Żużel: Mikołajczak: Chcieliśmy, żeby mecz odbył się w duchu fair play. Przy kopnięciu wszystko odpadało

W środku Piotr Mikołajczak. fot. media klubowe Kolejarza Opole
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niedzielne wydarzenia z Rzeszowa z pewnością na długo pozostaną w pamięci żużlowych kibiców. W stolicy Podkarpacia miał się odbyć pojedynek 7R Stolaro Stali z OK Bedmet Kolejarzem Opole, ale przez nieregulaminowy tor sędzia podjął decyzję o walkowerze na korzyść opolan. Piotr Mikołajczak, menedżer drużyny gości, nie ukrywał, że liczył na dobre spotkanie, ale przyznał również, iż tor nie nadawał się do bezpiecznej jazdy.

 

– W dniu dzisiejszym przyjechałem na stadion przed godziną 8 i powiem szczerze, że z rana wyglądało to całkiem nieźle. Niestety na wejściu w drugi łuk, na szerokości około dwóch metrów od krawężnika była taka przyczepna nawierzchnia, taka plastelina, a dalej było twardo – mówił Mikołajczak na antenie Motowizji.

– Jury podjęło decyzję o doprowadzeniu tego toru do takiego stanu, żeby nawierzchnia była równa na całej długości i szerokości. Ja jako gość powiedziałem, że ten mecz chcemy odjechać jako Opole, żeby mecz odbył się w duchu fair play. Nawet kosztem przesunięcia zawodów o godzinę czy dwie. Gospodarze czynili starania, żeby doprowadzić tor do optymalnego stanu, ale prace nie dały zamierzonych efektów i po konsultacji z aktorami tego meczu została podjęta taka, a nie inna decyzja – dodał.

Nie jest tajemnicą, że nawierzchnia na owalu przy Hetmańskiej 69 została niedawno wymieniona. Tor otrzymał nową licencję we wtorek, 1 czerwca. Czy zatem problemem jest świeżo położona nawierzchnia?

– Myślę, że to jest główny powód. Być może ta nawierzchnia nie została odpowiednio zmieszana. Uważam, że ten tor ma za mało gliny w sobie. To jest taki piach i gdyby ta plastelina na łuku się trzymała, to może chłopacy wyraziliby chęć jazdy, ale niestety to się rozrywało i przy kopnięciu to wszystko odpadało. Jest to naprawdę niebezpieczne. Kontuzji mamy w tym roku co nie miara, a uważam, że najważniejsze jest zdrowie zawodników i bezpieczne zawody – tłumaczył opiekun gości.

Jak się okazuje, prace na obiekcie Żurawi trwały od wczesnych godzin porannych. Kolejne ruchy nie polepszały jednak stanu toru i w końcu około godz. 13 Jerzy Najwer zdecydował, że spotkania nie będzie.

– Prace zaczęły się po godzinie 8. Cały drugi łuk został zbronowany i gospodarze go przesuszali. Potem został dobity. Nie dało to znacznej poprawy. Podjęto decyzję o ponownym bronowaniu. Ja nie znam specyfiki tego toru. Tydzień temu w Opolu miałem podobną sytuację i osobiście doprowadziłem do tego, że mecz się odbył. Gospodarze tutaj pracowali, znają ten tor. Wierzyłem głęboko, że się uda, ale to nie wyszło – kontynuował menedżer OK Bedmet Kolejarza.

Po niedzielnym werdykcie opolanie mają po czterech spotkaniach już osiem oczek w ligowej tabeli. Drużyna ze stolicy polskiej piosenki nie zaznała jeszcze porażki w tym sezonie i pewnie kroczy w stronę fazy play-off 2. Ligi Żużlowej. Jaka zatem atmosfera panuje w drużynie Kolejarza?

– Mamy ten mecz wygrany przez walkower, ale do końca nie jestem usatysfakcjonowany. Chciałem odjechać ten mecz w duchu fairplay. Atmosfera w drużynie jest rewelacyjna, chłopacy mają spokój, bo jest taki żelazny skład. Wzajemnie pomagają sobie na treningach, wymieniają się spostrzeżeniami po każdym biegu. Naprawdę udało się zbudować fajny teamspirit. Wszystko współgra z zarządem i sponsorami. Naprawdę tworzymy jedna, fajną, żużlową, opolską rodzinę – podsumował Mikołajczak.