Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jednym z zawodników, który był upatrywany jako faworyt do podium Grand Prix Challenge na torze w Żarnowicy, był Robert Lambert. Anglik wywalczył jednak tylko sześć punktów i ostatecznie zajął odległe, trzynaste miejsce w klasyfikacji turnieju.

 

– Niestety, mieliśmy podczas Grand Prix Challenge gorszy dzień. Zmiany w sprzęcie, których dokonywaliśmy  w czasie zawodów, nie przynosiły spodziewanego efektu i niestety ostatecznie uplasowaliśmy się mocno daleko w klasyfikacji – mówi menadżer zawodnika, Tomasz Gaszyński.

Były członek teamu Tomasza Golloba nie ukrywa, podobnie jak inni uczestnicy zawodów, że zawody tej rangi nie powinny odbywać się na takim torze, jak w Żarnovicy.

– Nie tylko drugi łuk budził pewne zastrzeżenia, ale i pierwszy. Bardzo fajnie jest promować żużel w takich małych miejscowościach. Uważam jednak, że zawody takiej rangi jak te, które decydują o udziale w przyszłorocznym cyklu Grand Prix, powinny być rozgrywane na takich torach, gdzie rzeczywiście walczy się z innymi zawodnikami, a nie z motocyklem – kontynuuje Tomasz Gaszyński. 

Menadżer Roberta Lamberta nie ukrywa również, że jego podopiecznemu obecnie nie pozostaje nic innego, jak tylko starać się pokazywać się z jak najlepszej strony.

– Aktualna pozycja w cyklu jest, jaka jest. Z Grand Prix Challenge awansu brak. Jedyny zatem plan, jaki można w tej chwili wykonać, to jak najlepsza jazda w pozostałych rundach Grand Prix. Przy dobrych występach pozostanie nam liczyć na to, że otrzymamy dziką kartę na przyszłoroczną serię Grand Prix. Na tym zamierzamy się obecnie skupiać – podsumowuje Tomasz Gaszyński.

Kolejna szansa za zaprezentowania pełni swoich umiejętności i pokazania się już w sobotę, 28 sierpnia, podczas Grand Prix Rosji w Togliatti.