Robert Sawina
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Robert Sawina jest już po dwóch sparingach po powrocie na stanowisko opiekuna Apatora Toruń.  Jego podopieczni zaliczyli spotkania przedsezonowe z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. W wywiadzie  mówi nam o pierwszych tygodniach pracy z Aniołami, opowiada o wrażeniach po testmeczach, a  także jasno przedstawia cel na pierwsze spotkanie w PGE Ekstralidze 2022. 

 

Minęło już kilka tygodni odkąd zajmuje się Pan Apatorem Toruń. Odnalazł się już Pan w tej starej nowej roli? 

Z pewnością jeszcze trochę czasu potrzeba. To, co mamy teraz, czyli mecze sparingowe to dopiero  namiastka tego, co mnie czeka w najwyższej lidze rozgrywkowej. Czekam na ten sezon z dozą  niepewności, ale czuję, że każdy dzień przybliża mnie do tego, aby dobrze wejść do tej drużyny. Tak,  jak zawodnicy pracują na torze, tak i ja pracuję, aby w sezonie było nam wszystkim łatwiej. 

Długo mówił Pan, że nie jest gotowy na prowadzenie ekstraligowego zespołu. Czym właściciele  Apatora przekonali więc Pana do zaakceptowania oferty? 

Przede wszystkim kluczem było to, że ja miałem zupełnie inne wyobrażenia odnośnie mojej funkcji  niż to faktycznie wygląda w rzeczywistości. Struktury pionu sportowego są bardzo rozbudowane. Ja  po kilku rozmowach z Adamem Krużyńskim zdobyłem wiedzę na temat tego, jak to wszystko w  Toruniu teraz wygląda. Nie chciałem przeciągać tej sytuacji w nieskończoność. Wiadome było to, że  nie ma wiele osób, które mogłyby zająć to stanowisko. Wyczerpał się czas na podjęcie decyzji i  postanowiłem, że podejmę rękawicę.  

Rozmawiałem jakiś czas temu z Przemysławem Termińskim i on powiedział, że Pan bał się tego, iż  powtórzy się sytuacja, że będzie miał Pan mnóstwo obowiązków, które nie powinny dotyczyć  menadżera drużyny. Teraz czuje Pan wsparcie od innych pracowników klubu? 

Zdecydowanie tak. 10 lat temu wyglądało to zupełnie inaczej. Teraz wszyscy wspierają się nawzajem.  Osoby zarządzające czy czuwające nad administracją są bardzo pomocne. Do tego reszta pionu  sportowego bardzo ułatwia pracę. Radek Smyk chociażby wykonuje świetną pracę z chłopakami, aby  byli oni w doskonałej formie fizycznej. Na sukces drużyny pracuje mnóstwo osób i to widać od razu  po wejściu do klubu. 

Uczestniczył Pan w zgrupowaniu na Malcie. Udało się podczas tego wyjazdu dobrze zapoznać z  każdym nowym podopiecznym? 

Ten wyjazd był taką kondensacją drużyny. Budziliśmy się o 7 rano, pół godziny później była  rozgrzewka i kolejne zajęcia. Kończyliśmy wszystko o 21.30, więc wykorzystywaliśmy jako zespół  maksimum czasu. To w okresie przedsezonowym jest bardzo potrzebne. Teraz chcemy korzystać z  tego, jaką wiedzę mamy o sobie. Jestem bardzo zadowolony z tego wyjazdu. Każdy kolejny dzień  przybliża nas do stworzenia modelu drużyny, który przybliży nas do realizacji określonego celu. 

Za Apatorem są już dwa sparingi. Postawa Patryka Dudka nie może nie cieszyć. Zarówno w meczu w Toruniu, jak i w Bydgoszczy bardzo szybko odjeżdżał rywalom…

Patryk faktycznie jest na ten moment zdecydowanie najlepiej dopasowany do sezonu. Ja mam jednak  na uwadze cały zespół i liczę, że każdy kolejny bieg każdego zawodnika przybliża do znalezienia tych  najlepszych silników i wyszlifowania najlepszej formy. My nie podchodzimy do tych sparingów tak, że  jesteśmy skoncentrowani na zdobywaniu punktów. Teraz jest czas na poszukanie odpowiedniego  sprzętu. Każdy z naszych żużlowców ma sporo silników. Trwają poszukiwania, więc ja na sparingi  patrzę z dystansem. Fajnie jakbyśmy wygrywali wszystko i wszędzie, ale rywale też robią swoje.  Bydgoska drużyna należy do tych, które mają bardzo dobrych zawodników. Matej Zagar, Kenneth Bjerre czy Adrian Miedziński to solidne firmy. Wiemy już, że sparingpartner został dobrany właściwie.  Z porażki zamierzamy wyciągnąć oczywiście odpowiednie wnioski. 

Wiele szans otrzymują juniorzy. Forma któregoś z nich w ostatnich dwóch dniach Pana  zaniepokoiła? 

Ja patrzę na całą formację i w tej chwili każdy z nich ma do przerobienia lekcję. Oni także mają sporo  rzeczy do sprawdzenia. Bardzo interesuje mnie ich jazda, mniej to na którym miejscu dojadą. Po tych  czterech okrążeniach te błędy są przez mnie wytykane. Cieszy mnie to, że są już biegi, po których nie  trzeba niczego wypominać. Najważniejsze, żeby tych dobrze odjechanych biegów było jak najwięcej,  bo to zaprocentuje w sezonie. Na punkty przyjdzie czas w zawodach oficjalnych. Juniorzy nie będą wybierani do składu przez wyniki w sparingach. 

Zapytam o tego zawodnika, którego na razie z Wami nie ma. Jeśli długo utrzyma się ten stan rzeczy,  że Emil Sajfutdinow nie będzie mógł się ścigać, to sądzi Pan, że czwórka Paweł Przedpełski-Patryk  Dudek-Jack Holder-Robert Lambert jest w stanie go godnie zastąpić? 

Oficjalnie to jeszcze nie wiemy, czy ta ZZ-ka będzie czy nie. Nie wiemy, jak zostanie rozwiązany ten  problem. Mamy świadomość tego, że drużyna jest osłabiona. Jeśli te zasady się potwierdzą, to  będziemy się do nich stosować. Każdy, kto zna się na żużlu wie, że drużyna jest złożona z czterech  seniorów, zawodnika U-24 i dwóch juniorów. Bez Emila jesteśmy niekompletni. Te zmiany mogą  zadziałać, ale pamiętajmy, że tych meczów w sezonie może być nawet 20. To byłoby bardzo duże  obciążenie dla czwórki zawodników, jeśli mieliby oni wypełniać pracę za kolegę z drużyny przez cały  rok. To spory problem, ale podejmiemy rękawice. Nie tak to powinno wyglądać. Zostaliśmy ukarani za  coś, na co nie mamy i nie będziemy mieć wpływu. Niestety tak to teraz wygląda i trzeba się z tym zmierzyć. 

W klubowym oświadczeniu podkreślono, że Emil Sajfutdinow deklaruje pełne wsparcie dla  drużyny. Jak to wsparcie ma wyglądać w sezonie? 

Nie mieliśmy na ten temat żadnych ustaleń, więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. 

Od razu po powrocie do roli menadżera ma Pan chrzest bojowy – wyjazd na mecz z mistrzem Polski,  Betard Spartą Wrocław. Jaki wynik usatysfakcjonuje Pana w meczu na Stadionie Olimpijskim? 

Mnie zadowoli zwycięstwo w tym meczu. Nie może być innego podejścia. Nasza drużyna może  wygrać ten mecz i z takim zamiarem na niego pojedziemy. Do żadnego meczu nie podchodzimy z  pozycji przegranego.  

Czyli mowy o wykręceniu dobrego wyniku przed meczem w rundzie rewanżowej nie będzie nawet  przed starciem na terenie tak mocnego rywala?

Nie będzie. Nie może być inaczej. Moi żużlowcy są w stanie zrobić we Wrocławiu 46 punktów i po to  jedziemy. Innego myślenia być nie może.  

Idąc tym tropem. Celem Apatora na nadchodzące rozgrywki jest Drużynowe Mistrzostwo Polski? 

Cel mamy ustalony i jest to awans do play-off. Z każdym kolejnym meczem chcemy się do niego  zbliżać. Na tę chwilę mówimy o play-offach, bo uważamy, że awans do nich jest realny do  zrealizowania. 

Dziękuję za rozmowę. 

Dziękuję również. 

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA