Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

26 października miną dwa miesiące od wypadku, który wstrząsnął środowiskiem żużlowym. Mowa oczywiście o kraksie Patricka Hansena z meczu Arged Malesa Ostrów Wielkopolski – ROW Rybnik. Duńczyk po fatalnym zderzeniu z bandą przechodził z operację kręgosłupa, a kibice modlili się o jego powrót do zdrowia. Dziś rozmawiamy z 24-latkiem, który jest pełen optymizmu. W wywiadzie mówi o przebiegu rehabilitacji, swoich ambitnych planach, a także tym, jak bardzo kocha jazdę na motocyklu.

 

Niebawem miną dwa miesiące od Twojego fatalnego wypadku w Ostrowie Wielkopolskim. Jak się czujesz teraz, gdy jesteś już po kilku tygodniach rehabilitacji?

Mogę powiedzieć, że bardzo dobrze. Mocno cieszę się z tego, że skończył się już ten sezon, bo przez to mam trochę więcej spokoju. Nie ukrywam, że ciężko mi było patrzeć na to, że wszyscy mogą jeździć, a ja jeszcze nie. Teraz nic tych moich myśli nie przyciąga i mogę w pełni skupić się na rehabilitacji.

Proces powrotu do zdrowia przebiega zgodnie z planem lekarzy?

Z każdym dniem wygląda to coraz lepiej. Znacznie sprawniejsza jest moja kostka. Teraz mogę stać na obu nogach i znacznie łatwiej chodzi mi się przy balkoniku czy o kulach. Chodzę w miarę normalnie. Ważne jest też to, że mogę robić więcej ćwiczeń i ten proces rehabilitacji przyspieszać. Czuję, że teraz to idzie coraz szybciej do przodu. Brakuje mi czasem trochę równowagi, ale mocno pracuję. Do pełnego zrostu jeszcze trochę zostało, więc trenuję w ortezie, jednak idzie to w dobrym kierunku.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Patrick Hansen (@phracing124)


Jesteś teraz, jak właściwie zawsze, w bardzo dobrym humorze. Bije od Ciebie pozytywna energia. Zapytam Cię o ten trudniejszy moment, czyli chwile zaraz po upadku. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

To nie był taki wypadek, po którym straciłem przytomność, więc wszystko dokładnie pamiętam. Od razu wiedziałem, że jest poważnie, ale istotne było dla mnie to, że mogłem ruszać nogami niedługo po upadku. Wiadomo, że był i dalej jest problem z lewą stopą, ale nie skończyło się to tak źle, jak mogło. Byłem, jak zawsze, nastawiony optymistycznie, jednak nie było łatwo. Leżałem na jednej stronie łóżka i był mocny ból. Obracałem się na łóżku z pomocą bliskich. Minęły jednak dwa miesiące od tych wydarzeń. Zdaniem fizjoterapeutów z Krakowa postępy są naprawdę duże. Przyjeżdżałem tam na wózku, a teraz praktycznie chodzę sam z balkonikiem lub o kulach.

A do tego feralnego wyścigu jeszcze wracałeś? Oglądałeś powtórki?

Tak, wracałem. Oglądałem te powtórki, bo chciałem zobaczyć jak to wyglądało. Uważam, że nikt nie zrobił błędu w tej sytuacji. Zrobiło się ciasno. Mocno mnie pociągnęło, pojechałem prosto. Próbowałem puścić motocykl, ale prędkość była taka, że zamiast na torze, to wylądowałem prosto w bandzie. Tak się stało i trzeba to zaakceptować.

Dostałeś ogromne wsparcie od kibiców z całej Polski. Wiadomości można było liczyć w setkach czy tysiącach?

Zdecydowanie to były tysiące wiadomości. Żużel niby jest małym sportem, ale tworzy go jedna, wielka rodzina. Wszyscy się znają i to była dla mnie świetna sprawa. Było mnóstwo wiadomości, ale też odwiedziny. Muszę podziękować braciom Garcarkom, prezesowi Krzysztofowi Mrozkowi i wszystkim, którzy ze mną byli.

Długo nie dało się Ciebie trzymać od toru. Jeździłeś na mecze z ROW-em, bywałeś też w studiu w roli eksperta. Żużel jest aż takim uzależnieniem?

Zazwyczaj po sezonie, właśnie w październiku, mam takie poczucie, że już dość i czas na odpoczynek. Po miesiącu już się to jednak wszystko wydłuża i tylko się czeka, aby wejść znowu na motocykl. Teraz skończyłem sezon bardzo szybko i nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Szło mi dobrze, była fajna pogoda, a ja nie mogłem jeździć. Nie umiałem tego zaakceptować, że nie jeżdżę i chciałem być jak najbliżej tego żużla w sezonie. Pojawiałem się więc przy różnych okazjach. Marzyłem też o tym, żeby wrócić już w tym sezonie na jakiś trening, ale niestety się nie udało.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Patrick Hansen (@phracing124)


Miałeś też okazje, z pomocą, wsiąść na motocykl po meczu w Rybniku. To była wyjątkowa chwila?

Chciałem to zrobić nawet sam, ale w ogóle nie miałem jeszcze równowagi. Chyba podszedłem do tego zbyt optymistycznie. Udało się jednak przejechać z moim mechanikiem. Chciałem poczuć ten motocykl, bo to jest dla mnie naprawdę ważne. Bardzo mi też zależało, aby w taki sposób podziękować kibicom za wsparcie. To była fajna sprawa.

Mówiłeś już, że chcesz się w pełni przygotować do kolejnego sezonu. Gdy rozmawiasz z lekarzami i fizjoterapeutami, to odpowiadają, że taki scenariusz jest możliwy?

Tu muszę powiedzieć, że lekarze i fizjoterapeuci nie do końca wiedzą, co czują sportowcy i kiedy żużlowiec jest gotowy wsiąść na motocykl. Mi nikt powrotu na tor jeszcze nie gwarantuje, ale ja dopytuję wtedy w inny sposób. Pytam lekarzy: „A jak chciałbym sam chodzić i normalnie funkcjonować na Sylwestra, to byłoby to możliwe?”. Gdy słyszę, że tak, to uważam, że będę też gotowy do jazdy na motocyklu. Mam pięć miesięcy przed sobą i dużo pracy. Chcę być gotowy na pierwszą rundę kolejnego sezonu.

Jeszcze przed wypadkiem poinformowałeś o nowej umowie z ROW-em Rybnik. Po tym jak prezes się Tobą zaopiekował utwierdziłeś się w przekonaniu, że to była dobra decyzja?

Zdecydowanie. Po tym upadku nikt mnie samego nie zostawił. Prezes wszystko zorganizował i mocno się w to wszystko zaangażował. Pomógł przy tej rehabilitacji w Krakowie. Bardzo mu za to dziękuję. Umowa była ustna, nic nie podpisywaliśmy, ale ja się czuję dalej zawodnikiem ROW-u i chcę jeździć dla tego klubu.

Kolejni zawodnicy są w klubie kontraktowani. Ogłoszeni zostali już Brady Kurtz, Rohan Tungate oraz Norick Bloedorn. Do tego dojdzie jeszcze dwóch polski zawodników. Będzie Was o jednego za dużo…

To prawda. Zawsze jest to pewien problem i to było widać nawet w tym roku. Ja wierzę w siebie i uważam, że jak będę dobry, to miejsce w składzie będę miał. Jako kapitan mocno to wszystko obserwuję. To jest szczególna sytuacja i rozumiem, że prezes musi się przygotować na wszelkie ewentualności związane z moją kontuzją. Nie ma na mnie żadnej presji. Ja chcę być w formie od razu, ale jak będę potrzebował trochę więcej, to dostanę ten czas, a zespół będzie zabezpieczony.

A jako kapitan co sądzisz o tak zbudowanym zespole? Powalczycie o PGE Ekstraligę?

Jak najbardziej. Rok temu jak dostałem takie pytanie i odpowiadałem, że walczymy o awans, to ludzie się śmiali. Ostatecznie byliśmy w finale i walczyliśmy z Falubazem. Teraz skład będzie jeszcze lepszy, prezes zrobił dobrą robotę i myślę, że to wszystko fajnie będzie wyglądało. Także pod kątem atmosfery.

Rozmawialiśmy na początku o tej przerwie od żużla. Od rehabilitacji jakiś odpoczynek będzie czy to jest teraz dla Ciebie najważniejsze i o jakimkolwiek relaksacyjnym wyjeździe nie ma mowy?

Ja wakacje lubię spędzać aktywnie, więc po co gdzieś jechać, skoro miałbym tylko leżeć. Rehabilitacja jest dla mnie najważniejsza. Powrót do zdrowia jest priorytetem. Pod koniec roku spróbujemy się jednak wybrać do Danii i odwiedzić rodzinę. Straciłem ostatnio dużo mięśni i siły, więc czeka mnie intensywna praca. Najpierw by być zdrowym jako człowiek, a potem silnym jako sportowiec.

Zatem jak najszybszego dojścia do tej Twojej wymarzonej formy Ci życzę i dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Gleb Czugunow: Ostrów ma duże ambicje. Zacząłem zaglądać do sprzętu (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Jaki ojciec, taki syn. „Zmarzlik junior” jazdę na motocyklu ma we krwi – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)