Emil Sajfutdinow. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za niespełna dwa tygodnie odbędzie się dziesiąta runda cyklu Grand Prix 2023. To właśnie w Toruniu poznamy tegorocznych medalistów IMŚ. W dalszym ciągu nie znamy dzikiej karty, która wystartuje w sobotnim turnieju. Były prezes wskazał osobę Emila Sajfutdinowa, który prezentuje bardzo wysoką formę w barwach Aniołów.

 

30 września, czyli za niespełna dwa tygodnie odbędzie się ostatnia runda tegorocznego cyklu Grand Prix. Zawody będą miały miejsce na Motoarenie w Toruniu, gdzie kwestię złotego medalu rozstrzygną między sobą Bartosz Zmarzlik oraz Fredrik Lindgren. Wiele osób dyskutuje na temat tego, kto powinien otrzymać dziką kartę na ten turniej. Były prezes leszczyńskiej Unii ma swój typ.

– Emil Sajfutdinow z przyczyn politycznych został pozbawiony startów w Grand Prix. Gdybym miał decydować o przyznaniu dzikiej karty na rundę w Toruniu, to postawiłbym właśnie na Emila. Przede wszystkim reprezentuje barwy miejscowego klubu. Jest drugim najskuteczniejszym zawodnikiem w PGE Ekstralidze. Grand Prix to ma być szesnastka najlepszych żużlowców na świecie – mówi nam Rufin Sokołowski.

Faktycznie, w zespole For Nature Solutions KS Apatora Toruń główną, wyróżniającą się postacią jest właśnie Emil. Rosjanin z polskim paszportem zdobywa średnio 2,431 punktów na wyścig. Dla porównania Paweł Przedpełski jest gorszy o prawie 0,8 punktu. Wiktor Lampart także nie robi szału, więc wybór wydaje się prosty.

Z różnych względów Sajfutdinow może nie otrzymać dzikiej karty, a tu już otwierają się wszelakie opcje. W gronie zainteresowanych byliby z pewnością Janusz Kołodziej, Dominik Kubera lub będący ostatnio na fali, Jarosław Hampel.

– Nikt inny z toruńskiego zespołu nie zasłużył na to miano. Jeśli nie Emil, to powinien jechać Janusz Kołodziej. Zasłużył sobie na to za wyniki w całym sezonie. Janusz to obecnie najlepszy Polak, który nie jeździ w cyklu Grand Prix – przekazał.

Spora grupa kibiców uważa, iż brak Rosjan w cyklu znacząco obniża poziom sportowy. Zdaniem Sokołowskiego Emil byłby w stanie walczyć w tym roku o mistrzostwo świata razem z Bartoszem Zmarzlikiem.

– Tu już decydowałyby elementy szczęścia. Z pewnością Sajfutdinow nie miałby 24 punktów straty do Zmarzlika. Jestem pewny, że Bartek nie wypracowałby aż takiej przewagi, gdyby Emil był stałym uczestnikiem cyklu – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE