Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Moje Bermudy Stal Gorzów w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym pokonała na własnym owalu For Nature Solutions Apatora Toruń 51:39 i awansowała do półfinału. Po spotkaniu szkoleniowiec Stali, Stanisław Chomski, nie był zadowolony z Patricka Hansena.

 

Szkoleniowiec dziewięciokrotnych mistrzów Polski  po spotkaniu nie krył, że miał obawy przed meczem z uwagi na opady deszczu, które pojawiły się w Gorzowie już w sobotę. – Na pewno obawiałem się tego meczu, bo tor był jednak po opadach. Trenowaliśmy w warunkach zgoła innych, choć na torze typowo takim, na który liczyliśmy, że będzie ze względu na mecz zagrożony, czyli o wiele twardszym. Jednak coś tam podciekło. Ta plandeka nie jest idealna i trzeba było troszeczkę przy krawężniku popracować, przez co dla niektórych zawodników tor był zagadką – powiedział Stanisław Chomski.

– Summa summarum można się cieszyć. Przede wszystkim mieliśmy dziś dwie lokomotywy – Bartek Zmarzlik i Martin Vaculik. To oni ten wynik ciągnęli, a takie kropki nad i stawiał w dwóch pierwszych swoich wyścigach, warto się z tego cieszyć, Oskar Paluch. Również ten bieg 13. Wiktora, szkoda, że powietrze mu uszło, bo pewnie dowiózłby 5:1. To jest taka zdrowa rywalizacja, fajnie wyglądały niektóre biegi, niemniej nie jesteśmy jeszcze kompletną drużyną – dodał.

Fatalny występ na domowym torze zaliczył Patrick Hansen, który przed tygodniem w Toruniu był mocnym ogniwem Stali i miał swój duży udział w osiągnięciu przez zdziesiątkowaną Stal korzystnego wyniku. Duńczyk w rewanżu w Gorzowie był tłem żużlowca. W dwóch startach nie zdołał zdobyć ani jednego „oczka”, dał się ograć nawet juniorowi z Grodu Kopernika.

– Nie można przejść obojętnie obok tego, że Patrick nie robi punktów na juniorach. Rozumiem, że młodzież może wygrywać, ale jednak Patrick jest bardziej doświadczonym zawodnikiem i mimo pomocy sprzętowej, bo to nie jest tak, że jechał na swoich silnikach, nie umie wystartować na tym sprzęcie. Już po pierwszym biegu chciałem go zmienić, ale jeszcze dałem mu szansę, ale to była pomyłka. Z drugiej strony przynajmniej wie, że ma nad czym myśleć – mówił trener.

Reprezentant kraju Hamleta na „Jancarzu”, podobnie jak na toruńskiej Motoarenie, nie startował na swoim sprzęcie. Na mecz w Grodzie Kopernika jednostki napędowe użyczył mu Martin Vaculik. Z kolei na czyich silnikach jechał w Gorzowie trener Stanisław Chomski nie chciał zdradzić.

Udany występ w niedzielny wieczór zaliczył z kolei najmłodszy reprezentant Moje Bermudy Stali Gorzów – Oskar Paluch. Powracający po kontuzji junior zakończył zawody z dorobkiem sześciu punktów – dwukrotnie mijał linię mety na pierwszej pozycji.

– Rozważałem czwarty start Oskara, ale po upadku uznałem, że nie ma sensu. To jest jednak za duże obciążenie. Oskar jest po kontuzji i to był można powiedzieć jego pierwszy start, bo jeden bieg w Częstochowie to jest mało – przyznał.

Rywalem Moje Bermudy Stali Gorzów w półfinale będzie zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa. Jak ocenia rywala szkoleniowiec żółto-niebieskich? – W play-offach nie ma słabych drużyn – skwitował krótko Stanisław Chomski.

W rundzie zasadniczej gorzowianie zdecydowanie lepiej zaprezentowali się na torze częstochowskich „Lwów” niż lubelskich „Koziołków”. Czy to oznacza, że pod Jasną Górą Stalowcy czują się lepiej? – Patrząc po punktach chyba tak – zakończył trener.