Mateusz Świdnicki. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zespół beniaminka Cellfast Wilków Krosno po meczu z ZOOleszcz GKM–em Grudziądz cieszył się ze swojego drugiego z rzędu zwycięstwa w PGE Ekstralidze. W spotkaniu tym 2 punkty zdobył zawodnik u24 zespołu z Podkarpacia – Mateusz Świdnicki. W rozmowie z nami po meczu wspomniał, że jest zadowolony z dobrej postawy drużyny i poruszył temat swojej słabszej dyspozycji.

 

Dla Mateusza Świdnickiego jest to pierwszy sezon jego seniorskiej kariery. Wraz z rozpoczęciem nowego etapu przeniósł się z macierzystego klubu Tauron Włókniarza Częstochowy do beniaminka PGE Ekstraligi Cellfast Wilków Krosno. Po swoim trzecim meczu w barwach podkarpackiej drużyny nie szczędził pochwał dla kolegów z zespołu:

– Gratulacje dla chłopaków, którzy pociągnęli wynik. Ja dołożyłem skromne 2 punkty. Na pewno każdy jest bardzo zdeterminowany, bo wiemy, o jaką stawkę jedziemy, także nie możemy popełniać błędów i musimy walczyć o każdy centymetr toru. Jesteśmy zmotywowani do dalszej walki, a ja sam jestem zmotywowany do ciężkiej pracy, bo muszę jej jeszcze dużo włożyć, aby mieć lepsze wyniki.

Początek sezonu krośnieńskiego zawodnika u24 nie należy do najlepszych. W pierwszym swoim meczu Świdnickiemu udało się wywalczyć w Lesznie 5 punktów z bonusem, ale w kolejnych dwóch spotkaniach na owalu domowym notował słabszy dorobek. W walce z For Nature Solutions Apatorem Toruń nie zdobył żadnych oczek, a w ostatnim spotkaniu z ZOOleszcz GKM–em Grudziądz były to wspomniane przez niego „skromne 2 punkty”. Krośnieński zawodnik przyznaje, że czeka go dużo pracy i zrobi, co w jego mocy, aby poprawić swoje wyniki:

– Myślę, że w poprzednim meczu zawiodłem ja sam. Dzisiaj się czułem dobrze na motocyklu. W trzecim swoim biegu prowadziłem, ale został przerwany. W powtórce nie było się jak ustawić i wystartowałem, jak wystartowałem. Później po trasie nie mogłem już nic zrobić. Cały czas szukamy, w czym tkwi problem. Tak jak powiedziałem, przede mną ogrom pracy. Trochę brakuje mi jeszcze objeżdżenia, bo to były dopiero moje trzecie zawody w tym roku. W zeszłym sezonie miałem tego więcej ze względu na rozgrywki DMPJ. Cały czas była ta jazda, której trening nie odda. Teraz muszę się po prostu przyzwyczaić do nowej sytuacji i ciężko pracować,. Zainwestowałem w ten sezon dużo pieniędzy, dysponuję dobrymi jednostkami. Nie jest mi z tym dobrze, że zawodzę. Fajnie, że chłopaki ciągną wynik, ale ja chcę im pomagać, dokładać swoje punkty i cieszyć kibiców jazdą – podsumował Mateusz Świdnicki.