Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tegoroczne świętowanie nadejścia nowego roku będzie wyglądało zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Ze względu na panujące restrykcje związane z walką z pandemią koronawirusa, nie odbędą się okolicznościowe koncerty, a domowe imprezy będą mogły być organizowane tylko dla małej liczby osób. Sylwestra w inny sposób spędzą także przedstawiciele środowiska żużlowego.

To, na co osoby związane z żużlem zwracają szczególną uwagę to przede wszystkim fakt, iż nowy rok będzie witany w węższym gronie. Zgodnie z decyzją władz państwowych, w spotkaniu może uczestniczyć do pięciu gości poza domownikami.

– U mnie ten Sylwester zawsze był dość kameralny, ale w tym roku ta liczba osób szczególnie zostanie ograniczona. Będą moi znajomi zarówno z Gorzowa, jak i spoza Gorzowa. Z nimi w spokojny sposób sobie ten wieczór spędzimy. Mam też wiekowego ojca, którym się opiekuję. Będzie więc to taki Sylwester poświęcony na opiekę – mówi nam Stanisław Chomski, trener Moje Bermudy Stali Gorzów.

– Ja się zamknę w domu, bo jak wyjdę, to jeszcze będą jakieś nieprzyjemności. Mówiąc poważnie, u mnie na Sylwestra jakichś rewelacji nigdy nie było. Mam to szczęście, że mieszkam blisko mojej rodziny, więc spotkamy się w takim gronie rodzinnym. Teraz pewnie też do siebie podejdziemy i jakoś ten wieczór w miłej atmosferze nam minie – wyjaśnia Jakub Jamróg, żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk.

– Zdecydowanie będzie to inny Sylwester niż zwykle, ale z pewnością nie najgorszy jakiego doświadczyłem. Kilka lat temu, ze względu na gorszy stan zdrowia, spędziłem ten wieczór na oddziale kardiologicznym. Gorzej więc już chyba nie będzie. Z reguły witam nowy rok ze znajomymi, ale wiadomo, że w tym roku poniekąd jest to zabronione – tłumaczy Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru Lublin.

Zabawy sylwestrowe wiążą się również z przygotowywaniem wielu dań i przekąsek, których nie może zabraknąć podczas tego wieczoru. Spośród naszych rozmówców szczególne życzenia na dzisiejszą imprezę ma Stanisław Chomski.

– Na pewno te potrawy nie są tak sprecyzowane jak na święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc, ale dobrze jakby pojawiły się goloneczka i śledzik. To są potrawy, które ja uwielbiam, więc jeśli się pojawiają, to jestem zadowolony. Poza tym jest bardzo różnie. Na co mamy ochotę w danym roku, to przygotowujemy – zdradza opiekun gorzowskich zawodników.

– W ten wieczór akurat nie mam żadnych preferencji co do dań. W święta faktycznie wygląda to tak, że czegoś można się spodziewać co roku, ale w tym przypadku nie jest tak, że jakaś potrawa koniecznie musi być. Raczej ogarnia się to wszystko na szybko i na stole jest to, co każdy z gości przyniesie. Są sałatki i inne potrawy, ale specjalnych życzeń nie ma – komentuje Jakub Jamróg.

– Ja uwielbiam spędzać czas w kuchni i przygotowywać potrawy, ale bardziej na Wigilię Bożego Narodzenia. Już kilka tygodni przed świętami przygotowuję uszka i różnego rodzaju ryby. Na Sylwestra aż tyle w kuchni mnie nie ma, ale coś dobrego zapewne się przyrządzi – zapewnia Jacek Ziółkowski.

Ostatni dzień grudnia to dla wielu osób również czas podsumowań i wyznaczania celów na kolejny rok. Jak z tymi postanowieniami noworocznymi jest u przedstawicieli środowiska żużlowego?

– Takich szczegółowych podsumowań sobie nie robię, ale lubię powspominać co wydarzyło się w danym roku. Pod względem zawodowym, czyli sportowym, był to rok bardzo udany. Zaczęło się nie najlepiej, ale skończyliśmy ze srebrnym medalem, więc musimy być zadowoleni. Prywatnie było różnie, ale to już nie wnikajmy. Cele na przyszły rok raczej dopiero zostaną wyznaczone – mówi Stanisław Chomski.

– Ja nie mam słomianego zapału, także postanowień noworocznych u mnie nie ma. Zdecydowanie nie jestem z tych, którzy folgują sobie przed nowym rokiem by potem ruszyć z jakimś celem i za chwilę znowu odpuścić. U mnie te cele wyznaczane są na bieżąco. Każdy z nich staram się po kolei realizować i z lepszym lub gorszym skutkiem to wychodzi – zdradza Jakub Jamróg.

– Dla mnie takim momentem na podsumowania zawsze jest koniec sezonu. Można więc powiedzieć o podsumowaniach i postanowieniach sezonowych, a nie noworocznych. Po co jeszcze na koniec roku się zamartwiać, że coś nie wyszło (śmiech). Sportowo na pewno mogło być lepiej, bo marzyliśmy o czwórce. Dużo nie brakowało, bo trochę szczęścia i te play-offy byłyby w Lublinie. Liczymy, że uda się zrealizować ten cel już w kolejnym roku – kończy menedżer Koziołków.

CZYTAJ TAKŻE: