Bartosz Smektała w czasie treningu w Częstochowie, Fot. Szymon Spychalski.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

8+1 to dorobek Bartosza Smektały z meczu Motor Lublin – Eltrox Włókniarz Częstochowa (49:41). Lwy znów przegrały, a wychowanek Unii Leszno wie, że musi ustabilizować formę. Jak sam podkreśla – nie zamierza wszystkiego zrzucać na sprzęt.

Narzekanie na silniki i ustawienia po słabych wynikach zawodników to w zasadzie norma. W przypadku Bartosza Smektały, który zimą zmienił Leszno na Częstochowę jest nieco inaczej. W ciągu zaledwie dwóch dni zobaczyliśmy bardzo podobne historie. W 1/4 IMP w Rawiczu i w Lublinie „Smyk” w swoich dwóch pierwszych startach nie pokonywał rywali. Zwróciła też na to uwagę Anita Mazur z Eleven Sports, która przepytywała bohaterów piątkowego widowiska.

– Zdecydowanie to nie były te ustawienia, które powinniśmy zastosować, ale ja nie szukam winy tylko w sprzęcie, patrzę też na siebie. Muszę szlifować formę – przyznał Bartosz Smektała na antenie Eleven Sports. – Jak co roku początek dla mnie ciężki. Muszę znaleźć takie ustawienia, na których będę się najlepiej czuł – dodał szczerze.

Czytaj też: Żużel. Udany debiut Dominika Kubery w barwach Motoru Lublin. “Wyszło naprawdę super”

Druga połowa piątkowego meczu z Motorem Lublin była już udana. Ostatecznie 8+1 wygląda nieźle, ale niestety dla Smektały, Lwy znów przegrały. W biegu nr 14 lepszy okazał się od swojego przyjaciela Dominik Kubera. Włókniarzowi zabrakło z pewnością punktów Kacpra Woryny, który podobnie jak „Smyk” jest świeżym nabytkiem Eltrox Włókniarza. Jak się czuje wychowanek Byków w nowych barwach? – Na początku troszkę dziwnie się czułem, zakładając pierwszy raz inny kevlar. Uważam jednak, że zielony też jest bardzo ładnym kolorem. Zielony i niebieski to moje ulubione – podkreślił.

Smektała i jego drużyna nie będą mieli dużo czasu na odpoczynek. W sobotę (24.04.2021) Włókniarz podejmie u siebie Marwis.pl Falubaz Zielona Góra. Lwy powalczą o pierwsze punkty w tym sezonie. Ewentualna porażka nie wchodzi w grę, jeśli ekipa Piotra Świderskiego marzy o play-offach.