu Grand Prix. Tamtejszy obiekt doskonale zna Tomasz Gollob, który dwukrotnie podczas turniejów rozgrywanych na stadionie im. Edwarda Jancarza występował w finale. O sobotnich zmaganiach i tegorocznym cyklu w poniższej rozmowie z byłym indywidualnym mistrzem świata. 

 

Jeśli nie macie jeszcze konta na Fuksiarz.pl, to możecie odebrać zakład bez ryzyka do 500 zł ze zwrotem na konto główne oraz miesięczny pakiet Polsat Sport Box za darmo, w tym transmisje Ekstraligi! Tylko z naszym linkiem:https://tinyurl.com/45xtybbj

Panie Tomaszu, w swojej karierze reprezentował Pan barwy zespołu Stali Gorzów. W turniejach Grand Prix rozgrywanych na tamtejszym torze nie było Panu jednak dane stanąć na podium…

To prawda. Dwa razy doszedłem do finałów, ale kończyłem je na czwartym miejscu. Podczas ostatniego mojego Grand Prix w Gorzowie spadł deszcz i byłem na tyle pewny, że wybrałem nie ten tor, który powinienem. Wybierałem go przed deszczem. Po opadzie okazało się, że przyjechałem z niego czwarty. Wie Pan, ja powtórzę to raz jeszcze, każdy klub, w którym startowałem wspominam dobrze. Wszędzie, gdzie startowałem budowaliśmy wynik sportowy a to mnie najbardziej nakręcało. Tor w Gorzowie jest trudny i wymagający. 

To chyba jeden z nielicznych torów, na których była rozgrywana runda Grand Prix a Pan nie „zasmakował” podium.

To pewnie prawda. Nie wiem czym było to spowodowane. W lidze byłem bardzo szybki, a czegoś podczas Grand Prix w Gorzowie brakowało. W jednodniowych zawodach to jest chwila, moment, jakiś deszcz, zmiana nawierzchni i można „wynikowo” pójść w odwrotnym kierunku od tego założonego. Dlatego też nie ma zawodnika, na którego można stawiać w ciemno przed zawodami. Dwa razy czwarte miejsce w Gorzowie na znanym sobie torze, może być to przykre, ale ja patrzę też na to tak, że dwa razy jechałem tam w wielkim finale. To nie jest byle jakie osiągnięcie. Być w finale turnieju Grand Prix to już jest takie małe zwycięstwo. 

Przejdźmy do tegorocznego cyklu. Bartosz Zmarzlik prowadzi w klasyfikacji. Nie brak głosów, że ma już „z górki” ponieważ przed nim turniej w Gorzowie i przewagę nad rywalami winien powiększyć. 

Zgadzam się z tą opinią. Dzisiaj żużel jest niesamowicie mocno uzależniony od szybkiego sprzętu. Bartek zna tor w Gorzowie doskonale, powiedzmy sobie szczerze, a jego motocykle są szybkie. Mamy cztery turnieje w Polsce, więc można być w kwestii ostatecznego wyniku sportowego optymistą. Bartek pojedzie przed własną publicznością, a to też nie jest bez znaczenia. Kibice potrafią „nieść” zawodników. Zresztą kibice na polskich rundach kibicują wszystkim naszym zawodnikom, więc myślę, że lepiej będą się też czuli Maciek, Paweł czy Patryk. Życzę im wszystkim jak najlepszego wyniku w najbliższą sobotę. Argumenty przemawiające za Bartkiem wygranej mu oczywiście nie gwarantują, gdyż każdy z szesnastki przyjedzie nad Wartę po zwycięstwo. Bartek ma tę przewagę, że będzie wiedział jak odpierać ataki. Pomysł na dojechanie do finału powinien być podstawowy i finalnie  skuteczny. Finał już tylko wynagradza pracę w całym turnieju. Sam jestem bardzo ciekaw, jak to w sobotę będzie wyglądało na torze. 

Nie brakuje zawodników, którzy narzekają na tegoroczne tory. Paru mi wspominało, że zawody w Teterow nie powinny być rozgrywane, ponieważ tamten tor jest w ogóle nierozjeżdżony. Zawody odbywają się na nim sporadycznie. 

Mają trochę racji. Tor leży, powiedzmy kolokwialnie, „odłogiem”, a później wszyscy się zrywają na jedną imprezę. Nawierzchnia nie jest ułożona właściwie, robią się – co jest naturalne – koleiny, wyrwy i po prostu jedzie się ciężko. Poniekąd więc tych, którzy tak Panu mówią rozumiem. 

Barry Briggs z kolei mówi, że zawodnicy to teraz „primadonny”. Gustafsson, Gollob czy inni przedstawiciele „starej gwardii” nie mieliby powodów do narzekań. Wymagania zawodników nie są za duże?

Ja na to też patrzę inaczej. Ja oraz moi koledzy z czasów mojej kariery na takich trudnych torach ścigaliśmy się wielokrotnie i nie było wtedy  wyboru czy możliwości jakie są dzisiaj. Stąd też pewnie nie byłyby one dla nas dzisiaj czymś nadzwyczajnym. Żużel jednak ewoluował i się  zmienił przez dekady. Podkreślam jeszcze raz, że na takich torach jaki był w niemieckim Teterow jedzie się ciężko i tym samym chyba nie jest to atrakcja w sensie widowiskowości, jakiej się teraz oczekuje od zawodów najwyższej rangi. Co do poruszonej kwestii wymagań zawodników. Po pierwsze, pewnie wszystkim zależy na popularyzacji dyscypliny. Po drugie, na własnym bezpieczeństwie. Tym samym zawodnicy wiedzą. jakie tory winny być użytkowane do walki o tytuł mistrza świata, aby była ona bezpieczna i atrakcyjna jako produkt sprzedawalny marketingowo. Żużel ma się podobać. Kwestię, że kiedyś były inne tory i ja czy inni na nich startowaliśmy zostawmy. Było, minęło. Skupmy się na tym, co tu i teraz. 

Popularyzować żużel może tak naprawdę tylko jego widowiskowość, czyli walka na torze między poszczególnymi rywalami…

Dokładnie tak. Proszę pamiętać, że Grand Prix to nie tylko kibice na stadionie, ale i telewidzowie. Produkt powinien się więc podobać szerszemu gronu odbiorców, choćby tym, którzy włączą kanał w telewizorze przez przypadek. Organizatorzy powinni dążyć do tego, aby tor był do walki zawodników pomiędzy sobą, a nie do walki zawodnika z własnym motocyklem. Uważam, że to, co było w Teterow nie powinno mieć miejsca. Wnioski na pewno zostaną wyciągnięte, a jeśli nie, to organizatorzy powinni popatrzeć na tory w PGE Ekstralidze, że są tak przygotowywane, iż możliwość do fajnego ścigania istnieje. Powiem jeszcze całkiem szczerze na koniec. Ja na trudnych torach, owszem,  startowałem, ale miło ich wcale nie wspominam. Gdybym dalej startował, to absolutnie nie chciałbym już na nich jeździć ponownie. Moja sugestia jest taka, aby organizatorzy nie patrzyli na to, jak zawodnicy się wywracają i nabywają kontuzji, ale na to ,aby tory były do ścigania. Na tym polega przecież piękno żużla. 

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA 

BILETY NA GRAND PRIX W GORZOWIE