Żużel. Szymon Woźniak: Gdyby nie końcówka, dałbym sobie „piątkę”. Gislaved zawsze będzie w pamięci (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sezon 2023 z pewnością będzie jednym z milej wspominanych przez Szymona Woźniaka. Zawodnik z Tucholi wykręcił w nim najlepszą średnią w PGE Ekstralidze w dotychczasowej karierze, a do tego w świetnym stylu przebrnął przez eliminacje i awansował do cyklu Grand Prix 2024. O wielkim sukcesie, ale też niedosycie spowodowanym wynikiem osiągniętym z ebut.pl Stalą Gorzów rozmawiamy w poniższym wywiadzie.

 

Najważniejsze tegoroczne imprezy są już za Tobą. Pozostała Ci do odjechania runda cyklu Tauron SEC, więc powoli można  rozgrywki w Twoim wykonaniu podsumowywać. Patrząc na najlepszą średnią w karierze w PGE Ekstralidze i awans do Grand Prix, wystawisz sobie „piątkę”?

Wystawiłbym tę „piątkę”, gdybym nie zaczął sezonu tak dobrze, a potem zanotował troszkę słabszy okres. Przytrafiły mi się dwa nieprzyjemne upadki w krótkim odstępie czasu i miały one wpływ na moją dyspozycję w końcowej fazie sezonu. Popełniłem też kilka błędów w przygotowaniu, które nie pomogły w utrzymaniu formy przez całe rozgrywki. Pierwsza część tego roku sprawiła, że mocno urósł mi apetyt. Jakbym to utrzymał, to na „piątkę” bym zasłużył. Mogło być lepiej. Spełniłem jednak kolejne sportowe marzenie, a o to w sporcie chodzi. Szkoda, że ze Stalą Gorzów nie poukładało się to tak, jak chcieliśmy, ale kontuzja Andersa Thomsena mocno pokrzyżowała nam szyki.

Miałeś déjà vu? W ubiegłym roku Anders też wypadł tuż przed kluczowymi meczami w play-offach…

Déjà vu to mało powiedziane. Sytuacja była właściwie identyczna. Potoczyło się to tak samo, bo Anders znów wypadł dzień przed pierwszym ćwierćfinałem. Wtedy było to Grand Prix Challenge w Glasgow, a teraz turniej w Rydze. Wielka szkoda, że nie mogliśmy zrobić chociaż „zastępstwa zawodnika” za Andersa. Ta zmiana regulaminowa przekreśliła nasze szanse na walkę o jakikolwiek medal. Szkoda, bo myślę, że z „ZZ-ką” weszlibyśmy do półfinału. Wtedy ja też mógłbym się trochę podleczyć i bylibyśmy w tym półfinale groźni.

U Ciebie można się doczepić właściwie tylko do końcówki na wyjazdach. Gorzej spisałeś się w Częstochowie, Grudziądzu i Lublinie. Wspominałeś, że mieliście dużego pecha do treningów. To był główny powód, oprócz wspomnianych upadków, tej nieco gorszej dyspozycji?

Był to ważny czynnik. Moja pierwsza część sezonu była bardzo intensywna i właściwie nie było czasu na treningi. Potem, jak tego czasu było więcej, to treningów nie było przez pogodę. Bardzo ich potrzebowałem w tamtym momencie sezonu, a cztery pod rząd zostały odwołane przez warunki. Nie miałem szczęścia. Każdy zawodnik boryka się jednak z podobnymi kłopotami i nie można teraz zrzucać winy na te tematy.

A patrząc na to, że przed sezonem, po odejściu Bartosza Zmarzlika, Stal była często skazywana na walkę o utrzymanie, to jakaś satysfakcja z tego 5. miejsca jest?

Ja nie czuję absolutnie żadnej satysfakcji. Myślę, że z Andersem lub „ZZ-ką” miejsce medalowe byłoby w naszym zasięgu i do tego dążyliśmy. Ani ja, ani żaden z kolegów z mojej drużyny nie zaskoczyliśmy się pozytywnie naszą dyspozycją. Wiedzieliśmy, że tak będzie. Większą satysfakcję poczułbym, gdyby te osoby, które skazywały nas na walkę o utrzymanie napisałyby po naszym medalu artykuł, w którym uderzyłyby się w pierś. W tej sytuacji czujemy wykonaną pracę, choć mogło być jeszcze lepiej.

Przejdźmy do wydarzeń z Gislaved. Już wiesz, że jest to turniej, który zostanie na zawsze w Twojej pamięci? Do Grand Prix, pierwszy raz, wchodzi się jednak tylko raz w życiu…

Na pewno te zawody będę miał już zawsze w pamięci. Zwłaszcza przez okoliczności, które towarzyszyły temu turniejowi. Cały tydzień przed nim spędziłem na rehabilitacjach. Była walka z czasem i bólem. Nie miałem pewności czy w ogóle się tam pojawię. Było sporo przebojów, więc na pewno zapamiętam to wydarzenie na długo.

Szczególnie wspominał będziesz chyba tę akcję w swoim ostatnim biegu. Szybko przedostałeś się z ostatniej pozycji na pierwszą. Czułeś, że jak nie wykonasz takiego manewru, to Grand Prix może nie być?

W takich sytuacjach działa się instynktownie. Czwarte pole w tamtej fazie zmagań nie było wyśmienite, ale dawało pewien handicap. Pozwalało szybciej dojechać do odsypanej nawierzchni. Startu może nie wygrałem, ale zabrałem się w miarę równo. Dopadłem do odsypanego i gdy rywale zaczęli się wynosić, to przyciąłem, znalazłem lukę. Fajnie, że mój motocykl dobrze na to zareagował i się rozpędził. Przedarłem się na przód stawki.

Po awansie pojawiło się sporo głosów. Z jednej strony, że będzie Ci trudno walczyć z taką stawką, z drugiej, że możesz namieszać. Z jakimi celami Ty wchodzisz do tego cyklu?

Ja nie jestem zawodnikiem, który musi sobie ustawiać cel. W każdym wyścigu i każdych zawodach chcę dawać z siebie wszystko i tak będzie też w tym przypadku. Nie ma celu minimum, bo takiej motywacji nie potrzebuję. Jeśli są osoby, które uważają, że sobie nie poradzę, to mogę się domyślać, że to te same osoby, które sądziły, że Stal będzie się biła o utrzymanie.

Żużlowcy mówią często, że Grand Prix wiąże się z innym przygotowaniem sprzętowym. Już wiesz, że w zimę czekają Cię największe zakupy sprzętowe do tej pory?

Na pewno tak. Sama liczba motocykli musi być większa przez logistykę związaną z Grand Prix. Wielkiej rewolucji jednak nie będzie. Ja nigdy nie oszczędzałem na sprzęcie i nigdy mi go nie brakowało. Zrobię większe zakupy, ale nie rzucę się w jakiś zakupowy wir. Zdecydowanie nie.

Niebawem będziesz miał okazję do odpoczynku. W tym roku skończyłeś 30-tkę. Jakiś specjalny wakacyjny wyjazd z tej okazji się szykuje?

Raczej nie. Będą wakacje z rodziną, jak co roku. Chcę dobrze się pokazać w tych zawodach, które mi zostały. Chcę też potestować trochę sprzęt i nadrobić treningowe zaległości. Na razie pokorzystam z dobrej pogody, będzie też roztrenowanie na motocrossie. Kolejne tygodnie dalej będę spędzał na motocyklu.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Menedżer Sparty nastawia się na ciężki bój. Woffinden ciężko pracuje, aby wkrótce wrócić na tor – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Ekspert wskazał atut torunian. To oni pogrążą Spartę? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)