Żużel. Prezes Wilków ocenił poczynione transfery. „Skład mamy dokładnie taki, jaki chcieliśmy” (WYWIAD)

Grzegorz Leśniak. fot. media klubowe Cellfast Wilków
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zespół Cellfast Wilków Krosno pożegnał się po roku z PGE Ekstraligą i w przyszłym sezonie zobaczymy go na zapleczu elity. Ekipa z Podkarpacia przedstawiła już nowy odświeżony skład, z którym za rok chce powrócić na ekstraligowe salony. Z doboru zawodników bardzo zadowolony jest zwłaszcza prezes klubu Grzegorz Leśniak, który w rozmowie z nami podzielił się między innymi swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi poszczególnych żużlowców, podsumował sezon 2023 oraz opowiedział o kolejnych pracach w związku z modernizacją stadionu przy ulicy Legionów.

 

Drużyna Wilków już jakiś czas temu zakończyła sezon 2023. Dwa zwycięstwa z początku roku i jedno pod koniec okazały się niewystarczające, aby utrzymać się w PGE Ekstralidze. Jak Pan może podsumować ten sezon?

Sportowego celu w postaci utrzymania nie udało się osiągnąć, ale tak naprawdę, już w momencie wywalczenia awansu, przy ówczesnym rynku zawodniczym poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko. Myślę, że podjęliśmy wyzwanie i ostatecznie zakończyliśmy sezon, mając trzy zwycięstwa na koncie. Brakło nam jednej, może dwóch wygranych do utrzymania. Pamiętajmy, że skończyliśmy sezon, mając na koncie trzy punkty mniej od tej siódmej drużyny z Grudziądza. Oczywiście gratulujemy grudziądzanom utrzymania, a my opuszczamy szeregi PGE Ekstraligi. Jednak to jest dla nas wielka sprawa i każdy mecz w Krośnie to było ogromne wydarzenie. Z czasem myślę, że każdy kibic Wilków doceni w jakiej lidze rywalizowaliśmy. Jednocześnie niewątpliwym plusem jest to, że mamy stadion, który spełnia wyśrubowane normy ekstraligowe. Trzeba przypomnieć, że beniaminkowie mają bardziej rygorystyczne wymogi niż drużyny, które w tej klasie rozgrywek startują od lat. W związku z tym na pewno po cichu liczymy, że, jeśli chodzi o PGE Ekstraligę, ostatniego słowa w Krośnie jeszcze nie powiedzieliśmy.

Niewątpliwie sezon w PGE Ekstralidze był dla Wilków historyczny, ale też trudny, bo zmagaliście się z problemami z torem i wieloma nieprzychylnymi komentarzami z tego powodu. Czy uważa Pan, że te doświadczenia można jednak po czasie zinterpretować pozytywnie w kwestii dalszego rozwoju żużla w Krośnie?

Odnośnie toru pamiętajmy, że mieliśmy modernizację obiektu, a przede wszystkim fatalną pogodę na wiosnę, W marcu, kwietniu i maju nieustannie padał deszcz. Tak naprawdę dopiero w pierwszy weekend czerwca mieliśmy w Krośnie dwa z rzędu dni słoneczne. Wcześniej do początku czerwca, jeśli w któryś dzień zaświeciło słońce, to w kolejny już padał deszcz. W związku z tym nie można było spokojnie popracować nad nawierzchnią, o trenowaniu nawet nie wspominając. To jednak już za nami, później tor był zawsze odbierany w pierwszym terminie. Także w zawodach U24 i przy okazji innych zawodów młodzieżowych tor był odbierany bez żadnego problemu. Teraz właśnie trwają prace przygotowawcze ułożenia tego toru na zimę. Uzupełniliśmy nawierzchnię. Ten tor też odpocznie, bo przez ostatnie dwie zimy dużo się działo w związku ze zmianami w infrastrukturze. Teraz ten tor dostanie kilka miesięcy, aby się dobrze uleżeć, odgazować i z optymizmem będziemy podchodzić do tego najbliższego sezonu.

Po rozwiązaniu klubu Spartan Przemyśl, z którym współpracowały Wilki, musieliście zająć się też infrastrukturą dla swoich najmłodszych zawodników. Ostatnio przy ulicy Legionów powstał minitor, ale także będą kontynuowane inwestycje związane z przebudową stadionu. Ma powstać nowa kryta trybuna. Ta baza w postaci infrastruktury daje taką dodatkową stabilizację w dalszym rozwoju?

Plan budowy minitoru mieliśmy od początku powstania klubu Wilki, czyli od jesieni 2018 roku. Uczestnictwo w rozgrywkach PGE Ekstraligi także oznacza realizację bardzo szerokiego programu piramidy szkoleniowej i stąd też budowa tego toru w Krośnie, by mieć takowy na własnym obiekcie i móc szkolić już od tych najmłodszych kategorii. Jeszcze w tym roku planujemy organizację przynajmniej jednego treningu. W zależności od pogody zobaczymy, ile ich się nam uda zrobić. Czekamy na słoneczne dni, aby można było wyjechać na ten mały owal. On został już odebrany przez Leszka Demskiego, zatem czekamy, aby można było już na nim organizować treningi. Odnośnie dalszych planów modernizacji stadionu, to rzeczywiście procedowany jest temat budowy nowej krytej trybuny. Ta obecna powstała w 1951 roku, zatem jest już mocno wysłużona. W planie jest budowa nowej trybuny krytej, która będzie spełniała współczesne standardy. W momencie jej powstania obiekt będzie prezentował się jeszcze lepiej niż dotychczas.

Przejdźmy teraz do transferów. W zeszłym sezonie wydawało się, że drużyna została skonstruowana w taki sposób, że bardzo liczyliście na postać lidera – którego upatrywano w Jasonie Doyle’u. Patrząc z kolei na skład przygotowany na 2024 rok, mamy już inną sytuację. Taki dobór zawodników, którzy wydają się wszyscy bardzo równi, to jest nowy pomysł na sukces w kolejnym sezonie?

Skład mamy dokładnie taki, jaki chcieliśmy mieć. Jest to bodaj najmłodsza drużyna 1. ligi ze średnią wieku nieco powyżej 24 lat. Każdy z tych zawodników może być liderem. Życzyłbym sobie, żeby po każdym meczu drużyna miała nowego lidera, bo to by oznaczało, że wszyscy są mocni i jadą na wysokim poziomie. Każdy z zawodników, co warto podkreślić, ma do tego predyspozycje, bo jest to skład młody i perspektywiczny, a ci żużlowcy stawiają przede wszystkim na swój rozwój. Szczerze mówiąc, podoba nam się personalnie ten zespół i liczymy na to, że po skonsolidowaniu drużyny, będzie go stać na wiele w tej lidze. Nikt tej drużyny nie zamierza hamować. Dojedzie najdalej, gdzie się da.

W drużynie widzimy swoistą mieszankę zawodników. Do zespołu dołączyli żużlowcy, którzy nie mają doświadczeń na torze w Krośnie, czyli Norbert Krakowiak, Jonas Seifert-Salk oraz Dimitri Berge. Jest też twarz już znana już krośnieńskim kibicom w postaci Patryka Wojdyły. Czy to połączenie było zamierzone?

Jak najbardziej tak. Nie ma w tej drużynie zawodników niechcianych w innych klubach, wszystkich tych żużlowców bardzo chcieliśmy mieć u nas. Norbert Krakowiak przyjechał we wrześniu na dwa treningi w Krośnie, zatem te próbne jazdy ma już za sobą. Będzie sporo czasu – cała faza zasadnicza – aby ta drużyna się rozkręcała. Myślę ponadto, że to będzie zespół groźny na wyjazdach, bo mamy w swoich szeregach choćby Jonasa Seiferta-Salka, czyli najlepszego zawodnika U24 na pierwszoligowym froncie, po tym, jak tę kategorię opuścił Luke Becker. Będzie to drużyna walczaków nastawiona na osiągnięcie wspólnego celu. Myślę, że będziemy świadkami naprawdę takich meczów z zębem, zarówno w spotkaniach domowych jak i na wyjazdach.

Znamy już skład Wilków, ale znamy składy także innych pierwszoligowców. Czy transfery poczynione przez rywali waszej drużyny w 1. lidze, zrobiły na Panu wrażenie?

Liga nie ma w tym roku zdecydowanego faworyta, tak jak było w ubiegłych rozgrywkach. Faworytów jest co najmniej kilku, wydaje się, że każdy będzie mógł wygrać z każdym. Media na ewentualnego zwycięzcę rozgrywek kreują zespół z Ostrowa i chyba żadna inna drużyna nie będzie miała nic przeciwko, żeby ktoś miał na sobie ciężar jako właśnie tego, który ma zwyciężyć. Nam to powinno pomóc, my wiemy, co mamy robić i jak jechać, aby zwyciężać. Myślę jednak, że liga będzie bardzo ciekawa i bardzo wyrównana, bo potencjał wszystkich drużyn jest duży.

A czy Pan też upatrywałby drużynę z Ostrowa jako takiego głównego rywala w walce o awans?

Niekoniecznie, myślę, że jest kilka drużyn, które mogą być w ścisłym czubie tabeli. Tor odpowie, kto, jak będzie jechał. Papier może dzisiaj wszystko przyjąć, a tak naprawdę zobaczymy, jak będzie. Wiemy, że forma zawodników faluje w trakcie sezonu. Ona faluje i w trakcie sezonu i biorąc pod uwagę kolejne, następujące po sobie sezony. Sztuką jest to, aby wszyscy mieli dobrą formę na tę najważniejszą część rozgrywek.

Znana jest data oficjalnej prezentacji zawodników i gościem specjalnym na niej będzie były zawodnik Laszlo Bodi. Czy zaproszenie Węgra to jest taki ukłon w stronę tych sympatyków sportu żużlowego z większym doświadczeniem na stadionach?

Na pewno kibicom z dłuższym stażem serce zabije mocniej, gdy będą mieli okazję zobaczyć Laszlo Bodiego. Młodsi, którzy nie pamiętają żużla z lat 90., muszą z kolei odkryć dla siebie tę postać. Tak naprawdę 2/3 lata zabiegaliśmy, aby Laszlo Bodi przyjechał do nas. To jest osoba, która w ostatnich latach nie udzielała się mocno publicznie. Teraz udało się i przyjął od nas zaproszenie. To jest zawodnik szczególny jeśli chodzi o historię drużyny z Krosna. Przez 6 sezonów w latach 90. jeździł z wilkiem na plastronie. Dał się poznać przede wszystkim jako fantastyczny człowiek, myślący zespołowo. Zawsze starał się oglądać na tych młodszych zawodników, jadących z tyłu, na Pawła Grygolca, Ireneusza Kwiecińskiego, Romana Rasia, Macieja Bargiela. Mnóstwo czasu też spędzał w Krośnie. To nie był taki zawodnik, który przyjeżdżał tylko na mecz, ale Krosno było dla niego takim drugim domem. 1 grudnia Laszlo skończy 63 lata, zatem jest to już człowiek doświadczony i sam chciał teraz przyjechać, by zobaczyć, co jeszcze pamięta z czasów, kiedy jeździł w Krośnie i poznać Krosno na nowo. Mamy w planie wspólny obiad, wizytę na stadionie, spotkanie z dawnymi kolegami, ale też udział w prezentacji otwartej dla kibiców. Zatem będzie to jeden dzień, ale bardzo intensywny dla ikony krośnieńskiego żużla, jaką jest Laszlo Bodi. Warto wspomnieć, że młodzi chłopcy w latach 90. w Krośnie, bawiąc się w speedrower gdzieś na jakichś nieoficjalnych torach na osiedlach, w większości wszyscy chcieli być kimś takim, jak Laszlo Bodi. Z tego powodu cieszymy się, że będziemy mogli się z nim spotkać i powspominać dawne czasy.

Rozmawiała JULIA CYNTLER