Żużel. Motocykl dostała na święta jako czterolatka. Dziś jest w kadrze Danii. Maja Aamand, czyli nowa podopieczna Hansa Nielsena

fot. Instagram Mai Aamand
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W poniedziałek Hans Nielsen przedstawił kadrę reprezentacji Danii na sezon 2022. Lista podopiecznych czterokrotnego mistrza świata była bardzo podobna do zeszłorocznej, ale zawierała jedno niespodziewane nazwisko. Mowa oczywiście o Mai Aamand, która znalazła się w drużynie U-23. Zawodniczka opowiada nam o swojej pasji do czarnego sportu, mówi o tym, jak odnajduje się w sporcie uznawanym za „męski”, a także przedstawia swój zespół.

 

Aamand rozpoczęła swoją przygodę ze speedwayem już jako czterolatka. Podobnie jak w przypadku wielu doskonałych zawodników, pasję do żużla w małej Mai zaszczepił tata.

– Pierwszy motocykl żużlowy dostałam na święta. Mój ojciec zawsze marzył o tym, aby się ścigać, ale jego rodzice nie mieli środków na sfinansowanie mu motocykla. Moja mama natomiast pochodzi z rodziny, w której dominującym sportem była jazda konna. Ja poszłam w ślady taty, bo moją pasją okazał się żużel – mówi nam zawodniczka.

Dunka nie jest oczywiście pierwszą kobietą próbującą swoich sił w jeździe na żużlu. Chociażby w tym roku okazję do startów w polskich rozgrywkach miała Niemka, Celina Liebmann. Wśród Polek na żużlu ścigała się m.in. Klaudia Szmaj. Nie tak dawno głośno było również o Wiktorii Garbowskiej.

– To owszem jest męski sport, ale ja uwielbiam duże wyzwania. Nie boję się wypadków czy ostrych wyścigów. Kiedy ścigam się z chłopakami, jestem przed nimi i widzę ich miny, to dodaje mi to motywacji. Trzeba powiedzieć, że nie jest łatwo być kobietą w tym sporcie, ale da się wszystko ułożyć – kontynuuje duńska kadrowiczka.

Podczas swojej kariery 21-latka spotkała się z wieloma przeciwnościami losu. Najtrudniejszym momentem była śmierć ojca, a zarazem mentora. Po tym przykrym wydarzeniu zawodniczka była zmuszona zawiesić swoją karierę.

– Mój team na przestrzeni lat był różnie zbudowany. Tata i mama poświęcili prawie wszystko, aby doprowadzić mnie do miejsca, w którym jestem. Tata zmarł nagle w 2015 roku. Wtedy straciłam trenera i najbliższą mi osobę. Mama niestety nie mogła mi pomóc, mam również młodszą siostrę, która wtedy była mała. Po śmierci taty potrzebowałam kilku lat, aby się pozbierać – przyznaje Aamand.

W powrót Dunki do ścigania mocno zaangażowani byli rodzice Kenniego Larsena. Były zawodnik klubów z Rzeszowa czy Łodzi w 2016 roku przypadkowo postrzelił się z wiatrówki w głowę i musiał zakończyć przygodę z żużlem. To właśnie świeżo upieczona reprezentantka Danii przejęła warsztat po żużlowcu z Odense.

– Następnie dostałam jednak za darmo warsztat po Kennim Larsenie. Jego rodzice pomogli mi wrócić do ścigania. Tata Kenniego poradził mi, aby moim mechanikiem został Pernille Andersen. Na dziś mój team składa się więc ze mnie i Pernilla. Zawsze, gdy coś nie idzie zgodnie z planem mogę też zadzwonić do Petera i Vivi, a więc rodziców Kenniego – opowiada nasza rozmówczyni.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez @maja_aamand_racing13

– W kwestie sprzętowe również jestem zaangażowana. Pracujemy nad nimi wraz z Pernillem. Składanie motocykle i pilnuję, aby wszystko odpowiednio funkcjonowało. Gdy moje silniki przejadą około 40 biegów to oczywiście oddaję je do tunera, aby poprawić ich jakość. Reszta zależy jednak od nas – kontynuuje.

Selekcjoner duńskiej kadry docenił 21-latkę za styl jazdy, ambicję oraz organizację. Trzeba przyznać, że Aamand znalazła się w doborowym towarzystwie, bo wraz z nią do jej kategorii wiekowej zostali powołani chociażby Mads Hansen, a więc wicemistrz świata juniorów czy też  Matias Nielsen i Tim Sorensen, czyli żużlowcy, który niebawem będą się ścigać na pozycji U-24 w PGE Ekstralidze.

– Zupełnie się nie spodziewałam, że zostanę wytypowana do reprezentacji do lat 23. Jestem bardzo szczęśliwa i dumna z tego, że będę mogła reprezentować Danię w tym roku i, że duński związek będzie mnie wspierać – podkreśla Dunka.

Na powołaniu nie kończą się jednak marzenia zawodniczki. Jeśli jej kariera dalej będzie się rozwijać, to być może zobaczymy ją w Polsce. To jeden z celów, które sobie założyła. – Chciałabym też przyjechać do Polski. To jest miejsce, w którym mogę zostać dostrzeżona jako zawodniczka. Będę pracować nad tym w sezonie 2022 – kończy Maja Aamand.