Zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa, Fredrik Lindgren w tym roku nie pojawi się już na żużlowym torze. Szwed był między innymi na liście startowej indywidualnych zawodów w Częstochowie, miał też reprezentować Szwecję w Speedway of Nations. W szczerym wpisie w mediach społecznościowych poinformował o zakończeniu sezonu i jednocześnie niezwykle szczerze napisał o swoich problemach fizycznych oraz psychicznych, z którymi ostatnio się zmagał.
– Razem ze swoim teamem zdecydowaliśmy, że kończymy sezon 2021. Wiele osób o tym nie wie, ale od 2020 roku walczę z powikłaniami po Covid-19, które przeniosły się również na moje płuca. Odnowiła mi się również kontuzja dłoni, której nabawiłem się po wypadku w Grand Prix Vojens. W tym sezonie za dużo od siebie wymagałem, tylko po to, aby dobrze się zaprezentować podczas zawodów. Moje problemy ze zdrowiem fizycznym pociągnęły za sobą moje zdrowie psychiczne. Im więcej rozmyślałem o życiu w tym czasie, tym więcej wysiłku kosztowało mnie przeżycie kolejnego dnia. Ostatni tydzień – podczas rundy play–off w Szwecji i Grand Prix w Toruniu – był jeszcze gorszy od pozostałych. Sam siebie nie poznawałem, miałem dziwny nastrój, miałem problemy z koncentracją i skupieniem. Mój umysł oraz moje ciało nie robiły tego, czego chciałem.
– Zdałem sobie sprawę, że mój umysł i ciało są wyczerpane. Byłem chory i w trakcie sezonu nie byłem w stanie prawidłowo oddychać. Kontynuowanie jazdy nie jest “sprawiedliwe” dla mnie samego, ale także dla mojej rodziny i teamu, którzy ze mną pracują. Nie pracuję – jako zawodnik – w taki sposób, jak robiłem to zazwyczaj, ale też jako mąż, ojciec, członek zespołu oraz ojciec. Muszę się zatrzymać i zadbać o swoje zdrowie zamiast brnąć w to dalej – tak jak robiłem to w tym roku. Zabiorę ze sobą wszystkie pozytywne momenty z tego sezonu i doświadczenie, które dał mi ten sezon. Zaczęliśmy moją rehabilitację i mam silne przeczucie, że będę miał okazję wyleczyć się i wrócić w przyszłym roku silniejszym. Chcę wrócić silniejszy – taki jaki byłem przed kontuzją i chorobą. Chcę bardzo podziękować członkom mojego zespołu: Jonathanowi Birksowi, Davidowi Haynesowi i Kevinowi Zielinskiemu, za to, że byli wspaniałymi pracownikami i wspierającymi mnie kolegami. Mojej mamie Åsa, za to… za bycie obecnie “wrzodem na tyłku”, ale wiem, że robisz to z miłości do mnie, ja to wiem! Dziękuję! Mojej córeczce Millie-Li i naszemu psu Bellmanowi-Garry’emu za dawanie mi bezwarunkowej miłości. Mojej żonie i partnerce w biznesie Carolinie za pomoc w “zaciągnięciu hamulca” zanim będzie za późno. Za to, że była przy mnie w najtrudniejszych momentach. Bez Ciebie byłbym zgubiony. Moim sponsorom oraz drużynom, którzy wspierali mnie przez cały sezon, wiedząc, że nie jestem w 100% zdrowy, ale oni wciąż we mnie wierzyli i wspierali mnie.
– Żużel to moja praca i spora część mojego życia, ale nie jest wszystkim, jeśli jednocześnie czujesz się źle fizycznie i psychicznie. Moja podróż do powrotu do zdrowia zaczyna się tu i teraz. Mam nadzieję, że ta szczerość pomoże innym zatrzymać się, zanim będzie za późno i stanie się coś złego – napisał w mediach społecznościowych uczestnik cyklu Grand Prix.
Żużel. Waleczny GKM nie dał rady Sparcie. Odrodzenie „Magica”! (RELACJA)
Żużel. Zdrada w Orle Łódź?! Mocne słowa prezesa!
Żużel. Pragnął wrócić do Ekstraligi jak nikt inny. Teraz jest jednym z liderów!
Żużel. Jason Doyle: Szwecja jest nieopłacalna. Chcę gonić za tytułem
Żużel. GKM jedzie do podrażnionej Sparty. Apator potwierdzi formę w Lublinie? (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Niemiec napsuje krwi rywalom w GP? Trener widzi go w półfinałach