Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dla legendarnego brytyjskiego – Coventry Bees – zespołu przyszły gorsze czasy. Najpierw walka o to, by drużyna nie zniknęła z żużlowej mapy, teraz kolejna katastrofa. Goszczący zawodników Brandon Stadium padł ofiarą pożaru.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

Do tego zdarzenia doszło w ubiegły piątek. Według policji doszło do podpalenia, a cały pożar rozpoczął się w okolicy budynków biurowych. To najpoważniejsze zdarzenie tego typu od 2016 roku, czyli od kiedy stadion został wyłączony z użytkowania. Nie wiadomo, czy na skutek zniszczeń dokonanych przez żywioł będzie możliwe przywrócenie obiektu do użytkowania. Wszystkie przesłanki, takie jak brak paliwa, które mogłoby zapoczątkować pożar, wskazują na to, że był to celowy atak.

Niestety, to zdarzenie może negatywnie wpłynąć na wspomniane plany powrotu Brandon na żużlowe tory. Krótko przed pożarem faza konsultacji w sprawie przywrócenia obiektu do działania miała wejść w fazę realizacji tych projektów.

– Pożar wybuchł blisko domów w Speedway Lane (to uliczka niedaleko Brandon Stadium – dop. aut.), więc oczywistym jest, że mieszkańcy byli zatroskani i wściekli. Poprzednie pożary, najazdy turystów i akty wandalizmu na stadionie-to ustało, gdy właściciele obiektu, Investin PLC/Brandon Estates, zastosowali odpowiednie zabezpieczenia. Zbyt nisko oszacowali sprzeciw wobec swoich planów oraz postanowienia Campaign Group – powiedział cytowany przez „Speedway Star” Jeff Davies, rzecznik Campaign Group, walczącej o powrót Coventry Bees do ligowej rywalizacji. – Wierzymy, że ten pożar, który przydarzył się akurat przed wysłaniem naszego zgłoszenia do komitetu planowania, nie jest przypadkowy. To nie może być zbieg okoliczności – dodał

Co ciekawe, w przeddzień pożaru bramy stadionu pozostawały otwarte. Jak policzono, odwiedziło go nie więcej niż jedenaście osób, w tym użytkowników dronów. Nad Brandon Estates wciąż ciąży widmo wizyty w sądzie po tym, jak złożenie przez nich skargi przeciwko lokalnemu komitetowi obrony mieszkańców spełzło na niczym. Te wydarzenia ciągną się za nimi od trzech lat. Kolejna data rozpoczęcia procesu ma być znana na początku przyszłego tygodnia.