Janusz Kołodziej i Piotr Pawlicki. Foto: Marcin Kubiak, Unia Leszno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przed leszczyńską Unią bardzo ważny sezon. Klub jest skazywany na walkę o utrzymanie, a sam prezes mówi o tym głośno, że właśnie to jest ich głównym celem. W tym aspekcie bardzo ważne będą domowe spotkania, w których niegdyś potrafili seryjnie triumfować. Niestety dla nich ostatnie dwa sezony nie były udane pod kątem pojedynków na stadionie im. Alfreda Smoczyka. O zdanie na ten temat spytaliśmy menadżera Byków – Piotra Barona.

 

Fogo Unia Leszno zdominowała rozgrywki ligowe w latach 2017-2020. Byki czterokrotnie z rzędu stawały na najwyższym stopniu podium, a za tym przemawiała niezwykła seria, którą „wykręcili” na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Leszczynianie byli niepokonani na własnym torze od meczu 14. kolejki w 2017 roku, kiedy to podejmowali rybnicki ROW. Seria 30 domowych zwycięstw trwała 1337 dni, a zakończyła ją gorzowska Stal, która pokonała leszczyńskie Byki na otwarcie sezonu 2021.

Problemy z torem zbiegły się również z problemami kadrowymi. Od 2021 roku Unia zamiast się wzmacniać, to się osłabia. To poskutkowało zejściem z „tronu” oraz brakiem medali w dwóch minionych sezonach. Leszczynianie tracili punkty głównie w domowych spotkaniach, przegrywając kilka z nich dosłownie minimalnie. W ostatnich dwóch sezonach ich domowy bilans wynosi 9 zwycięstw i aż 8 porażek.

Taka statystyka z pewnością nie napawa optymizmem przed zbliżającym się sezonem 2023. Fogo Unia ponownie straciła dwie strzelby w postaci Piotra Pawlickiego i Jasona Doyle’a, a w ich miejsce pozyskano z powrotem Bartosza Smektałę i Grzegorza Zengotę. Dołączył również Australijczyk po przejściach – Chris Holder, a w drużynie pozostali Janusz Kołodziej oraz Jaimon Lidsey. Taka kadra zdaniem wielu ekspertów będzie musiała bronić się przed spadkiem, a cennych punktów powinni upatrywać właśnie na własnym torze, bo trudno myśleć o zwycięstwach we Wrocławiu, Lublinie czy Toruniu.

– Jak będziemy wygrywać, to tor będzie nam pasował, a jak będziemy przegrywać, to nie będzie nam pasował. Jak się patrzy dzisiaj na mecze poszczególnych zespołów, to chyba nikt nie ma stu procentowego atutu własnego toru, bo każda drużyna potrafiła z kimś u siebie przegrać. Przy aktualnych wymogach, które mamy i zmianach regulaminowych, to tor nie jest dzisiaj taką rzeczą, którą można idealnie dopasować pod siebie. Dziś są komisarze, którzy na to nie pozwolą – tłumaczy nam Piotr Baron, menadżer Fogo Unii Leszno.

Szymon Makowski, PoBandzie

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Jarosław Hampel: Nie czuję upływającego czasu. Sam Bartek meczu nie wygra

Żużel. Byki wypożyczą jednego juniora. Na decyzję trzeba poczekać