Żużel. Max Fricke nie chciał zostać na zapleczu. „Częstsze ściganie się z najlepszymi na pewno mi pomoże”

Max Fricke. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Australijczyk Max Fricke w tegorocznych rozgrywkach na polskich torach był liderem Falubazu Zielona Góra. Pretendentowi do awansu nie udało się jednak zrealizować celu, którym był powrót do PGE Ekstraligi, dlatego też Max Fricke zdecydował się na zmianę barw klubowych. Padło na GKM Grudziądz i jak sam zawodnik przyznaje, zmiana ta ma mu pomóc w osiąganiu lepszych rezultatów na arenie międzynarodowej.

 

– Myślę, że jazda w pierwszej lidze nie była zbyt pomocna, jeśli chodzi o moją dyspozycję w Grand Prix, choć czasami udawało mi się wykręcać dobre wyniki. Nie chcę powiedzieć, że mnie to dręczyło, natomiast był to dla mnie główny cel na przyszły sezon – powrót do ścigania się z najlepszymi na co dzień. Na pewno mi to pomoże – mówi Fricke w rozmowie z magazynem Speedway Star.

Australijczyk przyznaje, że nie jest do końca zadowolony z osiąganych przez niego wyników i wie, że stać go na więcej. – Oczywiście, że jest u mnie jeszcze wiele elementów do poprawy. Pracuję w tej chwili nad kilkoma rzeczami, które pozwolą mi na częstsze osiąganie dobrych wyników. Wiem, że nie wykorzystuję w pełni swojego potencjału. Stać mnie na więcej niż to, co prezentuję w tej chwili i nie raz pokazywałem to na torze. Wszystko jednak sprowadza się do regularności w każdym biegu – na tym polega ten sport – przyznaje.

W ostatnim czasie Fricke ponownie okazał się najlepszy w swojej ojczyźnie, po raz trzeci zdobywając mistrzowski tytuł. – Fajnie było obronić złoto. Wielu topowych zawodników z naszego kraju nie zdecydowało się na udział w tej imprezie. Ja postanowiłem wystartować, ponieważ nie chciałem przerywać tej serii. Dobrze wygląda w CV zdobycie mistrzostwa kraju trzy razy z rzędu – mówi.

26-latek w ostatnim meczu ligowym pomiędzy Falubazem, a Wilkami Krosno odniósł bardzo poważną kontuzję. Jak sam Max przyznaje, z jego zdrowiem jest coraz lepiej. – Do sezonu 2023 podchodzę już z czystą głową. Dopiero co wróciłem po kontuzji, więc zobaczymy, w jakiej formie będę u progu sezonu. Mam nadzieję, że starty w mojej ojczyźnie pozwolą mi nabrać skrzydeł i powrócić do odpowiedniego rytmu – kończy Fricke.