Żużel. Ryszard Dołomisiewicz: „Jeżeli ktoś ma kasę, to może sobie na to pozwolić. W klubie bardzo dużo się dzieje (WYWIAD)

fot. Sebastian Daukszewicz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Budmax-Stal Polonia Piła okupuje obecnie ostatnią lokatę w 2. Lidze Żużlowej. Szans na play-offy drużyna z wielkopolski nie ma, natomiast ich cel był zgoła inny. Postanowiliśmy poprosić menadżera klubu, Ryszarda Dołomisiewicza, o dotychczasowe podsumowanie sezonu o plany na przyszłość oraz o to, kto w obliczu ostatnich zawieszeń znajdzie się w składzie na mecz ze SpecHouse PSŻ-em Poznań.

 

Czy w najbliższym meczu przeciwko SpecHouse PSŻ-owi będzie miał kto jechać w pilskiej drużynie? Na ten moment zawieszonych jest łącznie trzech zawodników.

Ja nie widzę problemu. Sytuacja jest pod kontrolą i tutaj kibice nie mają się o co obawiać. Generalnie zasada jest taka – jeśli ktoś ma kasę na kary, a chłopaki mają, to mogą sobie na takie zachowania pozwolić. Zapłacą karę i pojadą dalej.

Zbliżamy się do końca rundy zasadniczej. Waszej drużynie zostały tak naprawdę tylko dwa mecze. Jak na ten moment podsumowałby Pan pierwszy sezon po powrocie na ligowe tory? Mieliście trochę zawirowań.

Trudno to nazwać zawirowaniami, raczej wszystko toczyło się zgodnie z przewidywaniami. My osiągnęliśmy najważniejszą rzecz jaką chcieliśmy – udało się przejechać sezon. Są jeszcze dwa mecze i nic nie wskazuje na to, abyśmy tych spotkań nie odjechali, w lepszym bądź gorszym składzie. Prawda jest taka, że gdyby mocniej zależało nam na play-offach, to poczynilibyśmy w trakcie sezonu inne posunięcia. Jaki byłby to jednak sens, skoro nasze cele były zgoła inne. Musielibyśmy wówczas odstawić zawodników, którym przed sezonem zaufaliśmy i to byłoby dla nich przykre. Zaczęliśmy powiększać kadrę dopiero w momencie, gdy brakowało nam juniorów do startu, ponieważ w razie kontuzji musielibyśmy wstawiać puste w miejsce w składzie, a tego nie chcieliśmy.

Na ten moment robimy wszystko, by osiągać jak najlepszy wynik tym składem, który obecnie jest. Nie wszystkie oczekiwania wobec tych zawodników, których zakontraktowaliśmy przed sezonem, się spełniły. Największym rozczarowaniem jest dla nas na pewno nie najlepsza postawa Broca Nicola. Zarówno on sam, jak i my, liczył na o wiele, wiele więcej. Moim zdaniem to cały czas jest zawodnik, którego stać mimo wszystko na dużo więcej. Trzeba pamiętać, że to cały czas jest aktualny, parowy mistrz Stanów Zjednoczonych. W tym chłopaku potencjał nadal jest duży, natomiast zderzył się z europejską rzeczywistością i to nie tylko w Polsce. Uważam, że najlepiej jednak odnajduje się na torach w Anglii.

Czy w takim razie transfer Matica Ivacica to była odpowiedź na problemy kadrowe czy może takim ruchem już przymierzacie się do przyszłego sezonu?

Nie, to absolutnie nie był transfer pod kątem przyszłego sezonu. Przymiarki będziemy robić dopiero wówczas, gdy zostaną określone cele. Nie chcieliśmy po prostu doprowadzić do sytuacji, w której każdy mecz byłby do jednej bramki i nie bylibyśmy w stanie urywać punktów rywalom. Przykładem jest nasz ostatni mecz na Łotwie, gdzie z bardzo silnym rywalem udało nam się przekroczyć barierę 30. punktów, co było głównie zasługą Matica. Poczyniliśmy takie kroki, że ten zawodnik z tygodnia na tydzień robi duże postępy. Gdybyśmy po wypożyczeniu go z Rawicza, zostawili samego sobie, to na niewiele punktów z jego strony moglibyśmy liczyć. Udało się pewne rzeczy w jego przypadku jednak poustawiać na tyle, że przynajmniej w naszej lidze jest w stanie dobrze punktować.

Czy wspólnie z panem Waldemarem Cisoniem prowadzicie już jakieś wstępne rozmowy z zarządem odnośnie do składu na przyszły sezon i o co ewentualnie będziecie walczyć?

Generalnie jest to klub tworzony przez grupę osób, która niekoniecznie podchodzi do jego prowadzenia w sposób komercyjny, a wręcz przeciwnie – z zafascynowania tym sportem. Tymczasem robimy wszystko, by ten klub w Pile miał przede wszystkim solidną podstawę i nie możemy sprowadzać tego wyłącznie do ustalania składu. Oczywiście jakieś przymiarki są czynione, natomiast jest to sam czubek góry lodowej w odniesieniu do tego, co generalnie w klubie pilskim się dzieje – a dzieje się naprawdę bardzo dużo. Chociażby z racji tego, że generalnie do roku przyszłego mamy w planach przebudowę infrastrukturalną na dużą skalę.

Najważniejszą kwestią na ten moment jest to, że w klubie są pieniądze, ponieważ jest to podstawa do funkcjonowania. Skład jest rzeczą wtórną, wynikającą z naturalnych kroków, które są wkalkulowane w funkcjonowanie tego klubu. Czy będzie to skład lepszy czy gorszy – zobaczymy. To, że my jakichś zawodników chcemy, nie znaczy, że ich pozyskamy. Musi być jeszcze chęć z drugiej strony. Jesteśmy w stanie zaoferować określone warunki i zobaczymy jak to wyjdzie. My z pewnością nie chcemy zakontraktować zawodników, którzy nie gwarantowaliby wygrywania meczów zwłaszcza u siebie.

Czyli krótko mówiąc – w Pile dzieje się dobrze i wszystko idzie zgodnie z planem.

Nie wiem, czy „dzieje się dobrze” jest właściwym określeniem. Generalnie wszyscy pracujemy na to, żeby ten klub przede wszystkim funkcjonował w sposób stabilny, przemyślany i planowy – a to na razie udaje nam się robić. Pewnie, że wszyscy byśmy chcieli, żeby to było lepiej i szybciej, lecz jest takie powiedzenie – „co nagle, to po diable”. Trzeba podejść do tego ze spokojem i dużą cierpliwością. Cieszmy się z tego, że żużel w Pile funkcjonuje i oby udało się to w dalszym ciągu realizować. Myślę, że nasi kibice powinni być z efektów tej pracy w najbliższym czasie zadowoleni, bo ważne jest to, że budujemy przede wszystkim podwaliny na stabilność.

Ostatnio na social mediach Tomas Jonasson powiedział, że chętnie wystąpiłby w przyszły weekend w Pile.

Muszę Panu powiedzieć, że ani przez moment nie było takiej sytuacji, w której nie widzielibyśmy go w składzie. Jeżeli ktoś się pogubił, to absolutnie nie należy go skreślać, a wręcz przeciwnie, trzeba zrobić wszystko, by pomóc takiej osobie się odbudować. Z naszej strony nic się nie zmieniło i propozycja, by Tomasowi pomóc wrócić na właściwe tory, jest nadal aktualna. W klubie wierzymy, że wciąż stać go na „dwucyfrówki” w naszej lidze.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał JAKUB MRÓZ.