Żużel. Prezes Sady nie odbiera telefonów. A to nie my toniemy

Od soboty – czyli ostatniego meczu Jaskółek – sporo kibiców jeszcze mocniej troszczy się o los tarnowskiego klubu. Po wysokiej porażce u siebie z Arged Malesą Ostrów, mało kto ma nadzieję, że zespół się jeszcze „pozbiera” w tym sezonie. Co gorsza, ciężko z kimkolwiek w tarnowskim klubie na temat przyszłości „porozmawiać”.

Wynik sportowy póki co jest żałosny, co gorsza finansowy ponoć jest podobny. Tak wróbelki ćwierkają. W Tarnowie ani Tungate, ani Iversen zbawieniem nie będą. Nie łudźmy się. Dziwnym trafem żaden z tarnowskich zawodników na trudne pytania nie chce odpowiadać. Ja to akurat rozumiem. Chłopcy łudzą się, że zobaczą w końcu należne pieniądze. Zaczną mówić, przepadną one na poczet ewentualnych kar za psucie „wizerunku” klubu. Taka naiwność, nazwijmy to „młodzieńcza”. Prezes Sady dla naszych (i nie tylko naszych) dziennikarzy jest nieosiągalny. Dziw bierze, że nie interweniuje główny sponsor ani miasto. Zależności panujących w Tarnowie do końca nie znam, ale żal to obserwować. Zaangażowani kibice – a takich przy każdym klubie nie brakuje – piszą nam o pewnych rzeczach z prośbą o interwencję, za co im dziękujemy.

Sprawdzić w klubie nie możemy, więc może tu ktoś z klubu przeczyta i odpowie na nurtujące kibiców pytania. Czy to prawda, że Jacek Rempała nie otrzymał należnych środków za przygotowanie silników dla młodych następców Janusza Kołodzieja? Czy klub na bieżąco reguluje należności wobec zawodników? Ile marketingu – tego skutecznego – wnosi do klubu postać dyrektora tego działu, pana Habla, byłego… policjanta tarnowskiej jednostki stróżów prawa? Ilu sponsorów, poza Grupą Azoty udało się klubowi w ostatnich latach pozyskać? O to, czy to prawda, że sztab szkoleniowy za własne środki finansowe podróżuje na zawody, pytać już nawet nie chcę. Mamy nadzieję, że każda odpowiedź jest przeciwna informacjom napływającym od kibiców. W każdym razie śmiesznie to wszystko wygląda w klubie mającym tak zacnego sponsora i jeszcze większe żużlowe tradycje.

Jednak chyba jakieś światełko w tunelu chyba jest. Chodzą słuchy, że klubem zainteresowany jest jeden z prezesów firmy Desta Invest, która partycypowała w transferach Nielsa Kristiana Iversena oraz Rohana Tungate. Mówi się również o drugim kandydacie, którym miałby być nie kto inny jak były żużlowiec tego klubu, Robert Wardzała. W moim odczucie kandydatury nie są pozbawione sensu. Pytanie tylko, jak długo będzie wmawiane kibicom, że tarnowski statek nie tonie, tylko płynie pod górę?

ŁUKASZ MALAKA

CZYTAJ TAKŻE