41-letni Scott Nicholls wciąż znajduje radość w skręcaniu w lewo.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rekordy to w sporcie żużlowym nic zaskakującego. Jeden z nich będzie miał na swoim koncie Scott Nicholls, startując niebawem w jednym z turniejów na Wyspach Brytyjskich.

Już w najbliższy czwartek, 18 sierpnia, odbędzie się kolejna, piąta już z zaplanowanych sześciu rund Championship Pairs, a więc odpowiednika Mistrzostw Polski Par Klubowych. Odbędą się one w Ipswich, na domowym torze Scotta Nichollsa, zawodnika, który jako jedyny zdobył komplet punktów zarówno w 2007 roku, ostatnim roku funkcjonowania klubu Oxford Cheetahs przed długą przerwą, oraz w tym sezonie.

Ten fakt dobrze pokazuje torową „długowieczność” dobrze znanego w Polsce zawodnika. Kiedy poprowadził Coventry Bees do potrójnej korony-tytułu mistrzów kraju, zdobywców Tarczy Elite League oraz zwycięzców zmagań o Knock Out Cup-był panem po trzydziestce. Teraz to jeden z nestorów żużlowej rodziny. Stając do rywalizacji w najbliższy piątek, będzie mniej więcej trzy miesiące od wkroczenia w 45.rok życia i-uwaga!-28.sezon, w którym ściga się na żużlowych torach. W 1994 roku zadebiutował w Peterborough jako 16-letni, nieopierzony młokos.

W tym roku stał się posiadaczem także innego rekordu-stał się jednym z czterech zawodników w historii, obok legendarnych braci Lesa i Neila Collinsów oraz Paula Thorpe’a, którzy mają na swoim koncie 1000 ligowych spotkań. Zapytany przez dziennikarza „Speedway Star” o to, czy obecny sezon będzie ostatnim w jego karierze, Nicholls udzielił odpowiedzi, która jest słodko-gorzkim podsumowaniem sportu żużlowego:

-Ciągle jestem młody. Zawsze odpowiadam na to pytanie tak samo: będę to robił tak długo, jak będę czerpał z tego radość. To podróże, które męczą mnie jak mało co, Samo jeżdżenie to łatwizna. W tym sezonie zmagałem się z chochlikami technicznymi, nie mogę dociec, co było przyczyną. Ubiegły sezon był dobry, jeździłem dobrze, nie miałem kłopotów sprzętowych, w tym wygląda to tak, jakbym za każdym razem wyjmował z szafy inny silnik. To wymyka się spod kontroli.

W tym roku sprzęt sprzysięgł się przeciwko doświadczonemu zawodnikowi. Spośród pięciu silników, którymi dysponował, dobrze spisywał się tylko jeden. To jednak nie załamuje Nichollsa.

-Nadal cieszy mnie jazda, nadal dobrze czuję się na motocyklu. Te problemy ze sprzętem przyprawiały mnie o ból głowy. Nie była to niczyja wina, to po prostu suma pecha. Mam podejrzenia co do tego, co nawaliło, to odbiera pewność siebie.

Na domiar złego, tuner doświadczonego Brytyjczyka Gary Drake przeszedł zawał serca i choć wszystko jest na jak najlepszej drodze, jeśli chodzi o jego powrót do zdrowia, nie może poświęcać swojej pracy wiele czasu. Wobec tego siedmiokrotny mistrz Wielkiej Brytanii korzystał z usług…aż pięciu tunerów.

-Nie używam tego jako wymówki, po prostu chcę iść do przodu. Gary był ze mną przez długi czas, pomagał przy Goddenach jeszcze Hansowi Nielsenowi. Moimi silnikami zajmował się od wielu lat. Musiałem pójść gdzie indziej, poznać nowych ludzi, nowe rozwiązania. Część się sprawdziła, część nie. Nigdy nie miałem takiego sezonu, Peter Schroeck (menedżer Oxford Cheetahs-dop.AF) wie, co się dzieje. Przyjdzie taki czas, że sytuacja się zmieni. Od pewnego czasu rzeczy już idą ku lepszemu-przyznał na łamach brytyjskiego tygodnika.

Zespół Oxford Cheetahs nie bierze już udziału w tegorocznych rozgrywkach ligowych i tytuł, czyli to na co czekają od 2001 roku, po raz kolejny trzeba odłożyć na półkę do przyszłego roku. Szanse na obronę mistrzowskiego tytułu przez drużynę z Peterborough są czysto matematyczne, ale już w piątek Scott Nicholls może dodać jeszcze jedno do swojej imponującej kolekcji trofeów, w której jest już: 7 tytułów mistrza Wielkiej Brytanii seniorów, dwa wśród juniorów, pięć tytułów mistrzowskich w lidze brytyjskiej, czterokrotna wygrana w Knock Out Cup oraz dwie Tarcze Elite League. Do tego 82 występy w cyklu Speedway Grand Prix, srebrny oraz brązowy medal Drużynowego Pucharu Świata…Wciąż jednak ma coś do zrobienia.

-Mistrzostwa par to coś, czego jeszcze nie wygrałem, nawet w czasach szkolnych, kiedy bardziej była to zabawa niż jazda. Raz było blisko, w 2004 roku, ale dałem ciała na starcie i Joe Screen pojechał sam-wspomina na łamach „Speedway Star”.

Klub z gepardem w logo, którego barw broni obecnie Scott Nicholls, przeszedł długą drogę, by wrócić na żużlową mapę. 13 kwietnia 2022 to ważna data, która oznaczała dzień powrotu tego klubu do ligowej rywalizacji.

-Powrót Oxford Cheetahs na żużlową mapę to naprawdę fantastyczna sprawa. Została wykonana świetna praca, nadal jest wykonywana. Stale wykonywane są jakieś poprawki. Uwielbiam ten tor, jest krótki, ale piękny-podsumował Nicholls w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem.

Problemem po tak długim czasie, w którym obiekt stał nieużywany, może być stadionowa infrastruktura. W tym przypadku taka sytuacja nie miała jednak miejsca. Co więcej, sytuacja napawa optymizmem.

-Kiedy pierwszy raz tu przybyłem, wszedłem do szatni i choć minęło piętnaście lat, od kiedy były ostatnio używane, są nadal w dobrym stanie-przyznał zawodnik.-Myślę, że obiekt jest gotowy, by używać go do wielkich wydarzeń. Wielu ludzi myśli, że do tego typu wydarzeń są potrzebne wielkie obiekty. Moim zdaniem chodzi po prostu o dobry tor, w przeszłości miewaliśmy już dobre wyścigi tutaj i to jest to, co kibice lubią oglądać. Tory w Warszawie czy Cardiff mają po 275 m, tak jak ten w Cardiff. To mniej niż ten oksfordzki. Infrastruktura jest jedną z najlepszych w kraju i jeśli chce się przyciągnąć firmy, zainteresowane dobrze wyposażonym obiektem, Oksford ma to coś-podsumował.