Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

ebut.pl Stal Gorzów zwyciężyła w niedzielę z Fogo Unią Leszno 49:41. Klub z nad Warty ma za sobą passę kilku ważny zwycięstw w PGE Ekstralidze. Jednym z jej liderów jest Martin Vaculik, który ma za sobą bardzo udany weekend. Najpierw zwyciężył rundę Grand Prix w Pradze, a następnego dnia był jednym z ojców zwycięstwa, zdobywając w Lesznie czternaście punktów. 

 

Dzisiejsze spotkanie było bardzo zacięte. Sytuacje torowe pokazały nam, jak wielkie ciśnienie było na zawodnikach obu drużyn. Jak to wyglądało z pańskiej perspektywy?

Był to specyficzny mecz, w którym było dużo upadków. Z tego miejsca chciałbym pozdrowić wszystkich kolegów z toru i życzę im przede wszystkim dużo zdrowia. Wszyscy zawodnicy, którzy zanotowali upadek, to mam nadzieję, że będzie z nimi okay i skończy się tylko na potłuczeniach.

Ostatecznie udało Wam się wywieźć z Leszna trzy punkty. Zwycięstwo po tak emocjonującym spotkaniu cieszy podwójnie?

Cieszymy się z tej bardzo ważnej wygranej, bo widać, że Unia będąc bardzo mocno osłabiona była i tak bardzo mocna u siebie na torze. Tak naprawdę dopiero w końcówce mogliśmy odetchnąć z ulgą. Cały czas ten mecz był na styku, więc cieszymy się z tej ważnej wygranej.

Wszystko poukładało się w taki sposób, że drużyna leszczyńska przez większość meczu nie mogła przeprowadzić rezerwy taktycznej. Było to z zdecydowanie na Waszą korzyść…

Szczerze mówiąc, nie znam się na tych wszystkich rzeczach. Ja zawsze skupiam się na tym co tu i teraz oraz na kolejnym biegu. Staram się nie zaprzątać sobie tym głowy, żeby zawsze dawać z siebie wszystko.

Wydaje się, że jesteście już na autostradzie do fazy play-off. Kolejne z rzędu zwycięstwo daje Wam pomału względny spokój?

Spokojnie. Dmuchamy na zimne i nie wpadamy w hurraoptymizm. Bierzemy pokornie to co jest i ciężko dalej pracujemy. To tak naprawdę pytanie do trenera, a my skupiamy się na tym, co nas dalej czeka.

W sobotę zwycięstwo w Grand Prix w Pradze, a dziś ważna wygrana w Lesznie. Jest to dla Pana bardzo udany weekend…

Kiedy przychodzą piękne momenty, takie jak te, to jest fantastycznie. Bardzo się z tego cieszę, bo jest to przepiękne uczucie.

W tym momencie brakuje Panu dziewięciu punktów do liderującego Bartosza Zmarzlika. Upragniony medal wydaje się być na wyciągnięcie ręki?

Bardzo chciałbym ten medal zdobyć. Sezon jest jednak długi. Mamy dopiero początek, więc pokornie bierzemy co jest. Jesteśmy wdzięczni za to co nas spotyka i patrzymy z pozytywnym nastawieniem w przyszłość.

Rozmawiał SZYMON MAKOWSKI